Przed dymem, który wdzierał się do mieszkań, ludzie chronili się na balkonie lub w łazience.
Magdalena Jasak z siedemnastoletnią córką i drugą, 7-miesięczną na rękach, wybiegła na balkon. Boi się myśleć, co mogło się stać, gdyby nie... telefon od męża.
- Jest kierowcą, obudził mnie, dzwoniąc z trasy - mówi. - Zorientowałam się, że w korytarzu się pali i wezwałam straż pożarną.
- Wszędzie było siwo od dymu - opowiada Karolina Kurkowska, która skryła się w łazience wraz z narzeczonym oraz 3,5-letnim synkiem Filipem i córeczką, roczną Lenką.
Ogień w korytarzu gasiły trzy jednostki straży pożarnej. Akcja trwała ponad godzinę. Przyjechała karetka pogotowia, na szczęście jednak okazało się, że hospitalizacja poszkodowanych nie jest potrzebna.
Spaliła się ściana działowa na trzecim piętrze i drzwi. Przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?