Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych - Janda działa jak magnes

Renata Sas
Krystyna Janda (Wassa) i Joanna Kulig (Natalia)
Krystyna Janda (Wassa) i Joanna Kulig (Natalia)
Niemal wszystkie zespoły goszczące na cieszącym się ogromnym zainteresowaniem Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych potrzebują tylko sceny...

Rzędy krzeseł pozostają przykryte. Zatem już na wstępie, przy zdobywaniu miejsc, atmosfera staje się napięta. A gdy jeszcze akustyk nie oceni właściwie sytuacji, w końcu ktoś nie wytrzyma i powie głośno: „nic nie słychać”... Tak zdarzyło się podczas sobotniej „Wassy Żeleznowej”.

Inscenizacja dramatu Gorkiego powstała na inaugurację Och-Teatru (sala po dawnym kinie), czyli nowej sceny stołecznego Teatru Polonia Jandy. To niecodzienna okazja do uczestniczenia w widowisku, w którym liczy się tekst i aktor. Nie ma cudów techniki, „czytania” przez współczesne trendy ani innych autorów, choć gęsto tu od wątków, którymi pasą się wszyscy brutaliści świata.

Wassa za wszelką cenę stara się utrzymać swój zasobny dom i rodzinę. Bezwzględna i gotowa na każdy krok. Płaci za spokój i bezpieczeństwo bliskich, nieugięta jako szefowa firmy – „litość i sumienie w interesach to jak piasek w maszynie” – mówi. Zawiedli ją wszyscy. Mąż birbant (świetny Jerzy Trela) okazał się pedofilem. Kiedy nie potrafi zagłuszyć kolejnego z jego skandali, dla dobra rodziny bez skrupułów pozbawi go życia... W „zwyczajnym”, przerażającym domu rządzi nienawiść i wieczne pretensje. Frustraci, przegrani, kandydaci na samobójców to postacie z horroru Wassy. Ale ona nie ustępuje. Jest kobietą z żelaza. Umrze, a się nie zmieni.

Janda jest skupiona i wyciszona. Zdaje się być carycą, od której skinienia zależy świat i ludzie. Niczym korony ani przez chwilę nie zdejmie futrzanej czapy i jak w monarszym płaszczu niemal cały czas pozostaje w swojej szubie. Ale największa potęga, zaznaczona atrybutami władzy (tu są nimi także klucze do sejfu) nie wytrzyma zderzenia z rzeczywistością...

Inscenizacja wyreżyserowana przez debiutanta Waldemara Raźniaka okazała się spotkaniem z teatrem w jego najbardziej... teatralnym brzmieniu. Choć nie wolna od naiwności (vide scena bicia Wassy), jest wierna scenicznej klasyce. Taki model przedstawienia ma sens i szanse tylko w świetnym aktorskim przekazie. Z nim właśnie mieliśmy do czynienia.

We wtorek i w środę z „Fedrą” na festiwalu wystąpi Teatr Narodowy. Inscenizacja w reżyserii Mai Kleczewskiej powstała w oparciu o teksty m.in. Eurypidesa, Seneki, Pera Olova Enquista, Istvana Tasnadiego.

W przedstawieniach, które odbędą się w Klubie Wytwórnia, wystąpią m.in. Danuta Stenka, Aleksandra Justa, Jan Englert.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych - Janda działa jak magnes - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto