Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Łódzkiem znika bez śladu rocznie ponad 1000 osób

Edward Mazurkow
Sąsiedzi i słuchacze łódzkiej szkoły detektywów dokładnie sprawdzili teren wokół domu Ryszarda Brożyny.
Sąsiedzi i słuchacze łódzkiej szkoły detektywów dokładnie sprawdzili teren wokół domu Ryszarda Brożyny.
Wojciech Zając był współwłaścicielem hurtowni kafelków. Biznes dobrze się kręcił. Był też szczęśliwym małżonkiem, więc powodów do narzekań nie miał.

Pewnego dnia zaparkował malinowego fiata uno przed Łódzkim Centrum Filmowym przy ul. Łąkowej. Włączył alarm, blokadę skrzyni biegów, wysiadł i... przepadł jak kamień w wodę. Żona Anna szukała go wszędzie. Przekopała nawet śnieg w parku im, Poniatowskiego - bez skutku. Nie odnalazł się do dziś, choć zniknął 11 grudnia 1998 roku.

Z policyjnych statystyk wynika, że każdego roku w Łodzi i województwie poszukiwanych jest ponad tysiąc osób, które wychodzą z domu i ślad po nich ginie. W tym roku odnotowano już 232 takie przypadki.

Jak kamień w wodę

O Monice Brzozowskiej nowych wieści nie ma od 19 lipca 1997 r., kiedy to po ośmiomiesięcznym pobycie w Zakonie Sióstr Karmelitanek przy ul. Złocieńcowej w Łodzi opuściła klasztor i z dwoma biletami tramwajowymi w kieszeni pojechała do Zgierza. Do domu jednak nie dotarła. Szukano jej u znajomych, w szpitalach, hotelach, a nawet w agencjach towarzyskich. Nie wiadomo, co się z nią stało. Siostra Janina, była przełożona Moniki Brzozowskiej, mówi, że zgierzanka rozstała się z habitem, gdyż nie była przekonana, czy dokonała właściwego wyboru.

Jak kamień w wodę przepadł też Józef Lewandowski, mieszkaniec Śliwnik w gm. Parzęczew. 21 grudnia 1994 r. pokłócił się z żoną, trzasnął drzwiami i wyszedł... Początkowo rodzina sądziła, że jest u sąsiada i topi smutek w alkoholu. Po kilku miesiącach zaczęły jednak napływać listy podpisane jego imieniem i nazwiskiem. Pisał, że musiał odejść, bo związał się z kobietą o imieniu Krystyna.

- Listy przychodziły prawie przez rok. Gdy zajęli się nimi specjaliści z laboratorium kryminalistycznego policji, okazało się, że nie były pisane ręką Józefa Lewandowskiego. Autentyczny był tylko jego podpis - mówi funkcjonariusz, który poszukiwał zaginionego.

Córka pana Józefa o wyjaśnienie tajemnicy poprosiła jasnowidza. Usłyszała wtedy przerażającą historię: jej ojciec po wyjściu z domu poszedł na wódkę z jakimś mężczyzną. Podczas libacji ktoś uderzył go w głowę siekierą. Jego ciało wywieziono traktorem, wrzucono do głębokiego wykopu i zalano wodą. Nigdy jednak tej wersji nie potwierdzono.

Wielka ucieczka?

Jedną z najbardziej tajemniczych spraw prowadzonych przez łódzką policję jest zaginięcie pięcioosobowej rodziny Bogdańskich. To jedyny taki przypadek w Polsce od 1945 roku. Krzysztof, jego matka Danuta, żona Bożena i dwójka dzieci - Małgorzata i Jakub, przepadli w kwietniu 2004 r. Poszukiwani są na całym świecie, a do tej pory udało się jedynie ustalić, że prawdopodobnie przebywali w Niemczech, gdzie mieszka ich rodzina.

Krzysztof i Bożena Bogdańscy prowadzili w Łodzi firmę zajmującą się handlem częściami komputerowymi. Bogdański grał także na giełdzie. Początkowo interes nieźle prosperował. Po jakimś czasie firma popadła w długi. W bankach i od osób prywatnych, głównie od znajomych, małżeństwo pożyczyło ponad milion złotych. Obecnie za niespłacone kredyty są poszukiwani listami gończymi. Dlatego podejrzewa się, że nie zaginęli, ale uciekli, żeby ułożyć sobie życie w innym miejscu.

Biznesmeni z Pabianic

Od wielu lat policja poszukuje również dwóch zaginionych pabianickich biznesmenów.

Jan Dusinkiewicz, szczupły mężczyzna o krótkich kędzierzawych włosach, przepadł 26 sierpnia 1998 r., gdy wybrał się z Pabianic do Łodzi swoim mercedesem. Wieczorem zatelefonował do domu i powiedział, że przyjeżdża za kilkanaście minut. Nie dotarł do dziś.

Jan Dusinkiewicz majątku dorobił się na handlu ze Wschodem. W Pabianicach przy ulicy Zamkowej prowadził kantor i sklep ze sprzętem sportowym. Jego żona i siostra są przekonane, że został zamordowany. Wydaje się to możliwe, gdyż biznesmen zainwestował ponad 100 tys. zł w pewien interes, a potem okazało się, że wspólnik go oszukiwał i pabianiczanin próbował odzyskać pieniądze.

Wiadomo też, że pan Jan spotkał się wspólnikiem 26 sierpnia 1998 r. na Teofilowie. Jego partner w interesach twierdzi, że rozstali się kilka minut po godzinie 20 i nie wie, co się z nim dalej działo.

29 sierpnia zawiadomiono policję, że nad kanałem w pobliżu ul. Turoszowskiej stoi mercedes biznesmena. Auto było pozamykane. W środku nie znaleziono jednak saszetki z dokumentami i dużą kwotą pieniędzy.

Sekret zabrał ze sobą

Za majętnego uchodził również Ryszard Brożyna. On dorobił się na początku lat 90., na handlu samochodami sprowadzanymi z Niemiec oraz odzieżą damską, którą szył na zamówienie kupców zza wschodniej granicy. Początkowo biznes prowadził z żoną. Później ich drogi się rozeszły. Małżonka, atrakcyjna szatynka o długich kręconych włosach, poprowadziła firmę w Hermanowie, a Ryszard Brożyna przejął zakład w Kiełczgłowie pod Piotrkowem Trybunalskim.

O tym, że zaginął, policja dowiedziała się wieczorem 14 października 2002 r. Na temat powodów i okoliczności niewiele jednak wiadomo. Z jego domu nic nie zginęło. W garażu był również opel, którym jeździł, odnaleziono paszport, dowód osobisty i prawo jazdy.

Sąsiedzi Brożyny mówią, że mógł popełnić samobójstwo. Wersja ta jest jednak mało prawdopodobna. Ustalono bowiem, że biznesmen miał duże plany związane ze swoją firmą. Z bilingów jego telefonów komórkowych wynika, że w dniu zaginięcia telefonował do kilku osób, m.in. do swojej pracownicy. Skarżył się wtedy: "Nie wiem, co się dzieje, psy są pozamykane, wszyscy gdzieś pojechali". Siostra pana Ryszarda mówi, że rok przed zaginięciem brat wysłał do niej list. Pisał, że czuje się zagrożony. Nie wyjaśnił jednak, dlaczego...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto