Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Łódzkiem zaczęła się łapanka na piratów drogowych

Tomasz Imiński
infografika Tomasz Frączek
Policja wzięła pod lupę drogi woj. łódzkiego. Spece z komendy wojewódzkiej opracowali mapę miejsc, gdzie w 2010 roku najczęściej dochodziło do wypadków.

Cel jest prosty - odcinki te są i będą znacznie częściej patrolowane przez oznakowane i nieoznakowane radiowozy. Na kierowców czyhają radary i wideorejestratory. Takie represyjne podejście ma powstrzymać piratów drogowych. Kierowcy jednak podchodzą do pomysłu krytycznie: drogi trzeba remontować i rozbudowywać, a nie tylko sypać mandatami.

W 2010 roku w Łódzkiem doszło do 4.153 wypadków, zginęło w nich 320 osób. Dla porównania, w 2009 roku wypadków było więcej o ponad pół tysiąca, a ofiar o blisko 30. - Statystyki są więc lepsze. Co nie zmienia faktu, że nadal są miejsca wyjątkowo niebezpieczne - mówi mł. insp. Cezary Popławski, naczelnik wydziału ruchu drogowego komendy wojewódzkiej w Łodzi. - Dokładnie przeanalizowaliśmy wszystkie wypadki w województwie i opracowaliśmy mapę pięciokilometrowych odcinków dróg, gdzie najczęściej do nich dochodzi. Tam kierowcy muszą spodziewać się wzmożonych kontroli. Taryfy ulgowej nie będzie. Dla nikogo - zapowiada Popławski.

Czytaj także: Nowy, skromny rozkład lotów z łódzkiego lotniska

Wyznaczając "pięciokilometrówki" na drogach krajowych, policjanci podzielili je na trzy kategorie: o bardzo dużej wypadkowości (powyżej 15 kraks rocznie), dużej (11-15) oraz średniej (6-10). Z mapy wynika, że najbardziej niebezpieczne są drogi przebiegające bezpośrednio przez miasta. W zeszłym roku do wypadków szczególnie często dochodziło w Zgierzu i okolicy (drogi nr 1 oraz 71) - było ich aż 41. - Zgierz to takie wąskie gardło na drogowej mapie. Ulice są ciasne, ruch gigantyczny. Do tego tramwaje oraz za mała liczba przejść dla pieszych - wylicza Marcin Krach, kierowca ze Zgierza. - Kierowcy niecierpliwią się w korkach, a potem próbując nadrobić stracony czas, wciskają gaz do dechy i robi się niebezpiecznie.

W Radomsku i okolicach, na drogach nr 42 i 91, wypadków w ubiegłym roku było 31. - Najwięcej problemu mamy z ruchem tranzytowym w centrum miasta - mówi podinsp. Jolanta Włodarczyk z wydziału ruchu drogowego komendy powiatowej w Radomsku. - Nie przy wszystkich drogach są chodniki. Szczególnie trzeba uważać na ulicach Brzeźnickiej i Przedborskiej.

Niebezpiecznie jest w okolicach Brzezin (DK 72), Piotrkowa Trybunalskiego (krajowa "jedynka"), Tomaszowa Mazowieckiego i Bełchatowa ("ósemka").

Teza o zagrożeniach związanych z przebiegiem drogi krajowej przez duże miasto nie potwierdza się jedynie w Skierniewicach, na ruchliwej "70". W ubiegłym roku były tam tylko trzy wypadki, bez ofiar.

- Poza Skierniewicami na "siedemdziesiątce" wypadków było w zeszłym roku osiem, w tym trzy śmiertelne - mówi nadkom. Tomasz Rochmiński, naczelnik skierniewickiej drogówki. - Dla nas czarny punkt jest na drodze nr 72 w okolicach Głuchowa i Białynina. Tam, na krótkim odcinku, mieliśmy sześć wypadków.

W samej Łodzi absolutny prym wiedzie "jedynka". Na ul. Rzgowskiej doszło w ubiegłym roku do 35 wypadków, w al. Włókniarzy do 68. Trzeba uważać na al. Śmigłego-Rydza oraz ul. Pabianickiej (krajowa 14) i na ul. Aleksandrowskiej (krajowa 72). Do bardzo wielu wypadków i kolizji doszło w dzielnicy Bałuty (122) oraz w dzielnicy Górna (115).

Sprawcami kraks są najczęściej kierowcy w wieku do 24 lat. Ofiarami najczęściej padają kierowcy i pasażerowie samochodów osobowych (3055 osób).

Determinacja policji w walce z zagrożeniami na drogach nie dziwi. Ale część kierowców w skuteczność takich akcji powątpiewa. - Osobiście uważam, że tego rodzaju akcje na nic się zdadzą. Trzeba budować nowe drogi i całą infrastrukturę, która poprawi bezpieczeństwo kierowców, pieszych oraz rowerzystów - mówi Piotr Pochwała, lekarz z Łowicza, kierowca. - Dużo jeżdżę po Europie. Tam bardzo rzadko zdarza się, by na drodze krajowej były skrzyżowania kolizyjne bez świateł. U nas to wciąż jest norma.

Włodzimierz Majda, przedsiębiorca z Bełchatowa, jest zdania, że odpowiedzialny kierowca sam zwalnia, widząc znak informujący o zagrożeniu. - Dużo jeżdżę. Gdy jestem w nieznanym terenie i widzę znak np. nakazujący ograniczenie prędkości, od razu naciskam hamulec. Przecież nie stoi on ot tak sobie - mówi.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto