Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Śląsk Wrocław 2:2

Jan Hofman
Widzew - Śląsk Wrocław 2:2
Widzew - Śląsk Wrocław 2:2 fot. Paweł Łacheta
Orest Lenczyk zdecydował się dokonać w wyjściowej jedenastce Śląska Wrocław aż pięciu zmian. Roszady miały sprawić, że drużyna odzyska tytuł lidera ekstraklasy. Nie pozwolili na to piłkarze Widzewa, którzy dzięki nieustępliwości, waleczności uratowali remis.

Pierwsze pięć minut spotkania nie przyniosło żadnych emocji. Widzew starał się rozegrać atak pozycyjny, ale niezwykle czujny w defensywie Śląsk nie pozwolił łodzianom na rozwinięcie skrzydeł. W środkowej strefie piłka bez należytej szybkości wędrowała między widzewiakami. Widać, że taki rozwój wypadku odpowiadał gościom, bo ich bramkarz nie miał wiele roboty.

Widzew Łódź - Śląsk Wrocław 2:2 [ZDJĘCIA]

Pierwszy raz Rafał Gikiewicz musiał się wykazać umiejętnościami w ósmej minucie. Po faulu Przemysława Kaźmierczaka na Bruno Pinheiro sędzia podyktował rzut wolny dla łodzian. Z dwudziestu pięciu metrów silnie strzelał Dudu, lecz bramkarz wrocławskiej drużyny zdołał wybić futbolówkę na rzut rożny. Chwilę później goście wywalczyli korner, ale podobnie jak gospodarze nie potrafili wykorzystać stałego fragmentu gry do stworzenia niebezpiecznej sytuacji na przedpolu rywala.

W trzynastej minucie groźnie było pod widzewską bramką. Po faulu Mindaugasa Panki na Waldemarze Sobocie wrocławianie wykonywali rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego. Na szczęście dla łodzian Kaźmierczak strzelił niecelnie. Po kolejnej akcji wrocławian w dobrej sytuacji znalazł się Marek Wasiluk. Rosły stoper Śląska główkował obok słupka.

W osiemnastej minucie łodzianie powinni prowadzić. Krzysztof Ostrowski doskonałe wymanewrował bramkarza rywala i zagrał do tyłu do nadbiegającego Panki. Ten jednak strzelił niedokładnie i piłka, zamiast do siatki, trafiła w obrońcę Śląska. Piłkarz, ale i kibice złapali się za głowy, bo sytuacja do zdobycia bramki była wymarzona.

W futbolu tak często bywa, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tak właśnie było w niedzielę. Już w następnej akcji rzut wolny z lewej strony boiska wykonywał Sebastian Mila. Dośrodkowanie reprezentanta Polski zdołał odbić Ugo Ukah, ale piłka trafiła do stojącego na dwunastym metrze Johana Voskampa. Ten potężnie uderzył, lecz Maciej Mielcarz zdołał zareagować i odbił futbolówkę przed siebie. Na to czekał tylko Wasiluk, który mimo stojącego obok niego Ben Dhifallaha zdołał skierować piłkę do widzewskiej siatki.

Widać było, że ta sytuacja wyraźnie podcięła łodzianom skrzydła. W szeregi drużyny prowadzonej przez trenera Radosława Mroczkowskiego wkradła się nerwowość. Gospodarze starali się atakować, lecz ich akcje nie miały należytej dynamiki i były łatwe do rozszyfrowania. A to zdecydowanie ułatwiało zadanie wrocławskim piłkarzom.

Kiedy już wydawało się, że goście zdołają utrzymać do przerwy prowadzenie, Widzew przeprowadził kontrę prawą stroną boiska. Krzysztof Ostrowski dokładnie podał do Panki. Widzewski pomocnik wpadł w pole karne, jednak jego strzał został zablokowany przez bramkarza. Na szczęście za akcją podążył Princewill Okachi. Nigeryjczyk dopadł do piłki i obok próbującego interweniować obrońcy Śląska skierował ją do bramki.

Po przerwie mecz się wyrównał. Obydwie drużyny prowadziły otwarty futbol, toteż kibice nie mogli się nudzić. W 57 minucie o szczególne emocje fanów łodzian zadbał Ukah. Widzewski stoper nonszalancko zagrał do Mielcarza. Sytuację próbował wykorzystać Voskamp, ale na szczęście bliżej do piłki miał łódzki bramkarz, który wykopem zażegnał niebezpieczeństwo na własnym przedpolu. Trzy minuty później uderzeniem z dystansu Mielcarza próbował zaskoczyć Kaźmierczak, lecz w tym przypadku golkiper gospodarzy spisał się bez zarzutu. Podobnie było w sytuacji, gdy rzut wolny wykonywał Mila.

Siła ofensywna Śląska słabła z każdą minutą, toteż wydawało się, że nic złego nie może się już Widzewowi przydarzyć. I tak pewnie by było, gdyby nie sami łodzianie. W 78 minucie Piotr Mroziński zagrał niedokładnie przed własne pole karne. Sytuację próbował ratować Panka, ale czynił to nieudolnie, toteż do piłki dobiegł Łukasz Madej. Pomocnik wrocławskiej drużyny wpadł na czternasty metr i precyzyjnym strzałem pokonał Mielcarza. Po tym ciosie łodzianie długo nie mogli się podnieść. Dopiero w trzeciej minucie doliczonego czasu gry przed szansą zdobycia drugiego gola w tym spotkaniu stanął Okachi, lecz tym razem z bliska posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Co mniej cierpliwi sympatycy łódzkiej drużyny nie wierzyli już w uratowanie choćby jednego punktu. A jednak widzewiaków stać było jeszcze na decydujący zryw. Dynamiczną akcję prawą stroną przeprowadził Panka. Litwin minął trzech zawodników Śląska i dograł w okolice jedenastki, gdzie był Przemysław Oziębała. Widzewiak płaskim, precyzyjnym strzałem dał swojej drużynie punkt. Należał się on łodzianom, bo ambicja musi być nagrodzona.

Widzew - Śląsk 2:2
Gole: 0:1 - Wasiluk (20), 1:1 - Okachi (42), 1:2 - Madej (78), 2:2 - Oziębała (90+5).
Żółte kartki: Dudu (Widzew), Kaźmierczak, Mila (Śląsk).
Sędziował Robert Małek (Zabrze).
Widzów 7050.
Noty Widzewa w rankingu Złote buty: Mielcarz 5 - Broź 5, Abbes 5, Ukah 6, Dudu 5 - Ostrowski 5 (83, Matusiak), Pinheiro 4 (76, Mroziński), Panka 6, Kaczmarek 6 - Okachi 7, Ben Dhifallah 2 (58, Oziębała 6).
Śląsk Wrocław: Gikiewicz - Celeban, Fojut, Wasiluk, Pawelec - Sobota, Elsner, Kaźmierczak, Mila (90+4, Dudek), Ćwielong (62, Madej) - Voskamp (71, Gikiewicz).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto