36-letni Marcin z Warszawy (nazwiska podać nie może) jest jednym z tych, którzy z powodzeniem przeszli procedurę rekrutacyjną do CBA. Do niedawna był szeregowym pracownikiem instytucji podległej resortowi finansów. Zajmował się m.in. szacowaniem ryzyka finansowego, przygotowywał analizy. - W CBA już na początek zaproponowano mi dwa i pół razy wyższe wynagrodzenie niż w poprzedniej pracy - mówi. - Poza tym wyjazd na akcję, w której zatrzymujemy podejrzanych, jest bardziej ekscytujący niż wielogodzinne wysiadywanie z kalkulatorem i rachunkami. Mam do czynienia ze znanymi ludźmi ze świata polityki i biznesu. Czuję się bardziej potrzebny niż w poprzednim miejscu pracy - opowiada Marcin.
Tłum kandydatów aspiruje do służby w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Na 400 miejsc aplikacje złożyło aż 11 tys. osób. Kuszą ich przede wszystkim wysokie - jak na budżetówkę - zarobki. Ale też możliwość poznania ważnych ludzi ze świata polityki i biznesu.
CBA poszukuje ekonomistów, analityków, teleinformatyków i elektroników. - Czekamy też na absolwentów prawa, najlepiej po aplikacjach prokuratorskich i sędziowskich oraz na pracowników uczelni - mówi Piotr Kaczorek z CBA.
Biuro zatrudnia obecnie 600 funkcjonariuszy, ale chce ich mieć tysiąc. Nowi pracownicy potrzebni są do delegatur tworzonych w Białymstoku, Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie i Wrocławiu. CBA nie ujawnia, ilu funkcjonariuszy będzie zatrudnionych w poszczególnych miastach.
Na stronie internetowej Biuro kusi przyszłych funkcjonariuszy "możliwością uczestnictwa w tworzeniu nowoczesnej służby specjalnej". Na początek czeka na nich 2850 zł pensji, do tego premia zależna od efektów pracy (do 30 proc. wynagrodzenia). Dla porównania: nauczyciel stażysta może liczyć na 1218 zł, początkujący lekarz na 1500 zł, a policjant - 1300 zł.
Trudno się dziwić 35-letniemu policjantowi z Łodzi, który zgłosił się do służby w CBA. - Mogę ciężko pracować, ale za dobre wynagrodzenie i większą satysfakcję zawodową niż z wykrycia kolejnej bimbrowni. Biorę pod uwagę przeprowadzkę do innego miasta - deklaruje. Nie chce się przedstawić, ponieważ nie powiedział swoim policyjnym przełożonym, że zamierza zatrudnić się w CBA. Jest dobrej myśli, bo dostał zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do centrali Biura. Na pomysł zatrudnienia w Biurze wpadł dzięki znajomemu, który już się zaciągnął do służby w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
Ten znajomy to 30-letni mieszkaniec jednej z pod-łódzkich miejscowości. Nie możemy podać jego nazwiska, bo zgodnie z ustawami o CBA i o ochronie informacji tajnych nie można identyfikować agentów. Pracował jako bibliotekarz. Kiedy próbowaliśmy dowiedzieć się, co skłoniło go do służby, odpowiedział: "Nie ma rozmowy". Czym przekonał do siebie przełożonych z CBA? Najprawdopodobniej wyjątkową łatwością w nawiązywaniu kontaktów.
Droga do służby zaczyna się od wypełnienia formularza, w którym trzeba się "wyspowiadać", m.in. z używania innych nazwisk i pseudonimów, przynależności do partii politycznych, zażywania narkotyków, korzystania z alkoholu. CBA interesuje się rodziną, a nawet konkubentami kandydatów. Dobrze widziana jest rekomendacja "osób cieszących się zaufaniem publicznym lub autorytetem". Trzeba też zaliczyć testy na wykrywaczu kłamstw.
* * * * *
Drodzy uczciwi
Jak się okazuje, nawet kandydata do Centralnego Biura Antykorupcyjnego trzeba czymś przekupić, aby przyszedł walczyć z korupcją. Najlepiej przekupić go wysoką pensją. Tak wysoką, żeby nikt go już nie przekupił. Na początek może być dwa razy tyle, co dostaje zwykły policjant.
Ktoś taki jest też na pewno dwa razy bardziej kompetentny od przeciętnego policjanta, a ponieważ w takiej instytucji jak CBA uczciwość jest nie mniej ważna od kompetencji, jest też na pewno dwa razy uczciwszy. Takich uczciwych ludzi jest w Polsce na pewno nie mniej niż 11 tysięcy. Skąd wiadomo, że akurat tylu? To proste. Tylu zgłosiło się do pracy w CBA. A skąd wiadomo, że uczciwi są akurat ci, co zgłaszają się do CBA? To jeszcze prostsze. Przecież wiedzą, że będą sprawdzani na wykrywaczu kłamstw i są świadomi, że taki wykrywacz od razu wykryłby ich nieuczciwość. W tym przypadku byłaby to nawet podwójna nieuczciwość, bo wiadomo, że do pracy w CBA nikt nie przychodzi dla pieniędzy, tylko do walki z korupcją.
Niemniej kierownictwu CBA chwali się przezorność. Przyjdzie do Biura kryształowy człowiek, ale z czasem ktoś mu da większą kasę i kryształ pęknie. Dlatego funkcjonariuszowi CBA trzeba zapłacić dużo więcej. Pewne obawy budzi tylko fakt, że jak wszyscy uczciwi pójdą do CBA, to kto będzie służył w policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Urzędzie Celnym, Urzędzie Kontroli Skarbowej itd? A jeśli nawet uczciwi się znajdą, to skąd weźmiemy pieniądze na tyle uczciwości?
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?