Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS bez goli się nie utrzyma

(hof)
Cieszy się Pavle Velimirović.
Cieszy się Pavle Velimirović. fot. Maciej Stanik
Piłkarze ŁKS zdobyli wreszcie pierwszy punkt w tym sezonie ekstraklasy. Niestety, choć za nami cztery ligowe kolejki, łodzianie nadal nie mogą się pochwalić zdobyciem gola. To sprawia, że drużyna z al. Unii jako jedyna w krajowej elicie po stronie bramkowych zdobyczy ma cyfrę zero.

Taka sytuacja niepokoi szkoleniowca ełkaesiaków. Po meczu w Gdańsku trener Dariusz Bratkowski przyznał, co oczywiste, że bez strzelania goli na pewno jego zespół nie utrzyma się w ekstraklasie.

A z tym elementem futbolowego rzemiosła ełkaesiacy mają poważne problemy. Mogłoby się wydawać, że obecność w ataku dwóch doświadczonych piłkarzy, a więc Marka Saganowskiego i Marcina Mięciela, zaowocuje golami. Jednak nic z tego. Byli reprezentanci Polski już od czterech spotkań nie mogą zademonstrować, że sztuka pokonywania bramkarza nie jest im obca. W meczu w Gdańsku łódzki duet napastników ani razu nie oddał celnego strzału na bramkę Lechii. Trudno zatem liczyć na to, by ełkaesiacy wygrywali spotkania w ekstraklasie. Oczywiście nie można całej winy zrzucać na napastników. Wszak jednak ich skuteczność zależy też od gry drugiej linii. Przecież bez celnych podań i dobrej współpracy z pozostałymi partnerami trudno myśleć piłkarzom pierwszej linii o stwarzaniu i wypracowywaniu klarownych sytuacji podbramkowych. Niestety ten element w ŁKS kuleje i to bardzo. W środkowej linii brak zawodnika, który wziąłby na swoje barki ciężar pokierowania poczynaniami partnerów. Wyraźnie widać, że strata Krzysztofa Mączyńskiego osłabiła możliwości kreatywne zespołu. W chwili obecnej nie ma w drużynie piłkarza z wizją, potrafiącego niekonwencjonalnym zagraniem przerzucić ciężar gry w inne miejsce boiska, które on sobie upatrzył. Przez to napastnikom jest znacznie trudniej, bo bez należytego wsparcia z tyłu mogą tylko próbować biegać między defensorami rywala.

W bramce ŁKS zadebiutował Pavle Velimirović. To prawda, że w dwóch przypadkach zaprezentował się z dobrej strony, ale nie ustrzegł się także kilku błędów. Dlatego trudno już w tej chwili okrzyknąć go następcą Bogusława Wyparły. Zapewne dopiero po kolejnych ligowych sprawdzianach będzie można pokusić się o ocenę jego wartości dla łódzkiego zespołu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto