18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były policjant podejrzany o zabójstwo dwójki swoich dzieci

(mj)
fot. Paweł Łacheta
Zwłoki 4,5-letniej dziewczynki i 7-letniego chłopczyka znaleźli we wtorek policjanci wezwani po godz. 15 do mieszkania w 4-piętrowym bloku przy ul. Szpitalnej 2.

Był tam również pijany 42-letni ojciec dzieci. Prawdopodobnie to on je zamordował. Został zatrzymany.

W środę, gdy wytrzeźwieje, będzie przesłuchiwany. Matka dzieci jest w szoku. Trafiła do szpitala.

- Policję zawiadomił kolega 42-letniego mężczyzny - mówi podinsp. Joanna Kącka z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Zaniepokoiły go otrzymywane od niego SMS-y.

Mężczyzna informował w nich, że może zrobić lub zrobił dzieciom krzywdę. Przyjaciel pojechał na Szpitalną, gdzie w trakcie rozmowy przez zamknięte drzwi upewnił się, że dzieci faktycznie mogą być zagrożone.

Gdy policjanci przyjechali na miejsce, lokator nie chciał otworzyć. Wezwano strażaków. Wyważenie drzwi nie było jednak konieczne - gospodarz wpuścił funkcjonariuszy. Dzieci bez oznak życia leżały na łóżku. Reanimacja nic nie dała. Prawdopodobnie zostały uduszone. Miały zasinienia w okolicach szyi i ust. Na miejscu nie zabezpieczono żadnych narzędzi zbrodni. Dzieci prawdopodobnie zostały uduszone gołymi rękami.

- Badanie wykazało u ojca 2 promile alkoholu, nie można było nawiązać z nim logicznego kontaktu - dodaje podinsp. J. Kącka.

Trafił na VI komisariat, następnie do policyjnej izby wytrzeźwień.

Gdy rozgrywał się dramat, 31-letnia matka dzieci była w pracy. Ani ona, ani ojciec dzieci nie byli zameldowani w tym mieszkaniu, lecz w dwóch osobnych, także w Łodzi. Lokal przy ul. Szpitalnej wynajmowali od ok. trzech miesięcy i zajmowali go wspólnie z dziećmi, choć są w trakcie rozwodu. Małżeństwem byli od siedmiu lat. Policja nie miała zgłoszeń o jakichkolwiek aktach przemocy w tej rodzinie - ani tu, ani wcześniej, gdy jeszcze mieszkali w Ozorkowie.

- Znałem te dzieci z widzenia - mówi pan Stanisław, sąsiad z bloku naprzeciwko. - Jeszcze tydzień czy dwa temu widziałem, jak ojciec wracał z nimi z sankami.

- To były ładne, zadbane dzieci - dodaje sąsiad z klatki obok. - Kilka dni temu bawiły się same pod klatką. Wtedy widziałem je po raz ostatni.

- To bardzo spokojna okolica, dla nas to szok - Monika Hilt, mieszkająca w sąsiedniej klatce, nie może uwierzyć w to, co się stało. - Nigdy nikt nie wspominał, żeby coś złego działo się w tym domu. Nie było słychać hałasów ani awantur.

Gdy na miejscu pojawiła się matka dzieci, doznała szoku. Odwieziono ją do szpitala przy ul. Czechosłowackiej. Jak nieoficjalnie dowiedział się Express Ilustrowany, kobieta jest policjantką. Pracuje poza Łodzią. Jej mąż jeszcze kilka lat temu również był policjantem. Już wówczas miał problemy z alkoholem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto