Nóż uszkodził płuco i tętnicę. Dziewczyna zmarła w szpitalu na skutek upływu krwi. Sprawcy grozi dożywocie.
- Mężczyzna przyznał się do winy i szczegółowo opisał całe zdarzenie - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - To było przypadkowe spotkanie. Wulgarnie zaczepił dziewczynę, a gdy ta odpowiedziała, zaatakował ją nożem, który kupił w markecie. Przyznał, że nosił go przy sobie od jakiegoś czasu. Po zdarzeniu wsiadł najpierw do rikszy, a potem przesiadł się do taksówki. Podczas przesłuchania nie wykazał cienia żalu czy skruchy.
Ofiara z czterema innymi kobietami - w tym dwiema z Wielkopolski, które razem z nią przyjechały do koleżanek w Łodzi - była najpierw w Manufakturze. Potem poszły do dyskoteki. Wśród nich najprawdopodobniej była też siostra zamordowanej. Przed lokalem 22-latkę idącą kilka kroków przed koleżankami zaczepił bandyta.
- To była krótka rozmowa - mówią policjanci. - On ją zaczepił, ona odpowiedziała. Mężczyzna wyciągnął nóż i zadał cios. Jak mówi, dzieli społeczeństwo na ludzi i k...wy. Ją zakwalifikował do tej drugiej grupy. Kiedy dziewczyna osuwała się na ziemię, złapał ją za włosy i uderzył głową o swoje kolano, a potem jeszcze kopnął. Wszystko to działo się na oczach przerażonych koleżanek. Gdy dziewczyny rzuciły się rannej na pomoc, sprawca spokojnie odszedł.
Złapał rikszę, dojechał do ul. Piotrkowskiej, a stamtąd taksówką pojechał do domu (przy ul. Limanowskiego). Wkrótce dotarli tam policjanci zaalarmowani przez świadków. Sprawca zabarykadował się i trzeba było użyć siły, by go obezwładnić. Podczas akcji ranny został 34-letni sierżant sztabowy, którego bandyta trafił młotkiem w twarz. Funkcjonariusz z ciężkimi obrażeniami czaszki trafił do szpitala im. Barlickiego. Czeka go skomplikowana operacja. Niegroźnie ranny został też drugi z policjantów, którego napastnik trafił ciężarkiem. W mieszkaniu sprawcy znaleziono trzy noże. Policja będzie ustalać czy jest wśród nich ten, którym zadał cios.
24-letni mężczyzna był już notowany (m.in. za nękanie innych osób). Jak ustalił Express Ilustrowany, w przeszłości był na odwyku (narkotykowym) i leczył się psychiatrycznie.
Po tragicznym zdarzeniu rozgorzała dyskusja o bezpieczeństwie przed lokalem.
- W ostatnim miesiącu mieliśmy sześć zgłoszeń o zdarzeniach, do których doszło przed i w dyskotece - informuje podinsp. Joanna Kącka z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Wśród nich była kradzież torebki, bójka w lokalu i pobicie przed dyskoteką. Nie jest to wyjątkowo niebezpieczne miejsce w naszym mieście. Trudno, żeby przed każdą dyskoteką i klubem stały radiowozy.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?