– Czuję się jak parkingowa – pół żartem, pół serio stwierdziła jedna z nauczycielek na Polesiu podczas spotkania z rodzicami. Dla większości jest to bowiem uciążliwy obowiązek, a trzeba rozliczyć każdą godzinę dla każdego dziecka.
– Pierwszy raz sprawdzamy obecność tuż po szóstej godzinie, potem po siódmej – mówi Małgorzata Godycka-Ćwirko, dyrektor Przedszkola Miejskiego nr 155 przy ul. Mazurskiej. – Między godziną 8 a 13 są zajęcia dydaktyczne bezpłatne, więc nie sprawdzamy. Robimy to rano i po godzinach 14, 15, 16. Na koniec miesiąca musimy to wszystko dokładnie policzyć.
– Dla mnie to duża uciążliwość, która dezorganizuje pracę i odwraca uwagę od dziecka – przyznaje Ewa Czernik, nauczycielka w grupie 5- i 6-latków w przedszkolu nr 89 przy ul. Ciołkowskiego. – Godziny poza realizacją podstawy programowej mamy na zabawę, zajęcia indywidualne, rozwijające, na rozmowy. Czasem trzeba dziecku w czymś pomóc, rozwiązać jakiś problem w grupie. A ja, zamiast poświęcić temu całą uwagę, wciąż muszę pilnować czasu.
Pilnują też rodzice, którzy teraz wpadają do przedszkola po dziecko za pięć trzecia i chcą, żeby wyszło natychmiast, by nie przekroczyć czasu, bo to kosztuje.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?