Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Weszli na drzewa blokując wycinkę [zdjęcia]

Redakcja
Gdy mieszkańcy śródmieścia spali, spółdzielnia potajemnie ...
Gdy mieszkańcy śródmieścia spali, spółdzielnia potajemnie ... Konrad Ciężki
Gdy mieszkańcy śródmieścia spali, spółdzielnia zaczęła karczować osiedlowy skwerek. Łodzianie weszli na drzewa broniąc ich przed wycinką.

Łodzianie bronią drzew przed ścięciem. Awantury ciąg dalszy [zdjęcia]

Nad ranem, po godzinie czwartej robotnicy zaczęli wycinkę drzew na skwerku przed wieżowcem przy Piotrkowskiej 241. Drzewa mają zniknąć, bo planowana jest tam budowa bloku i parkingu. Gdy lokatorzy wybiegli z mieszkań, zastali skwer w części wykarczowany.

Robotnikom udało się ściąć pięć z siedemnastu drzew przeznaczonych do usunięcia. Łodzianie nie zgadzają się na likwidację jedynego zazielenionego miejsca wokół ich wieżowca. W ramach protestu weszli na drzewa blokując dalszą wycinkę.

Pani Jola mieszka przy Piotrkowskiej 241. Opowiada, że ścięte drzewa zobaczyła, gdy szła o siódmej do sklepu. Ona jak i pozostali mieszkańcy, nie godzi się na wycinkę. Mówi, że prace te prowadzone są wbrew lokatorom wieżowca, dlatego zaczęli okupację skweru.

- To jest nasz skwer, tu się wychowaliśmy, tu bawią się nasze i okoliczne dzieci. W pobliżu nie ma podobnego miejsca - denerwuje się kobieta.

Łodzianie nie dopuścili do ścięcia pozostałych drzew. Robotnicy zniknęli na kilka godzin. Na miejsce prac powrócili w asyście ochroniarzy. Były przepychanki. Jak relacjonują mieszkańcy, siłą próbowano ich powstrzymać od obrony drzew.

- Jedna z pań z ochrony złapała mnie za rękę i chciała wyprowadzić. Upierałam się, że nie odejdę. Wtedy przyszła druga i siłą mnie zabrały - opowiada pani Jola.

Rafał Kulbat denerwuje się, że wycinkę zrobili w nocy. Pokazuje, że działania te niszczą przyrodę. - To jest kilka drzew, ale mieszkają na nich ptaki. Tam leży gniazdo, które spadło i potłukły się jajka - wskazuje na powalone drzewo.

Na miejscu pojawiła się policja, która otoczyła skwer. Nie dopuszczali mieszkańców do drzew, bo teren jest w rękach prywatnych. Policjanci zaczęli wypisywać mandaty, więc protestujący opuścili teren. Na jednym ze ściętych drzew została tylko trójka mieszkańców. Dwie kobiety i 75-letni mężczyzna. Ochrona próbowała ich nakłonić do zejścia, ale ci krzyczeli, że nie zejdą.

- Jesteśmy bardzo zdesperowani, jak ściągniecie nas siłą to krew się poleje - krzyczała z drzewa Anna Ginalska.

Dopiero około południa na miejsce przyjechał Krzysztof Diduch, prezes tamtejszej spółdzielni mieszkaniowej. - Jest mi bardzo przykro z powodu tego zamieszania, ale my wykonujemy prawomocną decyzję - tłumaczył.

Od decyzji Urzędu Miasta Łodzi o wycince, mieszkańcy odwołali się już do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jednak nie wstrzymuje to prac przy wycince drzew. Mieszkańcom Piotrkowskiej 241 udało się dziś nakłonić prezesa spółdzielni do wstrzymania robót. W poniedziałek (27 czerwca) wieczorem odbędzie się spotkanie mieszkańców z przedstawicielami spółdzielni mieszkaniowej. Wtedy też dowiemy się co dalej z wycinką drzew.

Czytaj więcej Na sygnale

Kliknij w pierwsze zdjęcie, żeby rozpocząć przeglądanie fotogalerii:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto