Podopieczni trenera Andrzeja Pyrdoła przez całą drugą część meczu nie zrobili nic, by wygrać pojedynek na szczycie pierwszej ligi. Przez to zamiast zyskać trzy, stracili dwa punkty.
Kibice nie poznawali zespołu, który przed przerwą walczył, grał dynamicznie, składnie z wielkim polotem i przyjemnie dla oka.
Później jednak ujrzeliśmy zupełnie inną drużynę, sprawiającą wrażenie jakby nie miała już siły, by biegać po boisku.
Rozsypało się niemal wszystko. Defensywa zupełnie nie potrafiła sobie poradzić z rywalami, napastnicy jakby zniknęli z boiska. To sprawiło że Piast mógł pozwolić sobie na rzucenie wszystkich sił do przodu, jakby zupełnie nie przejmując się akcjami ofensywnymi łodzian.
Ten mecz pokazał także, że ŁKS ma poważne problemy ze zmiennikami. W Piaście każdy nowy piłkarz pojawiający się na boisku sprawiał, że jakość gry drużyny podnosiła się wyraźnie. W ŁKS, wręcz przeciwnie. Rezerwowi nie wnieśli nic do postawy zespołu. Ponadto wyraźnie było widać, że 90 minut walki na murawie, to stanowczo zbyt dużo dla niektórych ełkaesiaków.
Warto, by szkoleniowcy zwrócili na to szczególną uwagę, bo w tej klasie rozgrywkowej wytrzymałość to podstawa grania większości zespołów. Co z tego, że jest się lepszym pod względem wyszkolenia techniczengo, skoro brakować będzie siły, by gonić za zawodnikami rywali.
Na szczęście piątkowe spotkanie nie było wyłącznie pasmem grzechów zawodników ŁKS. W pierwszej części meczu łodzianie imponowali organizacją gry i pomysłem na przeprowadzanie akcji. Technika to niewątpliwie ich mocna strona, ale nie mogą zapominać, że mecz trwa 90 minut.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?