W drodze na Piotrkowską, nieopodal "Bombonierki", czyli hali, w której można pojeździć na łyżwach, napotkamy pierwszego przedstawiciela spośród punktów typu "noodle w pudle". Moda na jedzenie makaronów z sosami z kartonowego opakowania przyjechała do Łodzi z Warszawy w 2011 roku. Ceny zaczynają się od ok. 10 zł - porcje pozwalają się najeść, ale np. sos pomidorowy wyjdzie lepiej nawet przeciętnie uzdolnionemu studentowi.
Na Piotrkowskiej, patrząc przez pryzmat studenckiej kieszeni, kebaby rywalizują z belgijskimi frytkami, solidnie i ze smakiem można się najeść w większości pizzerii. Cena dużej neapolitany, powyżej 20 zł, powinna skłonić do zrzutki z kumplem, jeśli chcemy odmiany od gołąbków ze słoików przywiezionych z domu. Przy Pietrynie można też znaleźć restauracje wegetariańskie, gdzie za 20 zł najemy się np. meksykańską tortillą z warzywami, popijając robionymi na miejscu sokami czy zieloną herbatą. W okolicach Piotrkowskiej z banknotem 20 zł możemy również poszukać szczęścia w naleśnikarni.
Z zaspokojeniem głodu w Manufakturze student może mieć problem. Chyba że dostaje przyzwoite stypendium. Solidny obiad dla dwóch osób to rachune w granicach 100 zł, o ile nie poprzestaniemy na fast foodach.
* * * * *
W erze "przedsajgonkowej" studenci chętnie stołowali się w barach mlecznych. Te znikają, ale, aby poznać te klimaty, warto zajrzeć do baru przy ul. Zarzewskiej u zbiegu z ul. Rzgowską. Zamiast "menu", wita nas po prostu "jadłospis", w którym znajdziemy pyszne pierogi, gołąbki czy kotlety. Na "full" najemy się za kilkanaście złotych, ale za kilka dostaniemy zupę - pomidorową czy żurek.
Czytaj serwis specjalny: Studencka Łódź
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?