Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzę Łódź: Wspólne chwile codzienności FELIETON

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Andrzej Banas
Prywit, dobroho ranku, do pobaczennja, budʹ łaska, djakuju, nema za szczo, praworucz, liworucz, guovorit povilno, wy wolodijete polskoju?, a niech będzie, nawet przeciągłe blat - uczymy się podstawowych zwrotów w języku ukraińskim, by ułatwić komunikację. A to ona staje się teraz najistotniejsza.

Właściwie każdy z nas już zna kogoś, kto pochodzi z Ukrainy lub ma wśród znajomych osobę, która z Ukraińcem lub Ukrainką jest zaznajomiona, czy zaangażowana w tak potrzebne teraz bezpośrednie wsparcie. Siłą oddolnej energii przyjęliśmy tych, których dosięgnął koszmar - wydawałoby się - absurdalnej w dwudziestym pierwszym wieku wojny. Znacznie zwiększyła się liczba nowych łodzian przybywających z Ukrainy, którą przed napływem uchodźców oceniano na blisko sto tysięcy. Mieszkamy razem, uczymy się (np. w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej studenci z Ukrainy to olbrzymia grupa), pracujemy (wystarczy wybrać się na Piotrkowską). Jesteśmy porażeni tym, co się w Ukrainie dzieje, ale właśnie tym bardziej - jak sądzę - musimy już budować wspólnotową zwyczajność, która będzie miała dłuższą perspektywę, niż do (oby rychłego) końca wojny. W tej relacji szybko możemy się przekonać, jak wiele nas łączy, jak łatwo zacierają się różnice. Ci z obecnych gości z Ukrainy, którzy zapragną w Polsce i w Łodzi zostać, pewnie jakoś się tutaj urządzą. Czekamy na rządową specustawę, ale i później przepisy nie powinny im przeszkadzać w podejmowaniu pracy, organizowaniu sobie życia nie tyle pośród nas, co razem z nami. To nasza przyszłość - chcę wierzyć, że imperialne szaleństwo zostanie zduszone i nie rozpełznie po Europie. I właśnie podtrzymywanie jak tylko można elementów normalności w nienormalnym świecie jest obecnie, moim zdaniem, również potrzebną pomocą. Zaprzyjaźnionej- już chyba mogę tak powiedzieć - Ukraince pokazałem, jak gotujemy barszcz ukraiński. Serdecznie się śmiała. Potem weszła do kuchni, by za moment odwdzięczyć się blinami. Jedliśmy w kilka osób, aż nam się uszy trzęsły. Takich chwil coraz bardziej potrzebujemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Widzę Łódź: Wspólne chwile codzienności FELIETON - Dziennik Łódzki

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto