52 lata miał najstarszy samochód biorący udział w ogólnopolskim zlocie syren i warszaw, jaki odbył się w Łodzi. Na imprezę przyjechało 30 aut obu marek i ponad stu miłośników starych polskich samochodów. Zjazd zakończył się przejazdem kolorowych, zabawnych pojazdów po ulicy Piotrkowskiej.
Jeszcze nie tak dawno wyśmiewano je jako gruchoty i wraki. Dziś otoczone sentymentem i uwielbieniem swych właścicieli wzbudzają na ulicach niemałą sensację.
– Nazywanie ich „gruchotami” to już przeszłość – protestuje Robert „Góral” Górzyński. – Te samochody mają duszę! Ona tkwi w każdej części i listwie.
– Przez to, że już właściwie zniknęły z naszych ulic, stały się bardzo egzotyczne i nabrały patyny przeszłości – dodaje Paweł „Guma” Podsiadłowicz, organizator zlotu i właściciel lśniącej czerwonej syrenki, która po drobnym tuningu nabrała wygląda sportowego wozu o lekko trącącej myszką linii nadwozia.
Zlot rozpoczął się w sobotę zjazdem na parking pod łódzkim „Art-Domem” przy ul. Kasprzaka, gdzie wybierano samochodowe Miss Elegancji, oddzielnie wśród syren i warszaw. W kategorii warszaw zwyciężył samochód Dawida Łakomskiego i Piotra Głowackiego z Bełchatowa.
Za najpiękniejszą syrenkę uznano żółty pojazd Grzegorza Fruckowskiego z Warszawy. Uwagę przyciągały również inne samochody, jak choćby wspomniana warszawa z 1951 r. z numerem seryjnym 65 (sześćdziesiąte piąte auto tej marki), bezwzględnie najstarszy pojazd zlotu.
– W rodzinie jest już od 52 lat, odziedziczyłem ją po dziadku – opowiada właściciel, Rafał „Cosmo” Grabowski – Wszystkie części są oryginalne i choć wciąż jeżdżę nią na różne imprezy w całej Polsce, jeszcze nigdy nie zawiodła w trasie.
Ciekawość wzbudzała również warszawa Sebastiana Sarre z Gliwic, która mimo podeszłego wieku (rocznik 1966) i cokolwiek zdezelowanego wyglądu osiąga prędkość ponad 160 kilometrów na godzinę!
– Ma silnik od wołgi, z którego usunąłem gaźnik i zastąpiłem go wielopunktowym wtryskiem paliwa z volkswagena. Dołożę jeszcze turbosprężarkę i będę palił za sobą asfalt – śmieje się właściciel.
– Autko jest w ciągłym użyciu. Przejeżdżam nim rocznie ponad 40 tysięcy kilometrów, a dodatkowo biorę udział w zlotach i rajdach terenowych. Wszystko znosi wyśmienicie, choć jest chyba najbrzydszym samochodem świata.
Ciekawostką zlotu był pojazd Grzegorza Jędraszczaka – unikalna syrena 104 LE „laminat”, czyli wykonany rzemieślniczym sposobem prototyp oparty na pomyśle racjonalizatorskim inżynierów z Żerania z lat 70. W warszawskiej fabryce powstały tylko 4 egzemplarze tego auta (jeden z nich znajduje się w kolekcji pana Grzegorza). Wóz prezentowany na zlocie był jednym z kilkunastu wykonanych poza zakładem.
Po sobotniej prezentacji pojazdów, uczestnicy zlotu przejechali na tor cartingowy przy ul. Technicznej, gdzie ścigali się na odcinku specjalnym. Zlot zakończył się wczoraj paradą po „Pietrynie”. Sznur warszaw i syren przy wściekłym jazgocie klaksonów przejechał od „Centralu” do pl. Wolności wzbudzając życzliwe uśmiechy niedzielnych spacerowiczów.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?