MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prezes Redanu: Człowiek z hojną ręką

Piotr Brzózka, Mariusz Goss
Zdawało się, że po aresztowaniach byłego prezydenta Łodzi Marka Czekalskiego, byłego dyrektora opery Marcina Krzyżanowskiego, a ostatnio posła Andrzeja Pęczaka, niewiele rzeczy jest w stanie wstrząsnąć Łodzią.

Zdawało się, że po aresztowaniach byłego prezydenta Łodzi Marka Czekalskiego, byłego dyrektora opery Marcina Krzyżanowskiego, a ostatnio posła Andrzeja Pęczaka, niewiele rzeczy jest w stanie wstrząsnąć Łodzią. Jednak zatrzymanie 33-letniego biznesmena Radosława Wiśniewskiego pod zarzutem wręczenia celnikom 150 tysięcy dolarów i prawie 200 tysięcy złotych łapówki szokuje. On też?

Szokuje, bo Wiśniewski nie pasuje do złego świata na skrzyżowaniu polityki i pieniędzy. Młody, niezwykle przedsiębiorczy, hojny filantrop, na swój sposób skromny, choć dbały o wizerunek własny i firmy. Ktoś, kto dawał nadzieję, że można odnieść sukces w biznesie bez politycznego kolesiostwa i łapówkarstwa.

Drugie zaskoczenie. Wiśniewski od razu przyznał się do wręczenia celnikom łapówki, ale dużo mniejszej: 37 tys. dolarów i 25 tys. złotych. Stwierdził, że bronił w ten sposób bezpieczeństwa swojej rodziny. Wysoko postawiony urzędnik celny miał żądać haraczu w zamian za nieparaliżowanie działalności firmy Wiśniewskiego, szyjącej i sprowadzającej swoje ubrania z Chin. Posuwał się także do gróźb wobec rodziny właściciela Redanu.

Czy Wiśniewski mówi prawdę? Prokuratura, po wpłaceniu gigantycznej kaucji 2 milionów 150 tysięcy złotych, wypuściła go. Mogła odmówić, gdyby obawiała się, że biznesmen będzie mataczył.

Trzecie zaskoczenie. Po wyjściu na wolność Wiśniewski oświadcza: – Wierzę, że dzięki temu co zrobiłem, świat będzie choć trochę normalniejszy. Dzięki moim doświadczeniom będę mógł pomóc wielu przedsiębiorcom, którzy znajdą się w podobnej sytuacji. Być może oni nie będą już mieli takich problemów, nikt nie będzie groził ich rodzinom.

Człowiek rodzinny

Kariera Radosława Wiśniewskiego musi budzić zdumienie. Mimo młodego wieku należy do finansowej elity nie tylko Łodzi, ale i kraju. Stworzył od podstaw i zarządza jedną z najszybciej rozwijających się firm odzieżowych w środkowej Europie. Tygodnik „Wprost” wyliczył, że jego majątek wart jest 290 milionów złotych i sklasyfikował na pięćdziesiątym pierwszym miejscu listy najzamożniejszych Polaków.

Prezes Redanu uchodzi przy tym za człowieka skromnego, domatora, nade wszystko ceniącego rodzinę. Raczej nie „bywa”.

– Nigdy go nie widziałem na naszych spotkaniach – mówi Sylwester Szymalak, prezes Klubu 500, skupiającego największe firmy z regionu. Nie miała okazji go poznać także Hanna Zdanowska, dyrektor Łódzkiej Izby Handlowo-Przemysłowej. W odróżnieniu od wielu biznesmenów, prezes Redanu nie był też widywany z politykami.

Z wykształcenia Radosław Wiśniewski nie jest menedżerem, ale… lekarzem, absolwentem łódzkiej Akademii Medycznej. Wraz z rodziną mieszka w domu w łódzkim Arturówku. O najbliższych, w obronie których, jak twierdzi, naraził swoją reputację, nie chce teraz mówić. Wiadomo tylko, że jest ojcem dwójki maluchów, a jego żona pochodzi z Tajlandii.

Od zera do milionera

Radosław Wiśniewski zaczynał karierę w biznesie pod koniec lat osiemdziesiątych, sprzedając ciuchy przywożone w plecaku z Turcji. Miał wtedy osiemnaście lat. Niedługo potem otworzył kilka szwalni, ale jak dziś przyznaje, chciał tylko zarobić na mieszkanie i samochód, bo marzeniem była kariera lekarza.

Osiem lat temu założył Redan, a pierwsze niewielkie sukcesy sprawiły, że o branży tekstylnej zaczął myśleć poważnie. Firma zaopatrywała w niemarkowe ciuchy bazary w Tuszynie i Rzgowie, a za ich pośrednictwem rynek wschodni.

Prawdziwie przełomowy dla Radosława Wiśniewskiego okazał się jednak… kryzys finansowy w Rosji w 1997 roku, który przyniósł załamanie handlu na podłódzkich targowiskach. Wtedy, szukając szansy na przetrwanie, firma postawiła na wykreowanie swojej marki Top Secret, zaczęła też na dużą skalę wcielać w życie filozofię, która przyniosła jej finansowy sukces: zero własnych fabryk. Redan zleca szycie zaprojektowanych przez siebie ubrań dziesiątkom firm rozsianych po krajach Dalekiego Wschodu, głównie w Chinach. Jest to tańsze niż własna produkcja, ułatwia zarządzanie i zwiększa elastyczność.

Jedyną wadą okazała się konieczność regularnych kontaktów z Izbą Celną.

W 2003 roku firma miała 135 mln złotych obrotu i 13 mln czystego zysku. Na początku tego roku zadebiutowała z powodzeniem na giełdzie.

Mistrz reklamy

Radosław Wiśniewski potrafi się dobrze zaprezentować. W biurowcu Redanu przy ul. Żniwnej uwagę zwracają prestiżowe wyróżnienia wywieszone w antyramach: Gazele 2002 i 2003 oraz 2004, przyznawane najdynamiczniej rozwijającym się firmom i najrzetelniejszym partnerom biznesowym. Ściany nie są wprawdzie wyłożone marmurami, niewielki gabinet prezesa też nie ocieka przepychem, ale budynek utrzymany jest w przyjemnych pastelowych barwach i oddaje nowoczesny charakter firmy. Na korytarzach kwitnie młodość, średnia wieku pracowników nie przekracza 30 lat. Oprócz prezesów, trudno spotkać kogoś w garniturze czy służbowej garsonce. Panie chodzą obowiązkowo w obcisłych bluzkach, panowie w niezobowiązujących, kolorowych koszulach w stylu klubowym.

Radosław Wiśniewski przyznaje, że nie jest kreatorem mody. Uważa, że marka popularna, jak Top Secret, musi być maksymalnie zorientowana na rynek, zapatrzona w preferencje kupujących. Sukces Top Secret, skierowanej głównie do nastolatków, Redan zbudował na niewygórowanych cenach oraz dobrej, agresywnej reklamie. Specjaliści z uznaniem wyrażali się o telewizyjnych spotach z udziałem aktora Pawła Deląga. Firma sponsorowała też wybory miss nastolatek, piłkę plażową oraz wyścigi żużlowe. Dwa lata temu Redan został głównym sponsorem częstochowskiego Włókniarza.

– Prezes Wiśniewski przyznawał, że wcześniej nie wiedział nic o speedwayu, zainteresowanie klubem miało tylko wymiar marketingowy – mówi Lech Małagowski, dyrektor Włókniarza. – Firma otwierała w Częstochowie duży sklep Top Secret. Potem się dowiedzieliśmy, że Redan planuje wejście na giełdę. Zdobycie mistrzostwa przez klub oznaczało dla niego duży prestiż i wspaniałą reklamę za pieniądze o wiele mniejsze niż koszty kampanii w telewizji.

Przede wszystkim dzieci

Radosław Wiśniewski uchodzi za hojnego filantropa. Założona przez niego w 2000 roku Fundacja Happy Kids (znamienna rzecz – nosi tę samą nazwę, co jedna z marek Redanu, przeznaczona dla najmłodszych), finansuje projekt rodzinnych domów dziecka, współpracuje z organizacjami charytatywnymi i placówkami opiekuńczymi. Wiśniewski nazywa filantropię strategią swojego życia. Na ile strategia ta wynika z dobroci serca, a na ile jest kolejnym trafnym elementem kampanii marketingowej? – Jeśli powiem, że bierze się z dobroci serca, czy ktoś mi teraz uwierzy? – odpowiada pytaniem prezes Redanu.

O dobrym sercu Radosława Wiśniewskiego było w Łodzi głośno. Prasa rozpisywała się o tym, jak młody biznesmen spotkał pod supermarketem 12-letniego Adasia, żebrzącego na jedzenie i pochylił się nad jego losem. Nie skończyło się na zaproszeniu na obiad. Radosław Wiśniewski wynajął dla matki Adasia i piątki jego rodzeństwa ponadstumetrowe mieszkanie, wyposażył je, kobiecie dał pracę sprzątaczki w Redanie. Teraz płaci za naukę Adama w salezjańskim gimnazjum.

Opiekując się rodziną chłopca, biznesmen poznał Marka Kuszewskiego, pedagoga z łódzkiego domu dziecka. Razem stworzyli dwa rodzinne domy dziecka, gdzie zamieszkało czternaścioro dzieci w wieku od dwóch do piętnastu lat. W planie jest kilkanaście domów.
Marek Kuszewski jest zszokowany doniesieniami na temat partnera i nie wierzy w jego winę. Podkreśla, jak Radosław Wiśniewski jest czuły na krzywdę dzieci, przekonuje, że w działalności prezesa nie mogło być promocji własnej osoby czy też firmy.

Zatrzymany o świcie

Ten harmonijny świat Radosława Wiśniewskiego zachwiał się rankiem 13 grudnia. Do jego domu w Arturówku policjanci zadzwonili punktualnie o godz. 6. Kiedy prezes Redanu dowiedział się, że zostaje zatrzymany do dyspozycji Prokuratury Okręgowej, spokojnym głosem odpowiedział, że musi się tylko ubrać. Przez cały czas zachowywał się bardzo spokojnie, choć twarz mu pobladła, a chwilami można było zauważyć, jak drżą mu ręce.

Tego dnia zatrzymano także podejrzanych o przyjmowanie łapówek od biznesmenów: Jarosława K., dyrektora Izby Celnej w Łodzi, Sławomira K., naczelnika wydziału zwalczania przestępczości, oraz pięciu celników.

Radosław Wiśniewski po przesłuchaniu w prokuraturze i wpłaceniu gigantycznej kaucji wyszedł na wolność. Jest rzeczą zastanawiającą, że tak szybko przyznał się do wręczenia łapówki, choć dużo mniejszej niż zarzuca mu prokuratura. Godny uwagi jest też fakt, że Wiśniewski podkreśla, iż na łapówki przeznaczał prywatne pieniądze.

Czy to element kalkulacji, aby nie pogrążać prężnej firmy, którą Wiśniewski zbudował od podstaw? Na informacje o zatrzymaniu prezesa nerwowo zareagowali inwestorzy na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, którzy panicznie zaczęli pozbywać się akcji Redanu. Z 14,50 zł kurs spadł do 10 zł, aby ostatecznie ustabilizować się na poziomie 12 złotych.

Zagadkowy szantażysta

Radosław Wiśniewski, przyznając się do wręczenia łapówek, twierdzi, że działał pod presją gróźb dla swojej rodziny i firmy, ale nie mówi, kto mu groził. Jego zeznania można potraktować jako zręczną linię obrony. Równie dobrze może się okazać, że padł ofiarą celników szantażystów.

Organy ścigania znają przykład firmy, której właściciel zgłosił do odprawy dużą partię odzieży z Dalekiego Wschodu i dowiedział się, że zaniżył jednostkowe ceny towaru. Nie pomogło powoływanie się na deklaracje innych importerów. Sprowadzony towar trafił do depozytu, a celnicy, powołując się na opinię rzeczoznawcy, naliczyli własne stawki. Trwała wojna na opinie rzeczoznawców, a towar wart pół miliona złotych leżał miesiącami w depozycie. W trakcie jednej z rozmów z celnikami ów biznesmen dowiedział się, że towar może otrzymać tego samego dnia. Wystarczy jeden podpis, ale… nic za darmo.

Czy w takiej sytuacji znalazł się również Radosław Wiśniewski?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto