Główny sponsor drużyny, Witold Skrzydlewski, po zakończeniu drugoligowej rywalizacji zapowiedział uczciwie, że jego rodzina nie jest w stanie sama utrzymać zespołu w wyższej klasie rozgrywkowej. Pierwsza liga to znacznie większe koszty, liczone nie w setkach tysięcy złotych, a już milionach.
- Takie są realia żużla w naszym kraju - mówi Skrzydlewski. - Z jednej strony, nasz awans to ogromny sukces wszystkich, w tym także naszych wspaniałych kibiców, ale z drugiej - powód do zmartwienia. - W następny piątek planujemy, by cała drużyna przejechała motocyklami odcinek ulicy Piotrkowskiej, gdzie swoją siedzibę ma magistrat. Chcemy pokazać władzom Łodzi, że Orzeł to prężny klub zasługujący na pomoc, a przy okazji pragniemy zaprezentować się w pełnej krasie łodzianom, którzy nie mieli okazji dopingować nas na stadionie przy ul. 6 Sierpnia. Prowadzimy już rozmowy z biurami podróży. Chcę wynegocjować atrakcyjne stawki na tygodniowe wczasy dla naszych żużlowców. Z poświęceniem walczyli przez cały sezon, dlatego należy im się trochę leniuchowania i wygrzewania w słońcu.
Zawodnicy mają wolne, ale działacze nadal intensywnie pracują. Orzeł przygotowuje już wszystkie niezbędne dokumenty potrzebne do otrzymania licencji na starty w pierwszej lidze.
- Szykujemy też pisma do firm, które deklarowały, że jeśli awansujemy do I ligi, to będą wspomagać finansowo łódzki żużel - dodaje Skrzydlewski. - Liczymy, że nie były to czcze obietnice. Na pewno rozstajemy się z firmą, która podczas meczów żużlowych prowadziła katering. Dowiedziałem się, że próbowała kibicom sprzedawać wodę mineralną po 10 złotych. To skandal. Ja rozumiem, że wszyscy chcą zarobić, ale w tym wypadku był to skok na kasę. Takich sytuacji nie zamierzam tolerować.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?