Na oddziale intensywnej terapii szpitala Kopernika wciąż trwa walka o życie 57-letniego mężczyzny, który o mało nie utonął w niedzielę na Stawach Stefańskiego. Nieprzytomnego wyłowili zatrudnieni na kąpielisku ratownicy.
Do tragedii doszło w niedzielę wczesnym popołudniem, blisko 750 metrów od oznakowanego kąpieliska.
- Wszedł do wody tuż za wyspą, gdzie wolno pływać tylko na rowerach wodnych i kajakach - opowiada Marta Bartczak, ratowniczka. - Był pijany. Kilkakrotnie zwracałam mu uwagę, ale nie reagował.
Po chwili mężczyzna zaczął się topić.
- Obserwując teren zobaczyłam co się dzieje - kontynuuje dziewczyna. - Zaalarmowali nas także przepływający obok kajakarze.
- Był w wodzie niedaleko brzegu, więc wyskoczyłem z łódki i zacząłem biec w jego kierunku - mówi Janusz Wojciechowski, ratownik. - Niemal jednocześnie ze mną pojawił się kolega, który przypłynął motorówką zaalarmowany przez radio. Razem wyciągnęliśmy go na brzeg.
Mężczyzna był nieprzytomny, rozpoczęto więc reanimację.
- Podaliśmy mu tlen z butli - opowiada Tomasz Pawlicki, kolejny z ratowników biorących udział w akcji. - Wkrótce pojawiło się pogotowie.
- To pierwsze zdarzenie jakie mieliśmy od trzech lat - mówi Jerzy Olejniczak, kierownik ośrodka. - Niestety, mimo uwag, wiele osób zachowują się nieodpowiedzialnie.
Jak opowiadają ratownicy, kilkanaście minut później - w miejscu, gdzie przed chwilą o mało nie doszło do tragedii - w wodzie było już paru innych „śmiałków”. Na ostrzeżenia odpowiedzieli, że oni umieją pływać...
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?