Jednak w rodzinnych wspomnieniach pojawia się także dzień 4 marca, w którym miała przyjść na świat. Kilka dni potem ojciec mógł dokonać rejestracji w urzędzie i stąd nieścisłości.
- Tak, tak, ja już kończę 107 lat - mówi dostojna jubilatka. - Zdrowie mi służy, tylko słabo słyszę. Mam bardzo dobrą rodzinę, siostrzenicę ukochaną, która o mnie dba. Dziękuję Bogu za to, że żyję i jak żyję.
Na urodziny nestorki rodu szykuje się cała rodzina: siostrzenica z mężem, synami i ich rodzinami oraz dalsi krewni - łącznie ok. 20 osób. Tort musi być koniecznie domowej roboty.
Ciocia Stachna, jak o niej mówią najbliżsi, mieszka w domu, który dzieli właśnie z siostrzenicą Zofią Wiśniewską, jej mężem i synem. Ma własny pokój i kuchnię. Porusza się powolutku, ale samodzielnie. Na ogół pani Zosia stara się jej towarzyszyć, bo po domu kręcą się dwa psy - Mela i Maks. Są tak energiczne, że mogłyby przewrócić drobniutką i kruchą staruszkę. Ona je jednak bardzo hołubi.
- Właściwie nic nie muszę robić - podkreśla. - Wszystko mam podane, zrobione. Codziennie słucham radia: wiadomości, pogody i muzyki. Kiedyś bardzo lubiłam też śpiewać. Telewizji nie oglądam, bo za słabo widzę.
- Ciocia ma umysł doskonały - cieszy się jej siostrzenica Zofia. - Wie wszystko, co się dzieje na świecie i w kraju. Nie choruje. Ma prawidłowe ciśnienie. Je wszystko to, co my - zupy, chude mięso, ziemniaki, kasze, ryż, gotowane warzywa, surówki, owoce. Wszystko jej smakuje. Rano pije mleko, kawkę z mlekiem albo herbatę. Używa bardzo mało leków - tylko profilaktycznie podaję jej rutinoscorbin i coś na poprawienie krążenia. Robię wszystko, żeby ciocia się dobrze czuła. Siadamy sobie razem, rozmawiamy. Ja częściej narzekam, że tu mnie coś łamie, tam pobolewa i wtedy ciocia mówi, iż ze mną na zdrowie to by się nie zamieniła!
107-latka pochodzi z długowiecznej rodziny.
- Mój pradziadek żył 100 lat, moja mama, siostra cioci, przeżyła 100 i pół roku, a pozostali też dożywali co najmniej osiemdziesiątki - wylicza pani Zofia. - Ciocia ma wspaniały charakter - spokojna, zrównoważona, niepamiętliwa, zgodna. Zawsze taka była. Nigdy nie paliła papierosów i nie nadużywała alkoholu.
A jaką receptę ma sama dostojna jubilatka?
- Ja żyłam zwyczajnie i dużo pracowałam - na wsi, w Czarnocinie, gdzie mieszkałam z mężem wiele lat - mówi skromnie. - Uprawiałam olbrzymi ogród, sad, hodowałam krowy, kury, świnie. Potem, jak kupiliśmy dom w Łodzi, też pracowałam. Ważna jest rodzina - trzeba żyć w zgodzie i szanować się nawzajem.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?