Łodzianie, którzy przychodzą kupić opał na zimę, odchodzą z kwitkiem albo zapisują się w kolejkę.
- Przyjmuję zapisy, ale nie wiem, kiedy będę mógł zadzwonić do klientów z informacją, że węgiel jest - denerwuje się Sławomir Róg, właściciel składu przy ul. Kilińskiego. - Nie pamiętam, by kiedykolwiek wcześniej była taka sytuacja. To, co miałem, błyskawicznie sprzedałem. Zostało mi może kilkadziesiąt worków drobnicy.
Podobnie jest w innych składach.
- To, co widać na placu, to wszystko, co mam. I jest to tylko drobny węgiel - mówi Krzysztof Kacprzyk ze składu przy ul. Milionowej. - Dzwonimy, chcemy zamówić, ale wciąż słyszymy, że węgla nie ma. Skład prowadzę już 15 lat i nigdy tak nie było.
W składzie opału i materiałów budowlanych przy ul. Gajcego też kończą się zapasy. - Dostawy, nawet jeśli są, to dużo za małe - mówi pracownik składu. - Eko groszku nie mamy już wcale.
Niepokojące informacje na temat dostaw węgla płyną z Kompanii Węglowej S A (największe w Polsce i w Europie przedsiębiorstwo górnicze). Jej rzecznik Zbigniew Madej twierdzi, że więcej węgla nie będzie, bo nie ma teraz możliwości zwiększenia wydobycia.
- Opał trzeba kupować wcześniej, a nie czekać do ostatniej chwili - strofuje łódzkich handlowców. - Nie jesteśmy w stanie wyprodukować go nagle nie wiadomo ile. Nie jesteśmy też od tego, by węgiel składować i ponosić tego koszty. Przecież można było kupić opał w maju czy w czerwcu i trzymać do jesieni.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?