Najwięcej wolontariuszy można było spotkać w Manufakturze i na ulicy Piotrkowskiej. Ulicą Piotrkowską przejechało kilkudziesięciu jeźdźców w Wielkiej Szarży Konnej. Były też samochody terenowe, a nawet strażackie psy ratownicze.
W Manufakturze można było m.in. zobaczyć rynek z podnośnika, obejrzeć sprzęt do ratownictwa wodnego OSP, postrzelać z łuku lub wiatrówki czy spróbować kapuśniaku z ogromnego kotła. Było tłoczno.
Pani Grażyna Włodarczyk kwestowała w centrum Łodzi. Pomagała córkom - wolontariuszkom WOŚP. Jej zdaniem w tym roku darczyńców było mniej, bo zamknięte sklepy nie zachęcały do wypraw na miasto. Jednak łodzianka nie rezygnowała ze zbiórki.
- Młodsza córka była wcześniakiem, na szczęście urodziła się zdrowa. Ale dowiedzieliśmy się tego dzięki badaniu na sprzęcie WOŚP wykonanym po urodzeniu w zgierskim szpitalu - podkreśla.
Wielka Szarża Konna ulicą Piotrkowską odbyła się w deszczu, który akurat zaczął intensywnie padać. To zniechęciło część widzów. Pan Wiktor z żoną wrzucali pieniądze do puszek na ulicy Piotrkowskiej, ale przed szarżą wrócili do domu
- Musieliśmy wrzucić datki. Spacerowaliśmy trzy godziny, ale gdyby nie padało, zostalibyśmy dłużej - podkreśla.
Na brak darczyńców nie narzekali za to członkowie Klubu Miłośników Starych Tramwajów w Łodzi. Po Łodzi można się było przejechać starym tramwajem lub autobusem. Zamiast biletów były datki na WOŚP.
- Cały czas mamy pełen tramwaj - cieszył się Piotr Miksa, jeden z orkiestrowych konduktorów. - Nam pogoda nie przeszkadza, a zamknięcie sklepów tylko pomogło. Klienci są bardziej hojni niż rok temu - oceniał.
ZOBACZ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?