Widzew Łódź w tym sezonie jeśli wygrywa przed własną publicznością, to robi to bardzo efektownie. Tak było w meczach ze Śląskiem Wrocław (5:2) i Jagiellonią Białystok (4:1). Wczoraj (27 listopada) los tych dwóch drużyn podzielił Górnik Zabrze, przegrywając 0:4. W każdym z tych spotkań większość obowiązków strzeleckich brali na siebie Darvydas Sernas i Marcin Robak. Choć ostatnio mówiło się o ich blokadzie strzeleckiej to w meczu z Górnikiem potwierdzili, że są jednymi z najlepszych atakujących w Ekstraklasie. Sernas zdobył pierwszą bramkę egzekwując rzut karny, a dwie następne dołożył Robak, wygrywając pojedynki sam na sam z bramkarzem. Rywali pogrążył jeszcze atomowym uderzeniem pod poprzeczkę Velibor Durić.
Sprawdź jak relacjonowaliśmy na żywo mecz Widzewa Łódź z Górnikiem Zabrze
Dowiedz się też co piłkarze i trener Widzewa Łódź mówili po meczu
W pierwszej połowie Widzew był drużyną zdecydowanie lepszą, atakował zdecydowanie częściej i groźniej. Zabrzanie swoje najciekawsze sytuacje stwarzali po prezentach łódzkiej defensywy. Na bramkę dla gospodarzy trzeba było czekać aż do 37. minuty. Ładna, kolektywna akcja Widzewiaków zakończyła się faulem Adama Stachowiaka na Piotrze Kuklisie w polu karnym. Podyktowany rzut karny wykorzystał najlepszy piłkarz Litwy w tym roku - Darvydas Sernas. Po przerwie Widzew trochę za bardzo cofnął się pod własne pole karne, zaczął popełniać błędy i gdy wydawało się, że przyjezdni wreszcie wyrównają, gospodarze zabójczo skontrowali. Jedna prostopadła piłka i trochę nieporadności Adama Dancha na śliskiej murawie wystarczyło, żeby Robak podwyższył prowadzenie. Nadzieje gości stopniały jak śnieg na - w większości - podgrzewanej murawie stadionu. Podniesieni na duchu Widzewiacy dobili jeszcze rywali dwoma trafieniami w ostatnich minutach gry i efektowna ucieczka ze strefy spadkowej stała się faktem.
Michniewicz kieruje Widzew na właściwe tory
Trudno doszukiwać się autorstwa zwycięstwa w jednym tylko nazwisku, bo piłkarze Widzewaw znakomitej większości pokazali się z dobrej strony w tym spotkaniu, a nawet ci, którzy rozegrali słabsze zawody również dołożyli swoją cegiełkę do tego triumfu. Po takim wyniku nie wypada nikogo ganić, ale mimo wszystko jedną osobę należy pozytywnie wyróżnić. Jest nią trener Czesław Michniewicz, który zadaje kłam teorii, że w krótkim czasie nie można z drużyną nic zrobić. Choć w klubie pracuje dwa tygodnie, na boisku już widać jego rękę, a decyzje personalne podejmowane przez niego przynoszą korzyść drużynie.
Problemem Widzewa od pewnego czasu był niepewny środek obrony. Czy na stoperze grał Ugo Ukah, czy Jarosław Bieniuk, Wojciech Szymanek lub Bruno Pinheiro w defensywie szerzyły się błędy. Michniewicz tymczasem na treningach dostrzegł potencjał w zawodniku w klubie zdawałoby się zapomnianym - Sebastianie Maderze. Postawił na niedoświadczonego gracza, a ten odwdzięczył się dobrą grą. Widzew nie stracił bramki w meczu ligowym po raz pierwszy od sierpnia, kiedy to w czwartej kolejce bezbramkowo zremisował z Polonią Warszawa.
Tekst: AJAvalanche
Zdjęcia: Ker
Ten artykuł bierze udział w konkursie "Tym żyje miasto"
Czytaj także:
- Siatkówka: Organika Łódź przegrała. Superpuchar dla Aluprofu Bielsko-Biała
- Koszykówka: ŁKS Łódź - CCC Polkowice 52:70 [zdjęcia]
- Wybierz z nami 7 Nadziei Łodzi! Zapraszamy do plebiscytu
Zobacz też na MM Łódź
Wybory samorządowe 2010 | |||
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?