Polscy siatkarze rozbili Argentyńczyków w Łodzi. Po piątkowym zwycięstwie 3:1, wygrali w sobotę 3:0.
Pierwsze spotkanie trwało 104 minuty, a drugie tylko 75. Atutem biało-czerwonych była gra zespołowa, prowadzona przez znakomicie dysponowanego Pawła Zagumnego.
Rozgrywający potrafił wykorzystać atuty swoich kolegów w ataku, a kilkakrotnie sam oszukał rywali i zdobył punkty.
Polski zespół znakomicie grał blokiem, zdobywając 11 punktów. W drugiej partii Dawid Murek w pojedynkę zatrzymał Nicolasa Efrona. Równie błyskotliwe były ataki ze skrzydła przyjmującego reprezentacji Polski (rywale chcieli go zmęczyć zagrywkami).
Dobrze biało-czerwoni bronili ratując kilka, wydawało się, przegranych punktów. W porównaniu z poprzednimi meczami w Łodzi, polski zespół lepiej serwuje. Zdecydowanie poprawił zagrywkę Marcin Nowak, który wyrósł na środkowego światowej klasy. Błyskotliwymi akcjami popisywali się Sebastian Świderski i Piotr Gruszka.
Polska – Argentyna 3:0 (25:13, 27:25, 25:20)
Polska: Szczerbaniuk, Gruszka, Murek, Nowak, Zagumny, Świderski, Musielak (libero) – Prygiel. Trener Waldemar Wspaniały
Argentyna: Milinković, Maly, Spajic, Efron, Elgueta, Conte, Meana (libero) – Ferraro, Peralta, Giani, Scholtis. Trener Carlos Getzelevich
Sędziowali: Gerd Sycha (Niemcy) i Stefan Hank (Słowacja).
Widzów 8 tysięcy
Argentyńczycy byli na rozgrzewce markotni. Poklepywali się, zaciskali dłonie, ale w ich zachowaniu można było wyczuć napięcie. Dwie porażki przed tygodniem z Portugalią i piątkowa z Polską postawiły ich w bardzo trudnej sytuacji. Tylko zwycięstwo przedłużało ich nadzieję na awans do finału.
Trener Carlos Getzelevich dokonał w porównaniu z piątkowym meczem dwóch zmian. Za Pablo Peraltę i Gianiego Gastona weszli Maly Leandro i Hugo Conte, najbardziej doświadczony zawodnik argentyński.
Łódź, godz. 15.12
Spotkanie rozpoczęło się o godz. 15.12 od zagrania Marcosa Milinkovicia, któremu towarzyszył tumult widowni.
Rywale już na początku seta zderzyli się z polskim blokiem, którzy tworzyli Dawid Murek i Marcin Nowak. Nasi siatkarze prowadzili 5:1, a trener rywali zaczął dokonywać zmian. Rozpędzeni biało-czerwoni zwiększali przewagę. Przy stanie 14:6, gdy goście dwukrotnie zatrzymali nasz atak blokiem. Kolejne akcje wygrał polski zespół i rywale zupełnie spasowali. Nasz zespół wygrał seta 25:13 w zaledwie 21 minut.
Sprinterskie tempo
Druga partia była najbardziej wyrównana i emocjonująca. Zaczęło się od zdobycia trzech punktów przez rywali (jaką złość można było zauważyć w oczach Sebastiana Świderskiego, który puścił piłkę, a ta wylądowała w boisku). Polscy siatkarze natychmiast się zmobilizowali (pamiętali z meczu z Brazylią, co znaczy przespać początek seta) i w sprinterskim tempie odrobili straty. Rywale kręcili głowami, gdy Marcin Nowak doprowadził do remisu asem serwisowym (6:6), a następnie polski zespół zdobył kolejny punkt skutecznie stawiając potrójny blok. Wyrównana walka trwała do stanu 24:24, choć polskiej drużynie udało się przez moment uzyskać trzypunktową przewagę (16:13 i 17:14). Jednak szybko ją roztrwonili (17:17).
Dopiero wówczas trener Waldemar Wspaniały zdecydował się dokonać pierwszej zmiany. Robert Prygiel ze Skry Bełchatów miał zrobić, to co umie najlepiej: wprowadzić piłkę do gry. Zagrał dobrze, ale rywale zdołali wyprowadzić atak. O zwycięstwie polskiej drużyny zdecydował później udany atak Sebastiana Świderskiego (26:25) i skuteczny blok Roberta Szczerbaniuka.
Wejście Prygla
Początek trzeciej partii był wyrównany, ale przy stanie 5:5 Argentyńczycy wygrali cztery kolejne punkty. Nasi zawodnicy wygrali kolejną akcję, a potem pomylił się Marcos Milinković. Najlepszemu zawodnikowi gości (zdobył 25 z 58 punktów dla Argentyny) zabrakło w trzeciem secie sił. Ma przecież 31 lat, a niemal wszystkie piłki były kierowane do niego. Pomyłki Milinkovicia kosztowały rywali porażkę w ostatniej partii. Na koniec zawodnikowi puściły nerwy.
Zaczął dyskutować z sędziami. Po zakończeniu spotkania tak sugestywnie machał rękoma, że zrzucił telefon ze stolika sędziowskiego. W trzecim secie przy stanie 13:16 znów pojawił się Prygiel, po zagraniach którego oraz heroicznej grze w obronie polski zespół doprowadził do stanu 17:16. Z każdą kolejną akcją opór gości malał. Argentyńczycy wiedzieli, że tym razem nie stać ich nawet na zwycięstwo w jednym secie.
Ewa Swoboda ze swoją Barbie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?