Hajto oglądał spotkanie
Na trybunach stadionu przy al. Unii zasiadł Tomasz Hajto, szkoleniowiec Jagiellonii Białystok. Trenera na obiekt ŁKS nie przyciągnął sentyment, a obowiązki zawodowe. Już w następnej kolejce jego drużyna grać będzie w Lubinie i zapewne z tego powodu chciał obejrzeć na żywo grę Zagłębia. Hajto zasiadł w loży VIP-ów i przy okazji uciął sobie długą pogawędkę z byłym kolegą z ŁKS - Marcinem Adamskim.
Piotr Świerczewski traci zimną krew
Na pomeczowej konferencji, obok trenerów, zameldował się także menedżer ŁKS Piotr Świerczewski. Nie oglądając się na dyplomację wypalił prostu z mostu: - Pan Borski, który jest byłym pracownikiem KGHM, nie powinien sędziować takich spotkań. Nie mówię tutaj nawet o umiejętnościach sędziowskich arbitra, bo te są według mnie bardzo słabe, ale sędzia nie powinien być do takich meczów dobierany, żeby nie było podtekstów, o jakich mówię.
Świerczewski mógł podnieść larum przed meczem, a nie w momencie, kiedy jego drużyna przegrała. Takie zachowanie od razu wprowadza groteskowe zabarwienie jego wypowiedzi -przegrałem i dlatego wszędzie węszę spisek.
A swoją drogą należy pogratulować Świerczewskiemu dobrego samopoczucia, bowiem później dodał: - Jeśli tylko pan z gwizdkiem nie będzie nam przeszkadzał, to myślę, że kolejne mecze będziemy wygrywać. Dla nas to nie koniec walki o utrzymanie - zakończył.
A ja sobie coś przypominam, że Świerczewski deklarował odejście, jeśli ŁKS nie będzie miał sukcesów po meczu z Legią. Łodzianie nadal nie mogą się chwalić osiągnięciami w ekstraklasie, a menedżer w najlepsze rządzi w drużynie. A wydawało się, że słowo ważniejsze od pieniędzy...
Na pomeczowej konferencji powiedzieli
Pavel Hapal (trener Zagłębia Lubin): - Nie będą ukrywał, że jestem zadowolony z wyniku. Niestety, mniej cieszy mnie gra mojego zespołu. Według mnie w tym meczu było z obu stron mniej umiejętności piłkarskich, a zdecydowanie więcej walki. Wygraliśmy z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, a więc są powody do zadowolenia. Cieszymy się z wywalczenia trzech punktów, ale musimy popracować nad znacznie lepszą grą.
Andrzej Pyrdoł (trener ŁKS): - Zdawaliśmy sobie sprawę, że mecz z lubińskim zespołem nie będzie łatwy. Wszyscy wiedzieliśmy, jakiej rangi jest to spotkanie. Sobotni pojedynek był niezwykle zacięty. Trzeba przyznać, że pierwsze dwadzieścia minut meczu to okres przewagi Zagłębia. W tym czasie różnica wzrostu zdecydowała o tym, że goście często byli pod nasza bramką. Myślę, że w tym okresie sędzia zbyt często odgwizdywał faule z naszej strony. Taki fakt sprawiał, że lubinianie mogli łatwiej przedostawać się w nasze pole karne i wykorzystywać tę przewagę wzrostową. Później gra się wyrównała i do końca meczu obie strony miały dobre sytuacje. Wspaniałą okazję miał Stąporski, którego znakomity strzał obronił Ptak. Pod koniec pojedynku, kiedy graliśmy przeciwko dziesięciu piłkarzom Zagłębia, wydawało się, że nic już nam nie zagrozi. Niestety, rzut karny dla gości zdecydował o naszej porażce.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?