Po pierwsze, ludzie nie mają pieniędzy, a po drugie, boją się, że gdy wrzucą węgiel do piwnicy, złodzieje go ukradną - tłumaczy Sławomir Róg, właściciel składu przy ul. Kilińskiego.
- Worki trzymam w domu, więc nikt mi ich nie podwędzi - mówi Grzegorz Kubisiak, którego w środę spotkaliśmy, gdy kupował węgiel. - Dwa worki wystarczą mi na 7-8 dni ogrzewania mieszkania o powierzchni nieco ponad 40 mkw. Miesięcznie na opał wydaję około 220 zł.
W przeciwieństwie do początku sezonu węgla w łódzkich składach jest pod dostatkiem. Ceny ciut wyższe niż rok temu. 30-kilogramowy worek kosztuje od 25 zł do 27 zł - w zależności od jakości. Za tonę węgla trzeba zapłacić od 770 zł (tzw. orzech średni) do 840 zł (węgiel najwyższej klasy).
Łodzianie zwykle kupują od jednego do sześciu worków. Zabierają je samochodami, starymi wózkami, niektórzy wiozą opał na taczce, sankach albo... tramwajem. W środę dwaj mężczyźni wsiadali z workiem węgla do tramwaju na ul. Kilińskiego. Gdy jeden był już w środku, drzwi się zamknęły i przytrzasnęły worek. Na szczęście motorniczy w porę się zorientował i je otworzył.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?