Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bazary na fali?

Anna Gronczewska
Janusz Maj, który sprzedaje w Tuszynie sztuczną biżuterię, nie narzeka na brak klientów. Fot. Krzysztof Szymczak
Janusz Maj, który sprzedaje w Tuszynie sztuczną biżuterię, nie narzeka na brak klientów. Fot. Krzysztof Szymczak
Kupcy narzekają, że handel na podłódzkich targowiskach marnie idzie. Tymczasem właściciele hal targowych twierdzą, że handlujący rozdrapują oferty boksów do wynajęcia, a ekonomiści wróżą targowiskom bogatą przyszłość.

Kupcy narzekają, że handel na podłódzkich targowiskach marnie idzie. Tymczasem właściciele hal targowych twierdzą, że handlujący rozdrapują oferty boksów do wynajęcia, a ekonomiści wróżą targowiskom bogatą przyszłość.

Od lat zapowiadają zwinięcie interesu, wieszczą koniec targowisk. – Za rok to tu dwie wiaty będą stały – przepowiadał Jan Biernatowicz, gdy wprowadzono wizy dla Rosjan. Minęło półtora roku, a Biernatowicz dalej sprzedaje swetry w Tuszynie. Nie wspomina o zamknięciu interesu.

Pod względem liczby miejsc pracy, targowiska w podłódzkim Tuszynie, Rzgowie i Głuchowie są największym „zakładem pracy” w województwie. Jest tam blisko 10 tysięcy stanowisk handlowych. Każde powiązane z hurtowniami, szwalniami i dziewiarniami. Dają one utrzymanie ponad 100 tysiącom mieszkańców regionu. Zjeżdżają się tu Niemcy, Rosjanie i Ukraińcy, ale pojawiają się też klienci z Finlandii i Szwecji.

Tadeusz Walas, burmistrz Tuszyna, która zarządza tak zwanym „targowiskiem miejskim”, przypomina, że już pięć lat temu straszono, że bazary padają. – Ale tak nie będzie – zapewnia. – Kupcy muszą sobie jednak uświadomić, że nie będą mieli takich dochodów, jak w połowie lat 90.

Lepiej i gorzej?

Kupcy ze Rzgowa, Tuszyna i Głuchowa narzekają od lat. Jednak Krzysztof Maliszewski handlujący w Głuchowie garsonkami, wie, co zrobić, by interes się kręcił. – Jeśli towar jest dobry, klient to doceni i za tydzień wróci po następny – tłumaczy.

Zdzisława K. ma rodzinną firmę, która produkuje damskie bluzki. Kilka lat temu było ich stać, by zatrudnić dwie sprzedawczynie. Dziś wszystko robią sami. Handlują w Tuszynie i Głuchowie. Pani Zdzisława jest zadowolona, bo zaczął się ruch w interesie. Zbliżają się komunie... – Jak w poniedziałek przyjechałam do Tuszyna o północy, to w domu byłam dopiero o godzinie 20 następnego dnia – mówi z żalem, ale i satysfakcją, bo jej towar dobrze się sprzedaje.

Genowefa Krawiec, nie ma aż takich powodów do zadowolenia. Od lat prowadzi z synem zakład, w którym szyje płaszcze i kurtki ze skóry. Idzie tak słabo, że ledwo wystarcza na opłacenie ZUS. – Miałam piętnaście szwaczek, teraz zostały mi dwie – mówi. – Nie wiem, czy nie zamknę wszystkiego.

Pogoda i koniunktura

Maria Kowalska, która od 10 lat handluje „U Janka” w Tuszynie, ma swoją teorię tłumaczącą to, czy handel idzie, czy nie.– W 40 procentach sukces handlu zależy od pogody – twierdzi.

Jej słowa potwierdza burmistrz Walas. – W styczniu i lutym zawsze jest gorzej, podobnie jak w lipcu i na początku sierpnia – wylicza. – W marcu się wszystko ożywia i tak jest do początku lata. Potem handel rusza w połowie sierpnia.

Maria Marcinak, współwłaścicielka tuszyńskiego targowiska „U Janka”, przyznaje, że bywają w handlu zastoje, ale teraz ruch jest duży.

Antoni Ptak, który ma już w Rzgowie osiem hal handlowych, buduje dwie kolejne. – Niemal wszystkie miejsca są już zarezerwowane. Jest boom na stoiska – cieszy się.

Profesor Tadeusz Markowski z Uniwersytetu Łódzkiego, uważa że takie targowiska, jak w Rzgowie, Tuszynie czy Głuchowie nie znikną. – Są nawet w bardzo cywilizowanych krajach – mówi. – Nawet w Paryżu można znaleźć różne formy bazarów.

Nocą i w dzień

Kupcy ze Rzgowa, Tuszyna i Głuchowa zgodnie mówią, że ponad 90 procent ich klientów to przyjezdni spoza województwa łódzkiego.

– Najlepsi są ze Śląska, znad morza i z zagranicy– mówią. – Jak przyjadą, to biorą dużoi płacą od razu.

W Tuszynie i Głuchowie handel odbywa się pod wielkimi wiatami. W Rzgowie są nowoczesne hale. – Dlatego zimą i późną jesienią większy ruch jest w Rzgowie – mówią kupcy.

Istnieje przekonanie, że najtaniej można kupić towar w Głuchowie. Maria Kowalska uważa, że niesłusznie.

– Wiele firm ma boksy w Tuszynie i Głuchowie – tłumaczy. – Towar sprzedają po tych samych cenach.

W ciągu ostatnich miesięcy zmieniły się godziny otwarcia targowisk w Tuszynie i Głuchowie. Od lat w Tuszynie handlowało się od godziny 5 do 10 rano. Głuchów był natomiast słynny z nocnego handlu. Teraz targowiska w Głuchowie czynne są tylko dwa razy w tygodniu: w piątki i poniedziałki. Handel zaczyna się o godzinie 9 rano, a kończy o 16 – 17 po południu.

W Tuszynie w poniedziałek handlowanie rusza już o północy. Kończy się przed godz. 9, kiedy większość handlarzy przenosi się do Głuchowa.

Ze zmiany zadowolony jest Janusz Maj, który sprzedaje w Tuszynie sztuczną biżuterię.

– Poniedziałki są teraz rewelacyjne – twierdzi. – Jeśli ktoś jedzie do Głuchowa, to po drodze zatrzymuje się jeszcze w Tuszynie. A „Ptaka” dopiero około godziny 7 – 8 otwierają.

Paweł Święcicki, współwłaściciel targowiska „Nowy Głuchów” twierdzi, że zmiany te wymusili handlujący. – Przyjeżdżali coraz wcześniej, żeby lepiej sprzedać towar i zmieniliśmy godziny otwarcia – tłumaczy.
Chiński syndrom
Przed Wielkanocą wiele mówiło się o Chińczykach, którzy mają wybudować pod Łodzią fabrykę i wynająć halę w Rzgowie. Teraz jest o nich cicho.

– Ja tam wciąż się ich boję – mówi Patryk, który w Tuszynie prowadzi hurtownię butów. – Chińczyków jeszcze nie ma, ale są ich pośrednicy. Robią najmodniejsze wzory. Buty sprzedają o połowę taniej. Ale materiał jest taki, że parę razy się założy i są do wyrzucenia. Ale ludzie się nabierają.

Przyszłość w bazarach

Grupka handlowców pakuje towar na bazarze w Tuszynie. Narzekają, że robi się zbyt mało, by rozreklamować targowiska.

– Do „Ptaka” jeżdżą specjalne autobusy, ale tylko z Łodzi i z Piotrkowa – mówią. – Przecież w soboty pełno ludzi by tu przyjeżdżało, a tak, jest pusto.

– O autobusach trzeba pomyśleć – obiecuje burmistrz Tuszyna. – Tyle tylko że muszę mieć oficjalną zgodę samorządu na wydanie pieniędzy na ten cel.

Kupcy narzekają, ale nie powinni bać się przyszłości. Jeśli Łódź pozostanie miastem przemysłu tekstylnego i odzieżowego, to, jak twierdzą ekonomiści, w ciągu następnych 10 – 15 lat podłódzkie bazary czeka piękna przyszłość. Handlowcy liczą, że te prognozy nie są tylko papierowe.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto