- Zobacz, jak w meczu z GKS-em kibice Widzewa uczcili pamięć Włodzimierza Smolarka - Sprawdź też, jak relacjonowaliśmy na żywo mecz Widzewa z GKS-em |
Wczorajszy (11 marca) mecz Widzewa Łódź z GKS-em Bełchatów z pewnością nie rozpieścił kibiców, którzy pojedynek z lokalnym rywalem zapamiętają przede wszystkim jako pożegnanie z wielkim widzewiakiem - Włodzimierzem Smolarkiem. Ogłoszone przez prezesa Animuckiego zastrzeżenie koszulki z nr 11 dla legendy klubu było chyba najważniejszym wydarzeniem, jakie miało tego dnia miejsce na murawie przy Piłsudskiego.
Widzew wygrał mecz zasłużenie, ale poza dobrą zmianą w wykonaniu Radosława Matusiaka, trudno chwalić piłkarzy za niedzielny występ - wykonali swój obowiązek, pokonując niespodziewanie słaby GKS. Kibice Widzewa pewnie nie będą wybrzydzać, w końcu na zwycięstwo nad GKS-em czekali prawie 13 lat. Piłkarze obu drużyn akcentowali po meczu słaby stan murawy i porywisty wiatr. Trzeba przyznać, że nierzadko wpływ obu tych czynników na zachowanie piłki i piłkarzy był wyraźny.
Radosław Matusiak, napastnik Widzewa Łódź
O meczu: - To był mecz z cyklu "zdobyć trzy punkty, dopisać do bilansu i zapomnieć o nim". Poziom tego spotkania nie był wysoki - boisko i pogoda także nam nie pomagały. Najważniejsze są trzy punkty, które zdobyliśmy z niezłym przeciwnikiem, jakim jest Bełchatów. Przed nami spokojny tydzień i jedziemy do Lubina po kolejne zwycięstwo.
O nerwowej końcówce: - Niepotrzebnie się cofnęliśmy. Ostatnie ponad dwadzieścia minut graliśmy na własnej połowie, czasami zamknięci w szesnastce. Musimy przeanalizować naszą grę, by do takich sytuacji nie dochodziło.
Łukasz Broź, obrońca Widzewa Łódź
O pozytywach i negatywach meczu: - Wygraliśmy z Bełchatowem pierwszy raz po 13 latach i to nas cieszy. Niestety końcówkę meczu mieliśmy słabszą. Trzeba przyznać, że od około 70. minuty niepotrzebnie cofnęliśmy się do tyłu i rywale spokojniej rozgrywali piłkę, z czym wcześniej mieli problem. Zgarnęliśmy jednak trzy punkty, a o to nam przecież chodziło.
Jacek Popek, obrońca GKS-u Bełchatów
O obrazie gry swojej drużyny: - Widzew lepiej zaadaptował się do warunków panujących na boisku i to on prowadził grę w pierwszej połowie. Sami siebie zaskoczyliśmy w pierwszej części, którą przespaliśmy. Mieliśmy wyjść zdeterminowani, ale to nam nie wyszło. W drugiej troszeczkę inaczej to wyglądało - goniliśmy wynik, co uważam za pozytywny odruch z naszej strony.
O przyczynach porażki: - Boisko, wiatr - to nie jest wytłumaczenie. Obie drużyny mają tę samą sytuację na boisku. My po prostu przegraliśmy pierwszą połowę.
Filip Modelski, obrońca GKS-u Bełchatów
O pierwszej porażce w tym roku: - Zdawaliśmy sobie sprawę, jaki to ważny mecz dla naszych kibiców, ale my na każde spotkanie wychodzimy z takim samym podejściem - chcemy wygrać. Dzisiaj nie zagraliśmy jednak tego, co sobie założyliśmy i przyszła porażka.
Ugochukwu Ukah, obrońca Widzewa Łódź
O prowadzeniu gry: - Było widać, że GKS przespał pierwszą połowę - jedynie czekał na to, co my zrobimy. Staraliśmy się prowadzić grę. Udawało nam się to nieco lepiej niż w innych meczach, w których też mieliśmy grać piłką. Zdobyliśmy bramkę - to dało nam wynik, z którego jesteśmy zadowoleni.
O stanie murawy: - Dzisiaj było bardzo trudne boisko, by rozgrywać piłkę - dlatego i oni, i my próbowaliśmy grać długimi podaniami. Obie drużyny liczyły na bramkę ze stałego fragmentu, nam się to udało, GKS-owi nie.
O słabszej końcówce: - Trener robił, co mógł robić. Dał odpocząć Ben Dhifallahowi, który dobrze pracował w pierwszej połowie. Przesunął też Brozia na środek pola, gdzie wiemy, że też umie dobrze grać w defensywie. Może trochę zabrakło nam sił? Trudno powiedzieć. Teraz obejrzymy sobie to na spokojnie i na pewno popracujemy, żeby naprawić to przed następnym meczem.
O dalszych planach na sezon: - Chcemy zajść jak najwyżej w tabeli. Jesteśmy ambitni - chcielibyśmy oczywiście grać w europejskich pucharach, bo to są rozgrywki najważniejsze na świecie. Wiemy, że jest to trudny cel, ale staramy się grać mecz za meczem - przecież nie mamy nic do stracenia.
Kamil Kiereś, trener GKS-u Bełchatów
O meczu, wyniku i jego konsekwencjach: - Trzeba sobie jasno powiedzieć, że po okresie trzech pierwszych kolejek, kiedy zdobyliśmy siedem punktów i byliśmy chwaleni za grę, dzisiaj przyszedł mecz słaby w naszym wykonaniu. Bardzo boleję, że przegraliśmy tak ważne spotkanie. Wynik dzieli drużyny na te, które walczą o wyższe cele i te, które nadal walczą o utrzymanie. My po tym meczu jesteśmy drużyną, która bardzo silnie musi walczyć o utrzymanie w Ekstraklasie.
O pierwszej połowie: - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo słabo, nie potrafiliśmy wymienić kilku podań między sobą. Piłkarsko wtedy nie istnieliśmy. Tracąc bramkę jedynie potwierdziliśmy dominację Widzewa, który zasłużenie prowadził.
O drugiej połowie: - Po przerwie, po trzech dokonanych zmianach, gra uległa poprawie, więcej utrzymywaliśmy się przy piłce. Nie stwarzaliśmy jednak sytuacji bramkowych, co było widoczne.
Radosław Mroczkowski, trener Widzewa Łódź
O nie najlepszym widowisku: - Mecz był szarpany. Jeżeli chodzi o czysto piłkarską jakość, to można przyczepić się do wielu rzeczy. Początek był dla nas dość trudny, bo wszystko nam przeszkadzało na boisku - od wiatru po murawę. Nie kleiło się nam granie i dużo było nerwowych momentów, bo chcieliśmy grać, ale cały czas coś nam przeszkadzało. Cieszę się, że mimo wszystko potrafiliśmy zdobyć bramkę i wyjść na prowadzenie, bo to obudziło mój zespół.
O "derbach": - Cieszymy się z punktów, będzie się nam grało spokojniej i pewniej w następnych meczach. Dużo się wokół Widzewa działo i dobrze, że ten wynik jest potwierdzeniem tego, czego oczekiwaliśmy - chcieliśmy się przełamać w statystykach meczów z Bełchatowem i to taki mały plusik po tym "derbowym" starciu.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?