Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Walka o drzewa przy Piotrkowskiej trwa już pięć miesięcy

Jolanta Sobczyńska
Determinacja to jeden ze sposobów na wygraną ze spółdzielnią
Determinacja to jeden ze sposobów na wygraną ze spółdzielnią Jakub Pokora
Spółdzielnia Mieszkaniowa Śródmieście walczy o wycięcie 16 drzew i postawienie w ich miejsce apartamentowca i parkingu wielopoziomowego. Mieszkańcy pobliskiego wieżowca przy ulicy Piotrkowskiej 235/241 chcą zaś świętego spokoju na ławeczkach pod domem. Nie bez znaczenia jest też próba sił między spółdzielcami a władzami SM. Walka trwa już pięć miesięcy. Bilans? Jak do tej pory 1:0 dla mieszkańców.

Zapowiadał się nudnawy dzień. Służby miejskie, które w sobotę 18 czerwca informowały dziennikarzy o wydarzeniach w mieście twierdziły, że jest spokojnie, ale można zainteresować się sporem między mieszkańcami a administracją na tzw. małym Manhattanie. Od tego dnia adres Piotrkowska 235/241 miał się stać jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Łodzi.

Dziś wokół skweru, na którym słynne już drzewa 30 lat temu posadzili sami mieszkańcy, stoi niebieski, metalowy płot. Zabezpiecza on teren budowy. Ale termin budowy zdaje się odsuwać coraz bardziej. Naczelny Sąd Administracyjny wydał właśnie postanowienie, że ochrona interesów inwestora nie może przeważać nad wartością przyrodniczą drzewostanu. I wstrzymał wycinkę drzew. Orzeczenie jest ostateczne. Zaś mieszkańcy już nie odpuszczą. Przez te pięć miesięcy uświadomili sobie, że to oni - a nie władze SM - są spółdzielnią.

Jak daleko można się posunąć w obronie 17 drzew? Daleko. Szczególnie, gdy walka o drzewa jest formą starcia z nieszczególnie lubianym prezesem spółdzielni. Pierwszego dnia akcji "drzewa" kilkoro mieszkańców wieżowca - w dużej mierze pań i panów w sile wieku - postanowiło bronić drzew... wchodząc na nie. Siedzieli tam kilka godzin. Nie były w stanie wystraszyć ich piły robotników, którzy przycinali gałąź po gałęzi. Ludzie przenosili się systematycznie na kolejny konar i kolejny.

W końcu na skwerze pojawił się prezes SM i obiecał wstrzymać wycinkę. Mieszkańcy jednak uznali, że słowo słowem, a argumentu siły (piły) zawsze można przeciwko nim użyć. Dlatego postanowili pilnować drzew. Dzień i noc. W nocy mieli dyżury w samochodach na parkingu. Przestali warować w autach, gdy prezes spółdzielni obiecał przed Markiem Cieślakiem, wiceprezydentem Łodzi, pod czujnym okiem kamer i aparatów fotograficznych, że nie będzie kontynuował wycinki. Kilka dni później siepacze drzew wrócili. We wczesnych godzinach porannych, w weekend. Podcięli osiem drzew. Chroniło ich 50 ochroniarzy wynajętych przez spółdzielnię. Wiceprezydent Cieślak, który pojawił się na miejscu stwierdził, że większej głupoty i prowokacji nigdy nie widział.

Desperackie zachowanie prezesa spółdzielni było jednak bardzo dokładnie przemyślane. Dwa dni wcześniej zapadło postanowienie, które wstrzymywało wycinkę drzew. Tyle że o decyzji sądu prezes spółdzielni usłyszał od dziennikarzy, którzy dzwonili, by zapytać go o komentarz. Do SM pismo z sądu jeszcze nie dotarło. Trzeba było się spieszyć i wyciąć drzewa, czyli obiekt sporu i decyzji sądu, nim dokument trafi do biura spółdzielni. Pismo mogło dotrzeć w poniedziałek. Sobota była więc ostatnim dniem rozprawienia się z drzewami.

Ale mieszkańcy, którzy pierwszego dnia musieli wchodzić na drzewa by ich bronić nie byli już sami. Po ich stronie stanęła Agnieszka Wojciechowska van Heukelom, dyrektorka łódzkiego biura poselskiego Joanny Kluzik-Rostkowskiej, a po odejściu Kluzik z PJN do PO kandydatka do Sejmu z ramienia PJN z pierwszego miejsca w Łodzi. Agnieszka Wojciechowska stała też w pierwszym szeregu, gdy mieszkańcy chcieli siłą powstrzymać ochroniarzy przysłanych przez spółdzielnię. Była gdy ochroniarze asystowali przy usuwania aut mieszkańców z postoju, na którym miał stanąć parking wielopoziomowy. Przyjechała też, gdy ochrona pilnowała robotników stawiających płot wokół skweru. Dyrektorka biura poselskiego dostarczała też ludziom i mediom coraz to nowych dokumentów, które miały pokazać, że spółdzielnia chciała zrobić na działce przy Piotrkowskiej nie lada interes - nie licząc się ze zdaniem mieszkańców.

Ciąg dalszy w Dzienniku Łódzkim: Walka o drzewa, czyli jak wygrać z kolosem

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto