MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

"Chrzczą" na potęgę - Podrabianą benzyną handluje co najmniej połowa stacji

Jan Kin
Zdaniem policji podrabianą benzyną handluje w naszym województwie co najmniej połowa stacji. Tylko jedna stacja położona przy ruchliwej trasie przynosi w miesiącu 30-50 tys.

Zdaniem policji podrabianą benzyną handluje w naszym województwie co najmniej połowa stacji. Tylko jedna stacja położona przy ruchliwej trasie przynosi w miesiącu 30-50 tys. zł zysku!

Nielegalne mieszalnie

Najczęściej handluje się benzyną przygotowywaną w nielegalnych mieszalniach. Jej produkcja nie jest wcale trudna. Właściciele mieszalni kupują w rafineriach jednakową ilość benzyny i komponentów służących do jej wyrobu (ostatnio dużym wzięciem cieszy się eter metylowo-tert-butylowy). Wlewają te składniki do jednego zbiornika i "benzyna" jest już gotowa.

Nielegalne mieszalnie przeważnie są zakładane na obrzeżach miast, w miejscach, do których jest dobry dojazd. Często za mieszalnie służą również cysterny kolejowe stojące na bocznicach.

Ostatnio jedną z większych nielegalnych mieszalni benzyny wykryto w Kutnie, na terenie byłej odlewni. Należała do firmy prywatnej z Płocka. W zbiornikach było ponad 150 tys. litrów paliwa. Jak się później okazało, benzyna nie spełniała żadnych norm. Handlowano nią na stacjach paliw na terenie województwa łódzkiego, w Nowym Sączu, a nawet w Szczecinie. Policja ustaliła, że przestępcy swoją działalność prowadzili co najmniej od kilkunastu miesięcy.

Pod koniec ubiegłego roku nielegalną mieszalnię paliw wykryto również w Domaniewicach. Jej właściciele narazili Skarb Państwa na stratę ponad 5, 5 mln zł.

Na łódzkich stacjach

Kilka miesięcy temu funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach oraz Wydziału Przestępczości Gospodarczej Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi wpadli na trop afery paliwowej. Ustalili, że w sieci prywatnych stacji paliw działających w Łodzi i na terenie województwa sprzedawano benzynę, która paliwem była tylko z nazwy.

- Gdy dotarły do nas informacje, że niektóre samochody po zatankowaniu tej benzyny odmawiały dalszej jazdy już po przejechaniu kilkuset metrów, postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się tej sprawie - mówi insp. Jerzy Padyk, komendant powiatowy policji w Pabianicach.

Funkcjonariusze szybko namierzyli stacje, gdzie "chrzczono" benzynę. Znaleziono tam dodatkowe, nielegalnie zamontowane, zbiorniki paliwa. Wykryto je m. in. na stacjach paliw w Dobroniu, Rzgowie i w pobliżu Łasku. Tylko na terenie ostatniej stacji były cztery dodatkowe, zamontowane nielegalnie, zbiorniki paliwa. Każdy był zakopany w ziemi. Miał średnicę około 4 m i pojemność 100 tys. litrów. Wszystkie były połączone rurami z pojemnikami zainstalowanymi legalnie. Ich wlewy zamaskowano iglakami. Pompy i zawory znajdowały się w oddzielnych pomieszczeniach.

"Chrzczone" paliwo na polecenie prokuratury zbadano w Instytucie Technologii Nafty w Krakowie. Ekspertyza wykazała, że benzyna zawiera komponenty, których nie powinna posiadać.

- Tego typu mieszanki mogą powodować powstawanie nagarów i osadów. Zwykle kończy się to poważnym uszkodzeniem silnika - poinformowała nas Iwona Skręt, dyrektor do spraw naukowo badawczych.

Właściciele stacji benzynowych ciągnęli olbrzymie zyski z tego procederu. Sprzedawana przez nich benzyna była tańsza niż w innych stacjach i cieszyła się popytem wśród klientów. Policja ustaliła, że ostatnio tylko jedna z ich stacji wykazywała 750 tys. zł miesięcznego obrotu. Prawdopodobnie jest on jednak zaniżony o około 350 tys. zł.

Ogromne zyski nieuczciwym właścicielom stacji paliw przynosi również handel podrabianym olejem napędowym. Zamiast legalnego, sprzedawany jest olej opałowy. Żeby mógł trafić do dystrybutorów przy pomocy środka chemicznego usuwany jest z niego tzw. znacznik, który barwi olej na czerwono.

Intratny interes

Po pieniądze pochodzące z handlu paliwem sięgają przestępcy różnej maści. Na początku lutego tego roku porwano 27-letniego właściciela kilku stacji benzynowych. Uprowadzono go z ul. Grota-Roweckiego w Pabianicach, gdy około godz. 18 wyszedł z siłowni w klubie "Włókniarz". Podjechało wówczas auto i napastnicy wciągnęli go do środka.

Z rodziną porywacze skontaktowali się telefonicznie. Grożąc śmiercią swojej ofiary za jej uwolnienie zażądali gigantycznej kwoty - 2 mln euro.

Bandyci swoją ofiarę przywieźli go samochodem do lasu w pobliżu Kolna pod Łomżą. Więzili w budynku na odludziu. Mężczyzna przez cały czas miał skute ręce i nogi. Jedzenie podawano mu w małych metalowych miskach. Faszerowany był lekami uspokajającymi i nasennymi. Porywacze bili go i grozili, że "pójdzie do piachu", jeżeli rodzina nie zapłaci okupu.

- Do poszukiwań 27-latka zostało zaangażowanych prawie 200 policjantów służb kryminalnych z Łodzi, Pabianic, Zgierza, Warszawy, Lublina i Radomia - mówi podinsp. Witold Kozicki, rzecznik prasowy Komendy wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi ustalili, że mężczyzna został uprowadzony przez podwarszawską zorganizowaną grupę przestępczą o charakterze zbrojnym.

W Zegrzu łódzcy policjanci zatrzymali dwóch mieszkańców Ożarowa. W oplu vectrze, którym jechali 36-latek i 37-latek, znaleziono m. in. kominiarki, kamizelki kuloodporne, wysokiej klasy urządzenia podsłuchowe i atrapy pistoletów maszynowych UZI. Dwa dni później w Ożarowie funkcjonariusze ujęli kolejnego członka gangu. Okazał się nim 39-letni mieszkaniec podwarszawskiego Józefowa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polacy ocenili rząd Tuska. Zaskakujące wyniki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Chrzczą" na potęgę - Podrabianą benzyną handluje co najmniej połowa stacji - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto