Łodzianie są na najlepszej drodze, aby uzyskać pierwszy historyczny awans do ekstraligi unihokeja.
Unihokej. Dla wielu nazwa zagadkowa, ale kryje się pod nią wiele efektownych i widowiskowych akcji w czasie meczów. Można ją nazwać halową odmianą hokeja. Naprzeciwko siebie stają dwie drużyny, które mają po pięciu zawodników w polu i bramkarza. Mecze rozgrywane są lekką, plastikową piłką. Każdy zawodnik zagrywa ją specjalnym kijem przygotowanym do unihokeja. Mecze rozgrywane są w trzech tercjach po 20 minut. Wygrywa ten zespół, który zdobędzie najwięcej bramek. - Tak najprościej można opisać sport, który nas pochłonął - mówi Łukasz Wroński, grający trener UKS Nowa.
Co w tej dyscyplinie podoba się unihokejstom najbardziej? - Ten sport nie jest skażony korupcją. Środowisko jest niewielkie i każdy każdego zna. Nie ma złośliwości czy chamstwa. Nikt na nikogo negatywnie nie patrzy, nie doszukuje się oszustwa - wylicza Wroński.
Sukces rodzi się w bólach?
Sekcja unihokeja w klubie UKS Nowa rozpoczęła swoją działalność w 2008 roku. W pierwszym sezonie zespół wystąpił w rozgrywkach juniorskich. Od sezonu 2009/10 drużyna grała w lidze seniorskiej. Jak narazie nie może się pochwalić spektakularnymi osiągnięciami. Sezon 2010/11 zakończyła nawet wstydliwymi porażkami walkowerami. - Niektórzy zawodnicy zachowali się nieodpowiedzialnie. Zadeklarowali, że będą grać, a po kilku meczach zrezygnowali. Nie było pieniędzy, żeby rozegrać dwa ostatnie mecze i rezygnowaliśmy z wyjazdów - wyjaśnia Wroński.
Ten sezon jest zupełnie inny. UKS Nowa przewodzi w tabeli I ligi grupy A, gdzie rywalami są: ULKS Józefina i UKS Prus Żary. Od października 2012 roku łódzki zespół jest niepokonany i wygra swoją grupę na koniec sezonu. W decydujących meczach play-off zmierzy się z najlepszym zespołem grupy B. Prawdopodobnie będzie to UKS Orły Suwałki, a stawką awans do ekstraligi.
Kije nawet za 600 zł
Roczny budżet UKS Nowa to ok. 30 tys. zł, z czego znaczną większość pochłania wynajem hali na mecze i treningi. - Znaczną część tej kwoty otrzymujemy z dotacji miejskich. Uzyskujemy też pewne pieniądze od podatników, którzy przekazują nam swój 1 procent. A reszta to nasze dobrowolne wpłaty - wylicza Wroński.
Zespół liczy 15 zawodników. Poza jednym Finem, wszyscy pochodzą z Łodzi. To chłopcy, których wiek nie przekracza 22 lat. Praktycznie jedyną inwestycją, aby zacząć grać w unihokeja był dla nich kij. Cena takiego sprzętu waha się od 150 do 600 zł. - Wszystko zależy od odchylenia klepki kija i jego wyprofilowania. Im jest to lepiej zrobione, tym strzał i panowanie nad piłką jest lepsze. Co za tym idzie, cena kija jest wyższa - tłumaczy Wroński.
Łodzianie swoje mecze rozgrywają w hali Anilany przy ul. Sobolowej. Wstęp jest bezpłatny i zdarza się, że spotkania ogląda nawet 200 widzów.
Zawodnicy z UKS Nowa stawiają przed sobą ambitny cel. Poza występami w rozgrywkach pod patronatem Polskiego Związku Unihokeja, chcą powołać do życia Łódzki Związek Unihokeja. Są w trakcie pisania statusu i wszelkie formalności z zarejestrowaniem nowej organizacji chcieliby zakończyć do wakacji.
Związek unihokeja
- Zależy nam, aby działał regionalny związek. Zrzeszałby szkolne drużyny, które mogłyby brać udział w zawodach w całym województwie - opowiada o planach.
Młodzi zawodnicy z Nowej wzorują się na działalności związku w Szwecji, Finlandii, Czechach czy Szwajcarii.
Największym wzorem jest Szwecja, gdzie funkcjonuje profesjonalna liga. Zawodnicy podpisują kontrakty sponsorskie, a za swoją grę otrzymują wynagrodzenie. Mecze transmitowane są przez telewizje. - Czy tak kiedyś będzie u nas? Raczej nie szybko, ale jest z kogo brać przykład - mówi Wroński.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?