Kuba Przygoński na Torze Łódź. Mistrz driftingu w 1000-konnej toyocie [ZDJĘCIA,FILM]

Kuba Przygoński niedawno przesiadł się z motocykla na samochód, a już uznawany jest za jednego z najlepszych polskich kierowców rajdowych. Na motocyklu terenowym zaczął się ścigać w wieku 12 lat. W 2009 roku został najlepszym debiutantem Rajdu Dakar, a rok później w najtrudniejszym rajdzie świata zajął 8. miejsce. W 2015 roku po raz pierwszy wystartował w Dakarze samochodem i ukończył rajd na 15. miejscu.

Przygoński kilka lat temu zainteresował się driftingiem i od tego czasu z powodzeniem bierze udział w tych zawodach. W sezonie 2015 wywalczył tytuł Driftingowego Mistrza Polski, a do niedawna należał do niego także Rekord Guinnessa w jeździe w kontrolowanym poślizgu (217,97 km/h).

- Drifting w Polsce staje się coraz popularniejszy. To widowiskowa dyscyplina, która bardzo podoba się kibicom. Widać to na przykładzie Verva Street Racing, gdzie show driftingowe cieszy się największą popularnością - mówi Kuba Przygoński. - Samochody jadą zderzak w zderzak w uślizgu, jest głośno i efektownie - ludzie to uwielbiają

Sam ściga się Toyotą GT86, którą nazywa "Diabłem".

- To samochód specjalnie przystosowany do driftingu, maksymalna moc jaką osiągnęliśmy to 1068 KM - stwierdza Przygoński. - Samochód budowaliśmy sami, przy projekcie pracowało ok. 30 osób. Jestem inżynierem Politechniki Warszawskiej, więc moja wiedza się przydała. Cały projekt powstał w Polsce.

Aby spróbować swych sił w driftingu, nie trzeba mieć supersilnego samochodu, ważne jednak, żeby miał napęd na tylne koła.

- Samochód z tylnym napędem jest niezbędny - przyznaje Kuba. - Ja zaczynałem od 170-konnego BMW e30, w którym zespawałem tylny dyferencjał. W takim samochodzie najłatwiej nauczyć się podstaw driftingu.

Ale sam samochód i dobre chęci nie wystarczą. Konieczny jest też tor. Jak przyznaje sam zawodnik, bezpieczeństwo w tym sporcie to podstawa, dlatego zamiast próbować swych sił na parkingach i ulicach, konieczny jest odpowiedni tor. Taki właśnie powstaje między Łodzią a Strykowem.

- Torów w Polsce niestety brakuje, więc takie inicjatywy jak ta pod Łodzią są niezwykle potrzebne - przyznaje Przygoński. - Im więcej osób będzie miało dostęp do torów, tym łatwiej będzie wyłowić prawdziwy talent.

Tor Łódź ma zostać otwarty już po wakacjach. Będą na nim prowadzone przede wszystkim szkolenia z bezpiecznej jazdy, ale tor będzie też dostępny dla wszystkich, którzy będą chcieli po prostu szybko pojeździć. Tor ma 1,5 km długości i, co podkreślał Kuba, bardzo przyjemne przewyższenia.

Przygoński na podłódzkim torze przygotowywał się przede wszystkim do Verva Street Racing, wielkiej motoryzacyjnej imprezy, która 17 września odbędzie się w Warszawie. Głównym celem pozostaje dla niego jednak styczniowy Rajd Dakar. W ubiegłym roku po raz pierwszy wystartował w Dakarze samochodem i w swoim debiucie za kierownicą Mini zajął 15. miejsce, najlepsze wśród polskich załóg.

- W kolejnej edycji chcę jechać szybciej - zapowiada Przygoński. - Ponownie pojadę Mini, ale samochód przeszedł kilka modyfikacji, więc powinien być szybszy i oczywiście ja będę miał więcej doświadczenia.

Być może w Dakarze przyda się także doświadczenie zdobyte na torze.

- W rajdach wiele jest takich sytuacji, gdy samochód wpada w duży uślizg i wtedy, aby wyprowadzić go z poślizgu, bardzo przydaje się doświadczenie z driftingu - przyznaje Kuba.

Aby przekonać się na własne oczy jak jeździ w kontrolowanym pościgu jeden z najlepszych kierowców w Polsce, wystarczy wybrać się 17 września do Warszawy. Tegoroczna edycja Verva Street Racing odbędzie się na błoniach Stadionu Narodowego, a organizatorzy zapowiadają wiele atrakcji. Wstęp na imprezę jest wolny.