MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bohater ŁKS - Bodzio W.

Paweł Hochstim
Równo rok temu kibice ŁKS mogli być dumni ze swoich ulubieńców. Beniaminek ekstraklasy po pięciu kolejkach poprzedniego sezonu miał 10 punktów, a na koncie trzy zwycięstwa i dziewięć strzelonych goli.

Równo rok temu kibice ŁKS mogli być dumni ze swoich ulubieńców. Beniaminek ekstraklasy po pięciu kolejkach poprzedniego sezonu miał 10 punktów, a na koncie trzy zwycięstwa i dziewięć strzelonych goli. Teraz jest inaczej, bo ełkaesiacy zanotowali ledwie trzy remisy i zdobyli tylko dwa gole.

W środowisku piłkarskim często mówi się o tzw. syndromie drugiego sezonu. Często zespoły beniaminków błyszczą w pierwszym sezonie w ekstraklasie. Problemy przychodzą natomiast w kolejnych rozgrywkach. Czy syndrom drugiego sezonu trapi Łódzki Klub Sportowy?

Poprzedni sezon łodzianie rozpoczęli kapitalnie. W pierwszej kolejce rozbili Pogoń Szczecin 4:0, a następnie zremisowali z Górnikiem Łęczna 0:0, przegrali na Widzewie 1:2, wygrali u siebie z Legią Warszawa 2:1 i w Wodzisławiu z Odrą również 2:1. Niektórzy nawet narzekali, że lepsze wyniki zespół trenera Marka Chojnackiego mógł zanotować u siebie z Górnikiem Łęczna i w derbach. Gdyby w tym sezonie łodzianie równie dobrze zaczęli, nikt chyba nie miałby pretensji.

Akurat terminaż ełkaesiaków z poprzednich rozgrywek i obecnych można śmiało porównać. W pierwszych pięciu meczach łodzianie grali kolejno: z Odrą Wodzisław, Polonią Bytom, Jagiellonią Białystok, Legią Warszawa i Cracovią. Dwaj rywale zatem ci sami (Odra i Legia), a trzej porównywalni (Polonia, Jagiellonia i Cracovia nie są silniejsze od Łęcznej, Widzewa i Pogoni). Ale jest jeden wspólny mianownik tych meczów. Bogusław Wyparło gra tak samo dobrze, jak w ubiegłym sezonie. Bodzio W. to z pewnością jeden z najbardziej niedocenianych polskich bramkarzy. Od lat gra na równym poziomie, a jego wpadki można policzyć na palcach jednej ręki. Do tego Wyparło ma jeszcze jedną zaletę, której często brakuje zawodowym piłkarzom. Jest niezwykle ambitny, o czym najlepiej świadczy fakt, iż od początku sezonu zmaga się z bólem żeber, a mimo to nawet na sekundę nie opuszcza łódzkiej bramki.

Niestety, w pozostałych formacjach brakuje takich graczy, jak w poprzednim sezonie. Adrian Woźniczka nie jest Arkadiuszem Mysoną ani nawet Mariuszem Magierą, Mieczysław Sikora na prawym skrzydle to nie Łukasz Madej, a Łukaszowi Trałce i Jackowi Dąbrowskiemu wiele brakuje do poziomu takich graczy, jak Rafał Niżnik, Ireneusz Kowalski czy Dariusz Kłus. Niestety, Robert Szczot jest słabszy niż Robert Kolendowicz, a Marcinowi Klattowi wiele brakuje nawet do Grzegorza Kmiecika, którego nieporadność czasem denerwowała kibiców. W drużynie został Ensar Arifović, ale na dziś jest to zupełnie inny piłkarz, niż rok temu.

Mimo zapowiedzi o wzmocnieniu drużyny, nie można spodziewać się wielkich nazwisk. Zespół wciąż jest niedoinwestowany, więc nic dziwnego, że Grzegorz Piechna, Marcin Burkhardt, a nawet Tomasz Bandrowski odmawiają przeprowadzki do Łodzi. Trudno przypuszczać, by do piątku udało się namówić do gry w ŁKS klasowego piłkarza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto