MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Radni znaleźli kompromis w sprawie ŁKS, czy zatrzymają inwestora?

(pas)
Kibice ŁKS na sali obrad Rady Miejskiej
Kibice ŁKS na sali obrad Rady Miejskiej fot. Paweł Łacheta
Tak burzliwej sesji Rady Miejskiej, zdaniem bywalców, nie było od lat. Bo też sprawa była wyjątkowej wagi - istnienia lub nie ponadstuletniego sportowego klubu!

Po kłótniach, targach, dramatycznych oświadczeniach wypracowano kompromis. W poniedziałek, o godz. 9, rozpocznie się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w sprawie przyszłości ŁKS i utworzenia spółki, która przekaże obiekt i klub potężnemu inwestorowi.

Już w piątek, o godz. 9, z kolei rozpocznie się pod patronatem rady okrągły stół, w którym największe kluby sportowe przedstawią swoje propozycje podziału środków z promocji miasta poprzez sport (5 mln zł plus 1,8 mln zł na organizację najważniejszych imprez). Ma odbywać się za zamkniętymi drzwiami, bez kibiców i mediów, żeby rozmawiać szczerze i merytorycznie, bez aktorskich i oratorskich popisów.

Tym samym pojawiła się iskierka nadziei na uratowanie ŁKS, choć rano wydawało się, że większość radnych swoim wstrzymaniem się od głosowania pogrzebała klub.

Obrady rady zaczęli... kibice na Piotrkowskiej. Ulica przypominała jako żywo obrazki z ogłoszenia stanu wojennego - pełna tym razem policyjnych, a nie milicyjnych aut oraz armatki wodnej do tłumienia rozruchów. Siły porządku publicznego nie dopuściły do starcia fanów ŁKS i Widzewa. Na sali obrad pojawiło się około 200 fanów drużyny z al. Unii.

Radni głosowali nad wprowadzeniem do porządku obrad sprawy utworzenia przez miasto spółki piłkarskiej ratującej ŁKS. Niestety, większość stchórzyła. Dwudziestu sześciu nie powiedziało nie, tylko wstrzymało się od głosu. Umywając ręce, storpedowało inicjatywę. Sześciu było za natychmiastowym ratowaniem ŁKS i włączeniem sprawy spółki do porządku obrad - podajemy ich nazwiska w kolejności alfabetycznej: Tadeusz Gapiński, Kazimierz Kluska, Michał Król, Marian Papis, Witold Skrzydlewski, Sebastian Tylman.

Kibice nie kryli oburzenia. Decyzję rady przyjęli przeciągłymi gwizdami i okrzykami: hańba, zginiecie w wyborach.

Witold Skrzydlewski ze łzami w oczach mówił, że w ten sposób pogrzebano ŁKS. Posłanka Zdzisława Janowska apelowała do rozsądku i sumienia radnych. Kibice gotowi byli zablokować drzwi sali i trzymać radnych tak długo, aż nie przyjmą satysfakcjonującej ich uchwały. Emocje sięgnęły zenitu. W końcu doszło do dwugodzinnej przerwy, która pozwoliła radnym PO, PiS i Lewicy ochłonąć i podjąć kompromisową uchwałę o zwołaniu nadzwyczajnej sesji, sprytnie przejmując pomysł prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, który o tym grzmiał już rano.

Czy sprawę pomocy dla ŁKS da się jeszcze uratować?
Zmęczony i rozgoryczony Witold Skrzydlewski powiedział wprost:
- Nie wiem. Ja, mówiąc szczerze, mam dość tych przepychanek i targów. To był dopiero początek działań, które miały w efekcie doprowadzić do przejęcia ŁKS przez nowego inwestora. Do pozytywnego załatwienia sprawy potrzebne będą jeszcze trzy takie głosowania w radzie. I co - za każdym razem ma być polityczny cyrk nieprowadzący do niczego dobrego?! Być może, gdy pójdę na kolację z potencjalnym inwestorem, to będzie to kolacja pożegnalna.

Jedno udało się łódzkim radnym na pewno. Uzyskali medialny rozgłos większy niż podczas siatkarskich i koszykarskich mistrzostw Europy razem wziętych. O Łodzi mówili wszyscy w najlepszym antenowym czasie. Za taką promocję miasta mogą się tylko wstydzić!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Radni znaleźli kompromis w sprawie ŁKS, czy zatrzymają inwestora? - Łódź Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto