Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strach przed świńską grypą

Elżbieta Włodarczyk
Dr Ireneusz Smorąg podczas wykonywania badań.
Dr Ireneusz Smorąg podczas wykonywania badań. fot. Maciej Stanik
Już 114 osób, począwszy od wakacji, zostało zakażonych w naszym województwie wirusem A/H1N1.

Jedna osoba zmarła z powodu powikłań. Liczba chorych zaczęła gwałtownie rosnąć w tym miesiącu. W czwartek przybyło 17 kolejnych przypadków zakażenia tym groźnym wirusem (m.in. lekarka i dwóch pacjentów z oddziału pulmonologicznego Centrum Leczenia Chorób Płuc w Łagiewnikach). W naszym województwie odnotowano już ponad 7 tysięcy zachorowań na grypę i infekcje grypopodobne. Jest ich cztery razy więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Zdaniem prof. Andrzeja Zielińskiego, krajowego konsultanta ds. epidemiologii, za ponad połowę z nich odpowiada wirus nowej grypy. Nie wszyscy jednak o tym wiedzą, gdyż nie zostali przebadani. Znamy tylko ciężkie przypadki. W lżejszych wystarcza ambulatoryjne leczenie.

Nakręceni grypą

Do łódzkich poradni i lekarzy rodzinnych ciągle zgłaszają się chorzy z objawami infekcji grypowej, którym pobiera się próbki do badań. Lekarze kontraktowi placówek świadczących nocną pomoc medyczną, m.in. pogotowia ratunkowego, nie nadążają jeździć do pacjentów z wysoką gorączką, katarem i bólem gardła, gdyż takich wizyt są setki każdej nocy. Z powodu bardzo niskiej frekwencji uczniów na kilka dni zostały zawieszone lekcje w Szkole Podstawowej nr 109 w Łodzi (64 proc. nieobecnych dzieci) i Szkole Podstawowej w Chechle II (nieobecnych 64 proc. dzieci i 50 proc. nauczycieli). Wczoraj największą absencję odnotowano w szkołach na Górnej.

W szpitalu im. Biegańskiego, kilkanaście metrów przed pawilonem, gdzie leżą chorzy na świńską grypę, znajduje się tablica ostrzegawcza: "Strefa ochronna. Zakaz wstępu". Szpital jest przygotowany do przyjęcia większej liczby pacjentów. Na wszelki wypadek dyrekcja zabiega o miejsca na oddziałach intensywnej terapii w innych łódzkich szpitalach. Gdyby gwałtownie wzrosła liczba zakażonych wirusem nowej grypy w ciężkim stanie, wymagaliby oni podłączenia do specjalistycznej aparatury ratującej życie.

Czy grozi nam epidemia?

Lekarze są ostrożni w formułowaniu takich opinii. Uważają, że nie należy wzbudzać paniki, ale trzeba uważać, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli.

Obecnie na oddziałach zakaźnych szpitala im. Biegańskiego przebywają 33 osoby z podejrzeniem świńskiej grypy. U 15 z nich już potwierdzono zakażenie groźnym wirusem. Wśród nich jest lekarka z oddziału pulmonologicznego Centrum Leczenia Chorób Płuc w Łagiewnikach. To tam leczono 48-letniego mężczyznę, który jest pierwszą w Łodzi śmiertelną ofiarą nowej grypy. Jego najbliżsi już opuścili szpital. Dwie kolejne osoby, u których również stwierdzono świńską grypę, przebywają w domach.

Krzysztof B., 48-letni mieszkaniec Widzewa, pracownik umysłowy zakażony wirusem A/H1N1, zmarł kilka dni temu w szpitalu MSWiA. Zanim tam trafił, tydzień leczył się domu. W tym czasie brał leki (m.in. antybiotyk augmentin) i odwiedzał lekarza. Potem był hospitalizowany w Łagiewnikach. Jednak jego stan ciągle się pogarszał. Lekarze nie mogli mu pomóc. To druga ofiara wirusa A/H1N1 w kraju. Sekcja zwłok przeprowadzona w szpitalu MSWiA wykazała, że przyczyną śmierci była niewydolność oddechowa spowodowana rozległym, ciężkim zapaleniem płuc. Mogło ono być następstwem zakażenia wirusem A/H1N1. Zmarły nie narzekał na zdrowie, nie palił papierosów, co czyniłoby go bardziej podatnym na powikłania związane z zapaleniem płuc. Nic nie wskazywało, że dojdzie do tragedii.

Zamknięte oddziały

Oddziały zakaźne w "Biegańskim" i oddział intensywnej terapii w MSWiA są niedostępne dla odwiedzających. Zamknięty jest także oddział pulmonologiczny w Centrum Leczenia Chorób Płuc w Łagiewnikach, gdzie izolowano 59 pacjentów. Od wszystkich chorych i od personelu medycznego pobierane są próbki do badań. W łódzkich szpitalach, m.in. w "Pirogowie", w trosce o pacjentów pojawiły się ostrzeżenia, aby osoby mające infekcje grypowe zaniechały odwiedzin swoich bliskich. Dyrektorzy szpitali, (m.in. w ICZMP) zaopatrują się w lek przeciwwirusowy Tamiflu, na wypadek, gdyby ktoś z pacjentów rozchorował się na nową grypę. We wszystkich szpitalach lekarze mają natychmiast zgłaszać podejrzane przypadki.

Niepokojące objawy

Potwierdzone przypadki grypy wywołanej wirusem A/H1N1, oprócz jednego śmiertelnego, mają raczej łagodny przebieg. Na razie nie odnotowano więcej zgonów niż przy sezonowej grypie. U chorych występują typowe objawy: gorączka powyżej 38 stopni C, bóle stawowo-mięśniowe, ogólne osłabienie, katar i suchy kaszel. Pacjenci dobrze reagują na leczenie lekiem przeciwwirusowym Tamiflu (lek hamujący syntezę białka wirusa grypy. Jeżeli wirus nie zsyntetyzuje białka, to ginie). Objawy choroby ustępują zwykle w ciągu pięciu dni. Nie ma powikłań, np. zapalenia płuc i duszności.

Sanepid non stop bada próbki

Laboratorium Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej bada dziennie 40-50 próbek, pobranych od osób podejrzanych o zakażenie wirusem. Badanie jednej serii trwa 3-4 godziny.

- Badania próbek (dostarczanych do laboratorium w specjalnych torbach termoizolacyjnych) od pacjentów są wykonywane w ciągu 24 godzin od pobrania wymazu z gardła i nosa - mówi dr Urszula Sztuka-Polińska, wojewódzki inspektor sanitarny w Łodzi. - Staramy się, aby wynik był jeszcze szybciej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Strach przed świńską grypą - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto