Od Wielkanocy 2009 roku wyraźnie wzrosły ceny jajek, masła i białego sera. Staniały za to wędliny, cukier i mąka. Przeciętna rodzina wyda na święta 500 zł, tyle samo co przed rokiem.
Od 2009 roku zdrożały jajka, i to sporo, bo aż o 4-5 groszy na sztuce. Obecnie kosztują od 27 do 52 groszy za sztukę, a podczas poprzednich świąt płaciło się za nie od 21 do 45 gr. Hodowcy kur i handlowcy nie mają wątpliwości: wszystkiemu winne są unijne przepisy, które każą poprawiać warunki utrzymywania kur. - Jeżeli na tej samej powierzchni będzie o połowę mniej kur, koszty wzrosną i ceny jajek też - tłumaczy Adam Hajduk z fermy drobiu Serocki.
Wzrosły także ceny nabiału. Za kilogram białego sera rok temu w województwie łódzkim płacono średnio 14 zł, obecnie trzeba zapłacić aż 15 zł. Zdrożało także masło. W Zgierzu przedpoprzednią Wielkanocą kostkę masła można było kupić za 3 zł, obecnie cena zbliżyła się do 4 zł.
Dobrą wiadomością jest niższa o niemal jedną trzecią cena cukru. Jeszcze rok temu trzeba było za niego zapłacić 3,60-3,90 zł, przed tymi świętami można już go kupić za 2,70-2,90 zł.
Niskie ceny cukru nie wpłynęły jednak na obniżkę cen gotowych ciast, które nieznacznie zdrożały. Sernik w łódzkiej sieci cukierni Dybalski rok temu kosztował 18,50 zł, teraz cena skoczyła do 19 zł. - Wzrosły ceny jajek i prądu - tłumaczy Robert Dybalski, właściciel firmy. - Dla klientów taka różnica nie jest odczuwalna, zakupy robią tej samej wielkości co w zeszłym roku - dodaje.
Nieznacznie staniały za to mięsa i wędliny. Jeszcze rok temu za kilogram białej kiełbasy firmy Pamso trzeba było zapłacić 16,50 zł, dziś ten sam wyrób kupimy za 14,50 zł. Staniały też inne mięsa: rok temu w sklepie mięsnym w centrum Łodzi polędwica sopocka kosztowała ponad 27 zł, dziś już tylko 23,50.
- Wynika to z trochę niższych cen żywca na rynku, na którym znajduje się dużo importowanego surowca- tłumaczy Iwona Rudnicka z firmy Grot.
Produkty na święta będą kosztować właściwie tyle samo, jednak mieszkańcy regionu w tym roku chcą wydać mniej. Nadal boimy się kryzysu, dlatego niechętnie zapożyczamy się na święta, odrzucając zasadę - zastaw się, a postaw się.
- Kiedyś zdarzało mi się pożyczać pieniądze albo zaciągać debet na karcie, ale tę Wielkanoc przygotowuję z bieżącej wy-płaty. Odłożyliśmy z mężem 500 zł i to musi nam wystarczyć. W tym roku podarowałam sobie kupowanie świątecznych zajączków i kurczaczków, choć uwielbiam pięknie ustrojony dom - mówi Wioletta Szlagowska, mieszkanka łódzkiego Widzewa.
Łodzianie coraz częściej zmniejszają swoje limity na świąteczne wydatki. Mimo że wędliny staniały, to przezornie kupujemy mniej. - Zamiast kilograma biorę pół. I jedna szynka też mężowi wystarczy. Kiedyś zamawiałam u rzeźnika kilka rodzajów wędlin, ale teraz jestem ostrożniejsza. Na święta przyjdą do nas dzieci i wnuczka. Boję się, czy wystarczy na upominek dla małej - opowiada łodzianka Ewa Bilska.
Oszczędzający rezygnują zwłaszcza z rarytasów.
- Cukierki czy czekoladki na wagę prawie w ogóle się nie sprzedają. Ludzie kupują też mniej zajączków - opowiada pan Stanisław, właściciel sklepu spożywczego przy ul. Radwańskiej w Łodzi...
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?