Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za kulisami meczu Śląsk Wrocław - ŁKS

(bap)
Śląsk Wrocław - ŁKS
Śląsk Wrocław - ŁKS fot. Łukasz Kasprzak

Smutne jubileusze Bodzia

Bogusław Wyparło jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem obecnej kadry ŁKS. Choć trudno w to uwierzyć w meczu ekstraklasy pierwszy raz wystąpił 20 lat temu.

Do dziś pozostaje najmłodszym bramkarzem debiutantem w najwyższej klasie rozgrywkowej (miał 16 lat i 8 miesięcy) i właśnie przekroczył barierę 350 meczów (z piłkarzy ŁKS więcej mają tylko: Rafał Pawlak - 355, Tomasz Wieszczycki - 363, Marek Dziuba - 364, Witold Bendkowski - 376 i oczywiście Marek Chojnacki - 452). Oba jubileusze golkipera uhonorują w poniedziałek wydawcy "Ełkaesiaka". Dla laureata przygotowano pamiątkowy dyplom z jego fotografiami z najważniejszych piłkarskich wydarzeń. Bodzio W. powodów do świętowania nie ma jednak wcale...

Pierwszy raz Artura

W meczu ze Śląskiem w wyjściowej jedenastce ŁKS niespodziewanie znalazł się Artur Gieraga. Dla 23-letniego obrońcy ŁKS był to debiut na boiskach ekstraklasy. Wychowanek Orła Parzęczew, który w poprzednim sezonie był podstawowym zawodnikiem ŁKS, doczekał się go po czterech latach występów w łódzkim klubie. Swojego debiutu na pewno jednak nie będzie wspominał najlepiej.

Na pierwszy występ w najwyższej klasie rozgrywkowej liczyli jeszcze Adrian Olszewski i Aghvan Papikyan, którzy cały mecz spędzili na ławce rezerwowych. 18-letni rezerwowy golkiper znalazł się w kadrze w zastępstwie drugiego bramkarza Pavle Velimirovicia, który z powodów rodzinnych musiał wrócić do ojczyzny.

Brakowało agresji

Rzadko zdarza się, by w meczu ekstraklasy sędzia nie ukarał żadnego zawodnika nawet jedną żółtą kartką. Po meczu na brak agresywności w zespole ŁKS zwracał uwagę były znakomity napastnik, a obecnie telewizyjny ekspert, Andrzej Juskowiak. - Brakowało zadziorności, co w moim przekonaniu może oznaczać, że łodzianie nie są dobrze przygotowani do gry w ekstraklasie - tłumaczy. - Bo jeśli zawodnikowi brakuje aqresywności, to brakuje mu metr, dwa do przeciwnika. Jeśli przegrywa się tak wysoko, a zespół nie otrzymuje nawet jednej żółtej kartki, nie ma też próby nieprzepisowego powstrzymania rywali, to jest to bardzo zastanawiające. Przecież nikt nie lubi przegrywać.
Przez 90 minut panował Śląsk, i nie było nawet momentu, kiedy można byłoby stwierdzić, że łodzianie narzucili swój rytm gry. Brakowało pomysłu, więcej było chaosu. Kiedy nawet jeden z piłkarzy ŁKS opanował piłkę, to nie bardzo miał do kogo zagrać. Jedynie po wejściu Marcina Mięciela coś zaczęło się dziać, ale to było za mało. Teraz trzeba się zastanowić, czy w kadrze ŁKS można coś zmienić.
Czy ŁKS potrzebuje nowego trenera? Zmiana, jaka zaszła po meczu z Lechem, nie wniosła wiele. Trudno więc mówić o efekcie nowej miotły, może trzeba poszukać innego rozwiązania

Silna łódzka kolonia

W drużynie Śląska cenią piłkarzy ŁKS. Nie chodzi o wynik niedzielnego meczu, lecz liczbę byłych piłkarzy łódzkiego klubu w kadrze wicemistrzów Polski. To dwaj wychowankowie ŁKS - Przemysław Kaźmierczak i Łukasz Madej oraz Łukasz Gikiewicz i Sebastian Mila. Przeciwko swojemu byłemu klubowi od pierwszej minuty zagrał tylko Madej i do tego spisywał się znakomicie, a Mila pojawił się na boisku w 82 minucie. Dwaj pozostali mecz oglądali z trybun, bo są w trakcie rehabilitacji po ciężkich kontuzjach. Gikiewicz (mecz oglądał w towarzystwie byłej koszykarki ŁKS, Any Grgin) powoli wraca do treningów, lecz władze klubu chciałyby go wypożyczyć, bo raczej nie ma szans wygrać rywalizacji z Johanem Voskampem i Cristianem Omarem Diazem.
Mało prawdopodobny jest jego powrót do Łodzi. ŁKS w przednich formacjach nie narzeka na brak piłkarzy.
Na meczu pojawili się też dwa inni byli piłkarze drużyny z al. Unii - Mariusz Mowlik i Adrian Woźniczka. Do Wrocławia przyjechali z nieodległej Legnicy, gdzie z występującą w II lidze Miedzią walczą o awans.

Znów będzie zmiana?

Na pewno nie tak wyobrażał sobie swój debiut w ekstraklasie w roli pierwszego trenera Dariusz Bratkowski. Klęska we Wrocławiu dotychczasowemu asystentowi Andrzeja Pyrdoła nie pozwoli w spokoju kontynuować pracy, a być może już wkrótce nie będzie mu to dane.
- Wierzę, że zarząd mnie nie zwolni, pozostanę trenerem ŁKS i będę mógł dalej pracować - mówił na konferencji prasowej Bratkowski.
Już po spotkaniu ze Śląskiem pojawiły się bowiem pierwsze nieoficjalne informacje, że jeszcze w tym tygodniu drużynę beniaminka obejmie zwolniony przed rokiem z Cracovii Rafał Ulatowski. Wychowanek ŁKS był na meczu we Wrocławiu i komentował go dla CANAL+. O ewentualnej pracy w Łodzi nie chciał jednak mówić.
Wiadomo jednak, że szefowie klubu z al. Unii z tym szkoleniowcem rozmawiali już latem. Przeszkodą był wówczas półroczny kontrakt, który trener podpisał z CANAL+.
Z drugiej strony, należy pamiętać, że w ubiegłym tygodniu odpowiedzialny za sprawy sportowe w ŁKS, Tomasz Wieszczycki zapewniał, iż łódzki klub nie szuka trenera z nazwiskiem i należy dać szansę Bratkowskiemu. Czy dostanie kolejną?

Pochylam głowę
Dariusz Bratkowski (trener ŁKS):
- Po meczu ze Śląskiem pozostaje mi jedynie pochylić głowę. Ten rywal pokazał dziś swoją wyższość. Po porażce z Lechem do meczu ze Śląskiem podchodziliśmy bardzo skoncentrowani, mieliśmy też swoje założenia taktyczne, polegające na utrzymaniu korzystnego wyniku do przerwy i grę z kontry w drugiej. Stąd wynikały nasze zmiany przed tym meczem. Niestety wszystko prysło po bardzo szybkiej stracie gola. Później zamiast większej agresji w grze pojawiła się obawa przed stratą kolejnych bramek. Wygląda na to, że wszystko dalej siedziało w głowach. Niestety, okazuje się też, że mamy zbyt wiele pierwszoligowych nawyków. Chodzi przede wszystkim o zabezpieczenie środka boiska. To są wnioski, które będziemy musieli wyciągnąć przed następnym spotkaniem.
Orest Lenczyk (trener Śląska): - Po ciężkim czwartkowym meczu w Sofii przeciwko ŁKS zagrali piłkarze, którzy ostatnio nie mieli zbyt wielu okazji do gry. Nie obawiałem się tych zmian, bo ufam swoim zawodnikom. Nie zawiedli mnie, za co im pogratulowałem. Nie lubię wyróżniać piłkarzy, tym bardziej, że wszyscy wykazali wiele chęci do gry, ale szczególne słowa uznania należą się Dariuszowi Sztylce, który był naszym liderem. W ŁKS jest kilku zawodników, którzy potrafią grać w piłkę. Łodzianie byli szczególnie groźni w ataku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto