Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener GKS Bełchatów liczy, że ciśnienie zejdzie z głów piłkarzy

Dariusz Piekarczyk
Fot. Michał Antczak/GKS Bełchatów
Z Marcinem Węglewskim, trenerem pierwszoligowej drużyny piłkarskiej GKS Bełchatów.

Odetchnął pan? Klub zaczął w końcu płacić piłkarzom i trenerom zaległe pieniądze. Idzie ku lepszemu, prawda?

Jestem w klubie około trzech lat i po raz pierwszy obietnice członków Rady Nadzorczej są spełnianie. Robią oni wszystko, aby w klubie działo się lepiej. Zajmują się sprawami, które mają w konsekwencji wyprowadzić GKS na prostą. Jeśli chodzi o pieniądze, to grupie ludzi uregulowano zaległości jeszcze za sezon 2019/2020. Pieniądze są też płacone zawodnikom, którzy mają umowy z GKS od sierpnia minionego roku. Ja też mam regulowane zaległości.

Przejdźmy w takim razie do spraw sportowych, bo już w najbliższy poniedziałek pierwszy trening przed jakże ważną wiosną. Skład się jednak kurczy, piłkarze z zespołu odchodzą.
Z jednej strony można się cieszyć, bo piłkarze będący u nas na wypożyczeniach wypromowali się i idą do przodu. Wracają do swoich klubów z którymi będą trenować pod kątem gry w ekstraklasie. Nie jest jednak powiedziane, że nie będę miał ich do dyspozycji. Choćby Bartłomiej Eizenchart z Górnika Zabrze. Miałem rzeczową rozmowę z ludźmi tam pracującymi i wiem, że jeśli nie będzie gotów do gry na wyższym szczeblu, to wróci do GKS. Podobnie z Patrykiem Makuchem z Miedzi Legnica. Nikt natomiast nie kontaktował się ze mną w sprawie Przemysława Zdybowicza, który wrócił do Wisły Kraków i Jakuba Witka z Wisły Płock. Promocja wspomnianych piłkarzy oczywiście cieszy, ale to także kłopot dla klubu, niesie też z sobą konieczność uzupełnienia składu drużyny. Na szczęście trzon zespołu, czyli piłkarze decydujący jesienią ubiegłego roku o sile GKS, zostaje. Nie mam też sygnałów, że jeszcze jakiś wypożyczony do nas piłkarz odejdzie. W piłce nożnej wszystko może się jednak zdarzyć.

Pomówmy w takim razie o transferach. Czy będą?
Jeśli tylko klub dojdzie do porozumienia finansowego z graczami, to powinniśmy pozyskać trzech piłkarzy. To zawodnicy o ekstraklasowej przeszłości, którzy będą solidnym wzmocnieniem i wniosą do zespołu powiew świeżości.

Czy w takim razie jacyś gracze rezerw mają szansę na grę w pierwszej drużynie?
Kamil Mizera i Kacper Sionkowski powinni stawić się na pierwszych styczniowych zajęciach. Oni trenowali z pierwszą drużyną przez ostatnie pół roku, ale grali w rezerwach. W zapasie są jeszcze Bartłomiej Lisowski, Konrad Matuszewski oraz Damian Michalak. To wszystko młodzieżowcy. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja. Młodym graczom trzeba dawać szansę i taką dostaną.

Bez wątpienia sprzymierzeńcem GKS w obecnym sezonie jest regulamin rozgrywek. Do drugiej ligi spada jedynie najsłabszy zespół.
Regulamin sprzyja nie tylko nam, ale wszystkim zespołom, które mają za cel utrzymanie. Czeka nas jednak ciężka wiosna, a różnice punktowe między zespołami nie są duże. Proszę wrócić pamięcią do poprzedniego sezonu. Olimpia Grudziądz miała przed rundą wiosenną zaledwie punkt straty do szóstego miejsca, a skończyła w drugiej lidze. Liczę jednak, że z głów moich piłkarzy zejdzie ciśnienie po uporządkowaniu spraw finansowo- organizacyjnych i będą grać jak choćby w październiku zeszłego roku, kiedy to pięknie punktowaliśmy.

Zaczynacie 11 stycznia, a potem?
Już na 16 stycznia zaplanowałem pierwszy sparing. Rywalem będzie drugoligowy Znicz Pruszków. Trenujemy w Bełchatowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trener GKS Bełchatów liczy, że ciśnienie zejdzie z głów piłkarzy - łódzkie Nasze Miasto

Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto