Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chaos w ŁKS przed meczem z Polonią Warszawa

Jan Hofman
Marek Saganowski, napastnik ŁKS
Marek Saganowski, napastnik ŁKS fot. Paweł Łacheta
W piątek ŁKS na stadionie przy al. Unii gra z Polonią Warszawa. Można spodziewać się, że inaugurację drugiej część sezonu ekstraklasy zechce obejrzeć komplet publiczności. Kibice będą mogli obejrzeć w akcji niemal zupełnie nową drużynę ŁKS.

ŁKS przyzwyczaił już swoich fanów do gorących wydarzeń w zimie, ale ten rok był wyjątkowy. W styczniu wydawało się, że piłkarska spółka ogłosi upadłość i wycofa drużynę z ekstraklasy. Zdesperowani i kompletnie bezradni sternicy klubu, Filip Kenig i Jakub Urbanowicz, znaleźli nawet dwóch winnych katastrofalnej sytuacji piłkarskiego biznesu. I to wcale nie byli oni, tylko dwaj piłkarze - Marcin Adamski i Marcin Mięciel - którzy nie chcieli się zgodzić na obniżenie pensji.

Kilka dni później otworzono specjalne konto, na które można wpłacać pieniądze przeznaczone na pomoc dla spółki. To był kolejny nieudany pomysł, bowiem kasy ze zbiórki starczyłoby może raptem na miesięczną wypłatę dla dwóch zawodników. A przecież liczono na dwa miliony złotych, które były niezbędne, by zespół mógł dokończyć sezon. Sytuację pilnie śledził trener Ryszard Tarasiewicz. Ostatecznie uznał jednak, że gotówki już nigdy nie będzie w łódzkim klubie i zwinął żagle w pośpiechu, choć coś wcześniej mówił o honorze i odpowiedzialności za słowo.

Sytuacja wokół ŁKS robiła się groteskowa i dlatego dobrze się stało, że były zawodnik klubu Mirosław Bulzacki pospieszył na ratunek. To dzięki jego operatywności do piłkarskiej spółki trafili Andrzej Voigt i związani z nim inwestorzy. Ostatecznie zdecydowano, że za wyniki zespołu będą odpowiadali trener Andrzej Pyrdoł i menedżer Piotr Świerczewski.

ŁKS stał się nagle futbolowym eldorado. Takie przynajmniej rozeszły się wieści w piłkarskim środowisku. Do Łodzi ciągnęły tłumy zawodników, na czele z takimi, którzy mieli zapisane w CV występy w drużynie narodowej. Sytuacja w klubie z al. Unii zmieniła się diametralnie. Jeszcze niedawno zastanawiano się, czy klub zdoła wystawić jedenastkę, a tu nagle na treningach było blisko czterdziestu piłkarzy i to wielu z tzw. nazwiskami.

W piątek drużynie ŁKS, zbieranej naprędce, pozbawionej należytego przygotowania, tworzonej w chaosie organizacyjnym przejdzie się zmierzyć z Polonią Warszawa uważaną za oazę finansowego i sportowego spokoju. Wieczorem przekonamy się, który sposób prowadzenia klubu jest skuteczniejszy.

Może być czwarta trybuna!

Ze wszystkich stron słychać kpiny i widać szydercze uśmiechy skierowane pod adresem prezydent Łodzi za to, że doprowadziła do podpisania umowy na budowę stadionu miejskiego tylko z trzema trybunami. Łodzianie nie szczędzą złośliwości Hannie Zdanowskiej, bo obiekt przy al. Unii będzie wyglądał na niedokończony i zapewne przypominał stadion w Łęcznej, gdzie w miejscu czwartej trybuny postawiono blaszaną halę sportową.

Jednak przy odrobinie zaangażowania magistrackich urzędników jest szansa, aby uratować twarz. Przecież jesienią za spore społeczne pieniądze wybudowano przenośną trybunę na stadionie ŁKS. Teraz trzeba ją wkomponować w plany budowy nowego obiektu. Bez wątpienia trzeba będzie ją nieco zmodyfikować, ale wydaje się, że gra jest warta świeczki. Bez wątpienia wówczas władze Łodzi będą mogły wypinać pierś i mówić z dumą, że w naszym mieście też wiedzą, jak wygląda klasyczny stadion piłkarski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto