Ten problem jest chyba najstarszy we współczesnym łódzkim sporcie. Od dawna powraca bowiem w rytmie corocznych rozgrywek, a ostatnio nawet – dosadniej mówiąc – w rytmie losowania lotka. Co tydzień bowiem kryzys w zespole koszykarek ŁKS LOTTO nabrzmiewa, po czym stygnie na czas meczu i w poniedziałek – od nowa.
Mariaż z kolejnym sponsorem okazuje się porażką. Podobno nadzieja umiera ostatnia, ale w ŁKS i ona już zmizerniała. Trener Andrzej Nowakowski wierzy, że dziewczyny dokończą rozgrywki, z szacunku dla kibiców, rywalek, dla siebie samych. W tunelu jest jednak ciemno.
Bieda w ŁKS osiągnęła bulwersujący wymiar. Wprost trudno uwierzyć, ale dla wielu zawodniczek problemem jest zjedzenie obiadu. Łodzianki znajdują oparcie w rodzinie, ale przyjezdne mają bliskich daleko stąd. W niedzielę korzystają z gościny żony kierownika zespołu. Ostatnio mieszkają w pokoikach dwa na dwa metry. Są zniechęcone i myślą o opuszczeniu Łodzi. Dramat ma już wymiar nie tylko sportowy, ale społeczny.
Ktoś wpisał zespół w układ polityczny. Czy jednak konsekwencje takiej gry mają ponosić koszykarki? Elity finansowe i polityczne Łodzi chłodnym okiem patrzą na agonię najbardziej utytułowanej drużyny w historii łódzkiego sportu. To nie jest sprawa trenera, kierownika, prezesa, ale całej Łodzi. Czyż zdobywając dziesiątki medali, koszykarki zrobiły za mało dla miasta, aby zasłużyć na jego pomoc? Po transformacji ustroju osiemsettysięczne miasto nie znalazło pomysłu na sport, szczególnie w grach zespołowych.
Gospodarze Łodzi mają się czego wstydzić.
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?