Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z zespołem Tenebris

wowarz
wowarz
Z zespołem Tenebris, a właściwie trójką z pięciu muzyków udało mi się spotkać podczas próby.

Rozmowa z gitarzystą Primerem – Przemysławem Dominiakiem, perkusistą Grzegorzem Graczykiem i wokalistą oraz gitarzystą Szymonem – Przemysławem Szymaniakiem dotyczyła głównie przeszłości zespołu, dlatego też najwięcej do powiedzenia miał przewodzący grupie od 1992 roku Szymon, choć nie zabrakło również wypowiedzi pozostałej dwójki.
wowarz: Zacznijmy od samego początku. Mamy rok 1991 – powstaje Tenebris. Nie jesteś wprawdzie członkiem zespołu, lecz łączą Cię z nim pewnego rodzaju kontakty. Opowiesz o nich?

Szymon: W zasadzie z Tenebris znałem się wcześniej niż z członkami Pandemonium (łódzki zespół death-metalowy – przyp. red.), zacząłem jednak grać z tymi drugimi. Nadrobiłem to dopiero później. Tenebris to byli przede wszystkim moi przyjaciele. Od samego początku interesowałem się wszystkim, co robili. Chodziłem na ich próby, pisałem teksty.

wowarz: **I zaprojektowałeś okładkę pierwszego demo Solitude? **

Szymon: Okładkę, logo. Generalnie pomagałem wszędzie tam, gdzie było to możliwe.

wowarz: **A jak oceniałeś ten pierwszy materiał?**

Szymon: Dla mnie był to rasowy death-metal. Ciekaw byłem, jak wypadną na koncertach. Niestety w owym czasie nie byli jednak w stanie zagrać na żywo. Najpierw służbę w wojsku musiał odbyć perkusista (Paweł Socha – przyp. red), a gdy wrócił, obowiązek wezwał Mariusza (Kuszewskiego) i Tomka (Folwarskiego). Zespół znajdował się w swoistym niebycie.

wowarz: **Pamiętasz, skąd wzięła się nazwa Tenebris?**

Szymon: Pierwotnie zespół grał pod szyldem Schizostan, lecz Mariuszowi i Grubemu (basista Tomasz Folwarski – przyp. red) nie podobała się ta nazwa. Zimą, w styczniu 1991 przyszli do mnie i wspólnie zastanawialiśmy się nad jakąś inną. Jedną z moich propozycji było właśnie Tenebris. Nazwa wywodzi się od noweli Lux In Tenebris Lucet Sienkiewicza. Pomimo niegramatyczności jej polskiego znaczenia – Tenebris z łaciny tłumaczone jest jako Ciemnościach (In Tenebris – W ciemnościach – przyp. red), brzmi ładnie i służy nam do dzisiaj.

wowarz: **Do zespołu dołączyłeś w marcu 1992, zamieniając gitarę basową w Pandemonium na elektryczną. Co sprawiło, że podjąłeś taką decyzję? **

Szymon: Mieliśmy już bardzo dobrego basistę. Nie chcieliśmy się go pozbywać.

wowarz: **Zatroszczyłeś się również o wokal. Miałeś wcześniej do czynienia ze śpiewem?**

Szymon: Tak. Co więcej, śpiewać w Tenebris próbowałem już na samym początku, nie będąc jeszcze oficjalnym członkiem zespołu – niedługo przed przystąpieniem do Pandemonium.

wowarz: **Zastanawiające jest to, że założycielami zespołu byli tak naprawdę Kuszewski i Folwarski, a jednak to Ty w pewnym momencie wyszedłeś na pozycję lidera. Jak do tego doszło?**

Szymon: Tak się jakoś poukładało. Miałem najwięcej pomysłów, energii do działania, a również sporo znajomości zawartych za czasów Pandemonium, które na początku okazały się pomocne. Wiele spraw zaczęło zależeć ode mnie. Myślę, że nie było to jednak od razu widoczne, bo przecież nikt nie przyjmował mnie do zespołu z ukierunkowaniem na pozycję lidera.

wowarz: **O czym marzyłeś wstępując do zespołu? Posiadałeś jakieś sprecyzowane plany?**

Szymon: Chciałem grać po prostu świeżą muzykę. Coś, czego nie słyszałem nigdy wcześniej u nikogo innego. A przecież już od samego początku było to założeniem Tenebris.

wowarz: **W roku 1994 wydajecie pierwszy album The Odious Progress, po dwóch latach kolejny – Only Fearless Dreams. Ostatnim wydawnictwem przed długą, 9-letnią przerwą okazał się być mini-album Catafalque z 1998 roku. Jak wspominasz i oceniasz okres '94-'98 z perspektywy?**

Szymon: Początkowo układało nam się w miarę dobrze. Jednak ta ostatnia Epka była już próbą przetrwania. Niewykluczone, że można było zadziałać nieco inaczej i wyjść na prostą, ale brakowało mi wtedy doświadczenia, jakiejś rady, wsparcia z zewnątrz.

wowarz: **Jak wyglądała Wasza sytuacja po wydaniu Catafalque? **

Szymon: Pracowaliśmy głównie z komputerem, nie mając perspektyw na wyjście z naszą muzyką na scenę. Wkrótce nagraliśmy Leaving Of Distortion Soul. Nieco ożywienia przyniosło pojawienia się Grześka (perkusista Grzegorz Graczyk – przyp. red.) i Szyszki (gitarzysta Mirek Koprowski). Udało nam się zagrać kilka koncertów, ale generalnie zespół stał w miejscu. Zresztą widać to było po samych próbach, które uległy swoistemu rozwleczeniu w czasie. Bywało, że spotykaliśmy się jedynie raz w miesiącu.

wowarz: **Najpoważniejszym Waszym problemem było przede wszystkim osiągnięcie stabilizacji wydawniczej. Z czego wynikały ówczesne komplikacje ze znalezieniem wytwórni? **

Szymon: Sytuacja wyglądała wtedy tak, iż pytając się o wydanie płyty otrzymywałem odpowiedzi w stylu „_Jeśli sami nagracie sobie płytę, to my ją wydamy_”. Taka sytuacja nas nie zadowalała. Ale pomimo tego, upór i chęć grania istniały cały czas.

wowarz: **Wspominałeś o nagraniu Leaving Of Distortion Souls. W nagraniach pomógł Wam Piotr Tyszkiewicz. Jak wspominasz tą znajomość?**

Szymon: Piotrek pomógł nam bardzo. Posiadał w swoim domu niewielkich rozmiarów studio i nagrywał różne zespoły. Nie pamiętam dokładnie, ale najprawdopodobniej poznaliśmy go, poszukując miejsca do rejestracji paru numerów. Prócz użyczenia studia ułożył nam również perkusję, więc automatycznie stał się współtwórcą materiału Tenebris.

wowarz: **W styczniu 2000 roku dokonaliście rejestracji całości materiału na nowy album. Nie został on jednak wydany po dziś dzień. Co się z nim stało?**

Szymon: Z powodów finansowych bardzo długo przeleżał na półce. Sprawę udało się reaktywować jakiś czas temu. Obecnie dogrywam do niego na nowo wokale – mam nadzieję, że uda mi się z tym w miarę szybko uporać. Album ukaże się w digi-box'ie, zawierającym wszystkie nasze dotychczasowe nagrania. Poczynając od pierwszego albumu, a kończąc na Melting.

wowarz: **Lata 2000-2001 były dla Was okresem swojego rodzaju stagnacji. Przełom przyniosło nagranie w 2002 roku proma The Comet. Gdy wydawało się, że zespół znów chwycił wiatr w żagle – zawiesił w 2003 r. działalność. Skąd wtedy taka decyzja?**

Szymon: Zmęczenie materiału. The Comet zostało rozesłane wprawdzie do wielu wytwórni, ale odpowiedzi nie różniły się niczym od tych sprzed kilku lat, a ja ładnie za nie podziękowałem. Zespół nie miał siły przetrwania. Widziałem, że nic się nie dzieję, nic nie chce posunąć się do przodu. W efekcie skład się rozpadł. Odszedł Mariusz (Kuszewski), razem z nim Szyszka (Mirek Koprowski). Z Grubym (Tomek Folwarski) i Grzesiem (Grzegorz Graczyk) mieliśmy teoretycznie spotykać się na co tygodniowych próbach, ale nie wychodziło nam to. Po miesiącu stwierdziłem, że nie ma sensu udawać, iż zespół istnieje kiedy po prostu go nie ma. To było tak naprawdę pierwsze zawieszenie.

wowarz: **W 2006 roku jednak postanowiłeś reaktywować Tenebris. Co sprawiło, że znów uwierzyłeś w zespół? Skąd przyszedł bodziec do działania?**

Szymon: Pierwotnie do grania namówił mnie Teodor z Lemuru (łódzki zespół progresywny – przyp. red). Dołączyłem do nich na jakieś pół roku, ale ciągle myślałem, że jednak wolałbym grać w Tenebris. W pewnym momencie nie starczyło mi na aktywne muzykowanie czasu i rozstałem się z Lemurami. Wkrótce postanowiłem jednak wrócić do grania. Zadzwoniłem do Grubego i Grzesia. Był to pierwszy impuls. Następnie rozpoczęły się poszukiwania składu, a przez zespół przewaliło się masę ludzi. Między innymi poznałem Przemka – Primera (obecny gitarzysta – przyp. red). Każda kolejna osoba, która przychodziła i chciała grać dodawała mi entuzjazmu, chęci by działać dalej. Dalej potoczyło się samo.

wowarz: **W styczniu 2007 doszło do kolejnego przełomowego wydarzenia – ukazała się kompilacja Catafalque – Comet . Jak doszło do jej wydania?**

Szymon: W tym samym czasie, kiedy ja kontaktowałem się z Grubym i Grzesiem w sprawie powrotu Tenebris, zadzwonił do mnie również Przemek Popiel z propozycją wydania Catafalque. Nastąpiła niesamowita łączność umysłowa. Zgodziłem się. Catafalque, The Comet i Leaving Of Distortion Souls nigdy nie zostały wydane na płycie Nie było więc żadnych przeciwwskazań, by doszło do tego.

wowarz: **Kolejnym krokiem okazało się nagranie w sierpniu tego samego roku proma Melting. I tu pojawia się pytanie: skąd ta pewnego rodzaju metamorfoza zespołu. Ortodoksi wskazywali na Wasze odejście od metalowego grania. Ja nie zgodziłbym się z tą opinią – elementy ciężkiego grania są tu doskonale słyszalne. Niewątpliwie jest to jednak zdecydowanie bardziej progresywny materiał. Jak Wy patrzycie na tą sytuację?**

Szymon: Myślę, że każdy stara się jakoś rozwijać. Jest to oczywiście forma progresji. I tyle. Nie zastanawiałem się nigdy ideowo, czy będę grał metal, czy też rocka. Choć nie ukrywam, że po nagraniu tego materiału zastanawiałem się, czy nadal jesteśmy metalowym zespołem.

wowarz: **Spotkałem się z opiniami, że Wasze kompozycje są przekombinowane. Skąd bierze się w Waszych utworach ta komplikacja formy? I jak wygląda Wasz proces twórczy?**

Primer: Siadamy i gramy! (śmieje się)

Szymon: Przekombinowane? Myślę, że wręcz odwrotnie. Z tych wielkich zawiłości, rodzących się w naszych głowach, próbujemy ciosać prostsze rzeczy. Na pewno nie jest założeniem to, że będziemy tworzyć zawiłą muzykę. Przede wszystkim gramy to, co nam się podoba.

wowarz: **Określani bywaliście awangardą polskiej muzyki metalowej. Świadomi byliście swojej oryginalności, nietuzinkowości? Jakie jest Wasze podejście do własnej twórczości?**

Primer: Tak naprawdę słuchając naszych utworów, nie dostrzegamy w nich nic niezwykłego.

wowarz: **Ale porównując Waszą muzykę do twórczości popularnych łódzkich zespołów rockowych, jawi się ona zupełnie odmienną. Odtwarzając numery Tenebris znajomym, pierwszym słowem padającym z ich ust było „ambitnie”. Przez duże A. **

Grzegorz: Przede wszystkim to kwestia tego, że bardzo dużo ludzi przyzwyczajonych jest do tego, co prezentowane jest powszechnie, narzucane jakby z góry. To swoista papka prezentowana przez liczne stacje radiowe i telewizyjne. Brak tu świadomości. Muzyki, jaką tworzy Tenebris nikt nie prezentuje, dlatego przeciętnemu słuchaczowi może wydawać się ona dziwną. Ale tak naprawdę takiej muzyki jest bardzo dużo na świecie. Działa tysiące zespołów, poruszających się w takim nurcie. A wzorców do naśladowania jest jeszcze więcej. Bo przecież zawsze gdzieś tam są fascynacje King Crimson, Cyniciem, ale i Death, czy też Frankiem Zappą.

wowarz: **A moglibyście opowiedzieć o inspiracjach Tenebris na przestrzeni lat? Jak one się zmieniają, jak wyglądają teraz, a jak mogą wyglądać w przyszłości? **

Grzegorz: O inspiracjach zespołu ciężko mi mówić, jako że na stałe pojawiłem się stosunkowo niedawno, ale pamiętam, że podczas mojego pierwszego przelotnego kontaktu z zespołem w 1996 roku byłem zupełnie zaskoczony jego progresywnymi zapędami. Nie rozumiałem tego. Wtedy byłem jeszcze tradycyjnym sepulturowcem (śmieje się).

Primer: Podobnie było ze mną. Gdy przyszedłem tu po raz pierwszy, zupełnie nie wiedziałem, co się dzieje.

Szymon: Ja, zaczynając słuchać muzyki w '86, '87 roku, skupiałem się na trash-metalu. Najbardziej podobały mi się Metallica, King Diamond, Slayer – dzisiaj kapele nieco podstarzałe. Nauczyło mnie to słuchać muzyki nieco bardziej przestrzennej, z oddechem, bliżej rocka. Metal dzisiaj to taka duszna, hałasująca papka. Niewiele zespołów dba o muzykę – chodzi jedynie, by było szybko, do przodu, z wykopem. A mnie przede wszystkim interesuje muzyka, która ma serce. Najważniejszy jest dla mnie w muzyce klimat. Tego szukałem zawsze. Tym, co odróżniało muzykę takich kapel jak King Diamond, Slayer, czy też Bathory był właśnie klimat, sączący się z ich płyt. I szukając go nieustannie, poznawałem nowe rzeczy. Zacząłem sięgać ku muzyce ambitnej... coraz bardziej ambitnej. Filmowej, klasycznej. Sięgnąłem extremu muzycznego, którym dla mnie jest Witold Lutosławski. I muszę przyznać, że zespół rockowy nigdy nie dorówna orkiestrze symfonicznej. W tej chwili podłożem moich marzeń jest właśnie to, by móc robić coś tak, jak robione jest to w orkiestrze.

wowarz: **Sam profil MySpace ukazuje Wasze bogate inspiracje. W odpowiedniej ku temu rubryce odnaleźć możemy kapele stricte metalowe, bardziej progresywne, jak i muzykę filmową, czy klasyczną. Jestem pod wrażeniem.**

Szymon: Myślę, że wrażenie powinna robić przede wszystkim sama muzyka. Inspiracje to rzecz drugorzędna. Każdy powinien mieć swoje.

wowarz: **A o czym jest Wasza muzyka. Wiadomo, że każdy może inaczej odczytywać jej sens, ale ciekaw jestem interpretacji samych twórców. Chcecie przekazać coś swoimi utworami? Kieruje Wami jakiś cel?**

Szymon: Chodzi przede wszystkim o potrzebę tworzenia muzyki. Myślę, że sama idea jest nam nie potrzebna. Zresztą chyba nie istnieje coś takiego, jak idea muzyki.

Grzegorz: Tak samo, jak nie istnieje idea malarstwa, czy też kinematografii.
Szymon: Są ludzie, którzy tworzą na przykład partyjne utwory. Są i reżyserzy, którzy kręcą filmy, by pokazać, że prawicowcy mają rację. W naszej muzyce raczej nic takiego nie istnieje. Chociaż... - dążenie do wolności – to może być pewną ideą. W zasadzie dopiero teraz nad tym się zastanowiłem.

wowarz: **Mówiłeś o budowaniu klimatu w utworze, jako rzeczy dla Ciebie najważniejszej. U Was dużą rolę w tym procesie odgrywały klawisze. Skąd pomysł, by włączyć je do kompozycji?**

Szymon: Parcie ideowe, by klawisze pojawiły się w naszej muzyce pochodziło ode mnie. Z drugiej strony, po odejściu Burgera (Tomasz Burgstaler) i kilku lat grania bez udziału klawiszy stwierdziłem, że można również budować nastrój bez tego instrumentu.

wowarz: **Pamiętam, że słuchając po raz pierwszy The Comet byłem święcie przekonany o obecności instrumentów klawiszowych. Z książeczki dowiedziałem się, że była to jednak trzecia gitara, określona zagadkowym terminem beauty gitar. Cóż oznacza to określenie?**

Grzegorz: Ładna, czerwona (śmieje się)

Szymon: W tamtym okresie grał z nami Szyszka (Mirek Koprowski), który po prostu czarował dźwiękiem. Pamiętam, jak przyszedł pierwszy raz na próbę, posłuchał przez godzinę, po czym dołączył do nas. Był jedynym takim człowiekiem. Absolutnie niezwykłym.

wowarz: **A teraz z innej beczki. Jak postrzegacie łódzką scenę rockową? Zarówno z perspektywy czasu, jak i obecnie. **

Szymon: Ja więcej powiedzieć mogę jednak o scenie metalowej. Z czasów dawniejszych pamiętam zespoły takie jak Dark Opera, Pandemonium, Imperator, Abathor. Każda z tych nazw coś znaczyła, każdy starał się coś robić. Ludzie napędzali się wzajemnie. Wydaje mi się, że istniało wtedy chyba więcej zespołów poruszających się w tym nurcie niż teraz. Ja tak naprawdę nie wiem w tym momencie, kto tutaj gra. Choć chodząc po salach prób, obserwuję istnienie masy bliżej nieznanych zespołów.

Grzegorz: Ostatnio z kolegą ze sklepu muzycznego próbowaliśmy orientacyjnie oszacować liczbę działających w okręgu łódzkim zespołów. Grup, które gdzieś tam grają, koncertują jest około 300. Masakra.

Szymon: Widać rynek się zmienił i nie słychać o nich zwyczajnie.

wowarz: **Wiele z tych kapel prezentuje niewątpliwie muzykę godną poznania. A niestety w Łodzi kreuje się jedynie kilka określonych zespołów.**

Szymon: Nie można umniejszać znaczenia zespołów popularnych. Oni też ciężko na to pracowali. I promują nasze miasto. Ich muzyka jest odbiciem drogi, którą wybrali. Tenebris wybrało inną i mamy do dzisiaj dwa albumy. Jednym jest łatwiej, drugim trudniej. Wszystko jest właśnie kwestią wyboru. Przecież i my moglibyśmy grać rocka w popularnym wydaniu.

wowarz: **Waszym największym wsparciem byli chyba przede wszystkim fani. Pojawiały się nawet utopijne wizje składki na opłacenie sesji nagraniowej. **

Szymon: Z fanami bywa różnie. Ostatnio rzeczywiście odnotowuję zainteresowanie naszą twórczością. W czasach Only Fearless Dreams, czy Catafalque byliśmy raczej zespołem nieznanym. Ktoś kiedyś o nas usłyszał, kupił płytę i przede wszystkim był zdziwiony tym, co gramy.

wowarz: **Wracając do Only Fearless Dreams – jak doszło do tego, że płyta została rozprowadzona na zachodzie, nie docierając do Polski?**

Szymon: Album miał pierwotnie zostać wydany przez Morbid Noizz. Wytwórnia jednak nie wywiązała się z umowy, wypuszczając na rynek jedynie wydanie kasetowe. Oprawa wersji kompaktowej była jednak gotowa, cały layout leżał w szufladzie i czekał. Porozumiałem się z człowiekiem, będącym sąsiadem właściciela holenderskiej wytwórni DSFA. Zszedł on piętro niżej, posłuchali razem naszej kasety, po czym właściciel zadzwonił do Andrzeja Mackiewicza – dowodzącego Seak Records i sprawił, że ten zdecydował się wydać nasz album, lecz w dystrybucji na zachodzie. Nikt nie wspominał o Polsce, gdyż u nas nigdy nie było jakiejś dużej sprzedaży płyt. Kto chciał, mógł zawsze sprowadzić sobie nasz album.

wowarz: **A jak wyglądała Wasza promocja w latach 90-tych?**

Szymon: Od strony Baron Records zagraliśmy na Metalmanii, pojawiło się kilka reklam naszego albumu w Metal Hammerze.

wowarz: **Doczekaliście się jakiejś trasy koncertowej?**

Szymon: Po wydaniu kasetowym Only Fearless Dreams Morbid Noizz zorganizował trasę z Cemetery. Ja byłem wtedy niestety w wojsku, na wokalu zastępował mnie Remigiusz Mielczarek z Sacriversum. Mini-trasa trwała bodajże 10 dni.

wowarz: **Spotkałem się z opiniami, że Wasza muzyka jest bardziej światowa. I rzeczywiście – więcej recenzji Waszych albumów ukazało się w magazynach zagranicznych. **

Szymon: Nie umiem tego zrozumieć. Nie potrafię znaleźć wytłumaczenia dla tego faktu.

wowarz: **A co robi zespół od czasu wydania Melting?**

Szymon: Gra (śmieje się).

wowarz: **Udało Wam się znaleźć jakąś wytwórnię, która byłaby chociażby potencjalnie zainteresowana wydaniem Waszego nowego materiału?**

Szymon: Przede wszystkim ukaże się niedługo digi-box, o którym już wspominałem. Jego wydawcą będzie Black Field Media. Jeśli chodzi o nowy album, mam nadzieję, że będzie to ta sama polska wytwórnia. Ale mamy sygnały, że są również inni chętni, niekoniecznie w Polsce.

wowarz: **Czego można spodziewać się po tym nowym materiale? Podobne brzmienie, jak na Melting?**

Szymon: Od czasu wydania Melting zdążył zmienić się skład. Nawet sam materiał z tego wydawnictwa gramy inaczej. Myślę, że będzie nieco odmiennie. Może nawet ciężej, mocniej.

wowarz: **Jak oceniacie miejsce Tenebris zarówno na lokalnej, jak i ogólnopolskiej scenie muzycznej.**

Grzegorz: Muzyka to nie wyścigi. Nie chodzi tu o to, czy jestem lepszy, czy też chciałbym być lepszy od kogoś. Należy robić swoje, nie patrząc na innych. W pierwszej kolejności muzyka podobać ma się nam, później ludziom, a dopiero na końcu krytykom.

Szymon: Nie mamy jakiegoś wybujałego ego. Pojechaliśmy na koncert Cynic. Był tam również inny zespół. Nie oczekiwałem, że to akurat my będzie grać przed Cyniciem, ani tym bardziej nie podchodziłem do tego na zasadzie „ja jestem lepszy, będę grał przed gwiazdą”. A takie przepychanki czasem się zdarzają. Poproszono nas jednak byśmy wystąpili jako drugi support. Było bardzo miło. Ale nic więcej. Jeśli ktoś stawia nas na piedestale, bo zagraliśmy obok Cynica to jest to kompletna bzdura.

wowarz: **Czym jest dla Was Tenebris? Jaki jest Wasz stosunek do tego, co robicie?**

Szymon: Po prostu to lubimy. Inaczej by nas tu nie było. To hobby. Do którego na razie trzeba cały czas dokładać.

wowarz: **Ile czasu poświęcacie zespołowi?**

Szymon: Spotykamy się na próbach dwa razy w tygodniu, nie zawsze w pełnym składzie. To wszystko. Każdy dorósł już, by mieć własną rodzinę. Potrzeba czasu również na inne sprawy.

wowarz: **A Wasze marzenia związane z Tenebris?**

Szymon: Zagrać trasę po Stanach, po Indiach, Japonii (śmieje się). A realnie myślę, że fajnie byłoby nagrać płytę i pojeździć po Europie. I są to rzeczy, które mogą się spełnić.

wowarz: **W jakim czasie?**

Szymon: Myślę, że mogą zacząć spełniać się już w tym roku.

wowarz: **Czekamy zatem z niecierpliwością. Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.**

Szymon: My również dziękujemy.

Rozmawiał: Wojciech Wawrzak



MMŁódź poleca:

Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz nadsyłania zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto