Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zasłużony remis Widzewa w Białymstoku

(M. Kondraciuk) (opr.wm)
Krzysztof Szymczak
Wiosną tego roku Jagiellonia Białystok rozbiła Widzew 4:1. Tym razem, choć Widzew nie ma w składzie tylu doświadczonych zawodników co w poprzednim sezonie, i choć po pierwszej połowie przegrywał już 2:0, zdołał jednak wywalczyć w Białymstoku remis.

Ku zaskoczeniu miejscowych to Widzew szybciej znalazł swój rytm gry i od początku zaczął atakować. Już w 1 minucie piłkę rozegrali Łukasz Broź i Princewill Okachi, a Mariusz Rybicki dośrodkował z prawej strony wprost na nogę Marcina Kaczmarka. Doświadczony pomocnik uderzył z woleja, ale trafił w nogi Filipa Modelskiego. Minutę później znów błyskotliwie zagrał Rybicki, ale jego strzał z 12 m obronił Jakub Słowik.

Po blisko kwadransie dobrej gry Widzewa, dość niespodziewanie, w przeciągu minuty napastnik Jagielonii Nika Dżalamidze dwa razy ulokował piłkę w siatce swojego dawnego klubu. W tym momencie skojarzenie z wiosennym laniem od Jagi nasuwało się w sposób oczywisty.

Dwa gole stracone w tak krótkim czasie potrafią załamać nawet najlepszych, ale tym razem widzewiacy się nie poddali. Piłkarze Widzewa konsekwentnie dążyli do zdobycia kontaktowej bramki. Już w 34 minucie bliski celu był Marcin Kaczmarek, który odebrał piłkę Ugo Ukahowi. Strzał Kaczmarka był jednak niecelny. Aktywnie grał 19-letni Mariusz Rybicki, który 43 min mógł zdobyć kontaktowego gola. Widzewiak znalazł się z piłką przed bramką rywali, ale strzelił za wysoko.

Jagiellonia starała się utrzymywać jak najdłużej przy piłce. Groźne były ataki Tomasza Kupisza i Dawida Plizgi lewą stroną. Łukasz Broź miał wiele pracy, bowiem za małe wsparcie dawali mu Jakub Kowalski i Sebastian Duda, grający na środku obrony zamiast rekonwalescenta Hachema Abbesa (był w Białymstoku, ale trener Mroczkowski uznał, że wystawianie go byłoby ryzykiem).

W drugiej połowie Widzew przeprowadził kilka niezłych akcji, ale Jagiellonia ciągle prowadziła 2:0. Ale kolejny raz trener Widzewa Radosław Mroczkowski dokonał dobrych zmian.

Kontaktowego gola Widzew zdobył w 71 minucie po akcji rezerwowego Sebastiana Radzio, który zagrał piętą do walecznego Radosława Bartoszewicza. Ten rozegrał piłkę z Mariuszem Rybickim, który płaskim strzałem zza pola karnego pokonał Jakuba Słowika. Bardzo groźne były stałe fragmenty gry w wykonaniu innego rezerwowego Adama Banasiaka. Ale jak się później okazało najbardziej istotne dla losów meczu okazało się wejście 17-letniego Mariusza Stępińskiego.

Determinacja widzewiaków została nagrodzona w przedłużonym czasie gry (90+1). Michał Pazdan sfaulował Mariusza Stępińskiego i zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę (89). Z wolnego spod bocznej linii uderzył Adam Banasiak, a Jakub Bartkowski skacząc do główki zmusił bramkarza do błędu i Stępiński z metra kopnął piłkę do bramki. Mecz skończył się remisem 2:2.

Zobacz też: Jagiellonia - Widzew 2:2. Walczyli o remis do końca [ZDJĘCIA]

Damy ci więcej - zarejestruj się!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto