Dwie dziury to pozostałość po lutowej awarii wodociągowej. Ze względu na bardzo niskie temperatury PKP nie mogły odtworzyć wówczas nawierzchni. Dwa tygodnie temu przedstawiciele kolei obiecywali rychłe zakończenie prac, ale pod dworcem nic się nie zmieniło.
- Dziury jak były, tak są. Przeniesienie przystanków to duże utrudnienie, bo od dworca do starej krańcówki jest prawie kilometr - mówi pan Janusz, nasz Czytelnik. - Nie jest to również promocja dla nowego dworca.
Roboty się opóźniły, bo PKP musiały spełnić dodatkowe formalności.
- Okazało się, że drogi nie można załatać, zanim nie powstanie projekt odtwarzania nawierzchni - mówi Grzegorz Nita, dyrektor łódzkiego oddziału PKP Nieruchomości.
Czytaj także: Szykuje się prawdziwa plaga kleszczy
W czwartek projekt zaakceptowali drogowcy, a w piątek trafił on do firmy Unidro, która ma naprawiać nawierzchnię. - Planujemy rozpocząć prace w pierwszej połowie przyszłego tygodnia - mówi Magdalena Jóźwiak-Derda, prezes Unidro.
Nie tylko dziury na krańcówce są kiepską wizytówką nowego dworca. W opłakanym stanie jest kładka nad torami. Nie dość, że betonowe schody się kruszą, to przy śmietniku stojącym na kładce jest spora dziura.
- W najbliższych tygodniach rozpoczniemy remont kładki. Będziemy ją łatać, bo generalny remont nie ma sensu. W przyszłości kładka zostanie zlikwidowana - mówi Grzegorz Robaszek, dyrektor techniczny Zakładu Linii Kolejowych w PKP.
Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi...
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?