Iwona Paliwoda do 2005 roku mieszkała z dwiema siostrami w dużym komunalnym mieszkaniu na Polesiu. Matka nie żyje od 13 lat, ojca ostatni raz widziała w dzieciństwie.
- Najstarsza siostra, która się nami zajmowała, zadłużyła mieszkanie tak, że sąd orzekł eksmisję i przyznał nam lokal socjalny. Siostra się tym nie przejmowała, bo ma dziecko i nie grozi jej wyrzucenie na bruk. Ja jednak musiałam uciec z tego mieszkania, bo ruch był w nim taki, jak w agencji towarzyskiej - opowiada Iwona.
Od tego czasu tuła się po znajomych. Pracuje na trzy zmiany jako pokojówka w hotelu, ale z niewielkiej pensji komornik zabiera jej co miesiąc 300-400 zł na spłatę zalegego czynszu za mieszkanie, które dawno opuściła.
- Pisałam do delegatury na ul. Krzemienieckiej, do Urzędu Miasta, do komisji mieszkaniowej Rady Miejskiej, prosząc o przyznanie mi lokalu socjalnego, bo na prywatny najem mnie nie strać. Niestety od 6 lat słyszę, że takiego lokalu dla mnie nie ma - opowiadała Iwona Paliwoda.
Niestety, jak wynika z wyjaśnień UMŁ, kobieta nie ma najmniejszych szans na jakiekolwiek mieszkanie gminne.
- Ponieważ Iwona Paliwoda dobrowolnie wymeldowała się z mieszkania, z którego miała być eksmitowana, miasto nie ma wobec niej obowiązku zapewnienia lokalu socjalnego - poinformował Marcin Masłowski, zastępca rzecznika prasowego prezydenta Łodzi.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?