Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To włókiennictwo nadal stanowi podstawę łódzkiego przemysłu - rozmowa z Józefem Niewiadomskim

Marcin Darda
Archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa z Józefem Niewiadomskim. W latach 1977-78 wiceprezydent, a od 1978 do 1985 r. prezydent Łodzi. Potem m.in. łódzki radny SLD.

Już w latach 70. minionego wieku pojawiły się opracowania, które mówiły o tym, że włókienniczą monokulturę trzeba w Łodzi wygaszać. Zrobiono coś w tym kierunku?

Jeszcze za prezydentury Jerzego Lorenca została powołana rada naukowa, którą potem jako prezydent przejąłem ja, a w jej skład wchodziła cała ówczesna czołówka intelektualna Łodzi. Tam istotnie trwały zażarte spory, choćby między profesorem Szoslandem a zwolennikami głębszych zmian struktury łódzkiego przemysłu. W ostatecznym rozrachunku stanęło na tym, że będziemy unowocześniali przemysł lekki i tak się w latach 70. stało. Powstały bardzo nowoczesne jak na tamte lata zakłady o profilu dziewiarskim, a równolegle myśleliśmy i zaczęliśmy realizować strategię przeobrażania tej monokultury włókienniczej. Powstał wtedy choćby zakład Elta, który zaczął produkować transformatory wielkiej mocy i eksportował je do Chin. Inne były unowocześniane i modernizowane, albo rozbudowywane jak Wifama, która także zmieniała profil, zahaczając o branżę zbrojeniową. Szereg zakładów innych branż też zaczęło się rozwijać, jak Fonica, która podpisała wtedy kontrakt chyba z Telefunkenem. Koncepcja była więc taka, że utrzymujemy włókiennictwo, unowocześniamy je, ale równolegle rozbudowujemy inne przemysły, szczególnie przemysł elektromaszynowy.

Czy to się wam udało?

Moim zdaniem nam to wyszło, bo powstały całkiem nowe zakłady, a te stare zmieniły się także w sensie cywilizacyjnym poprzez zainstalowanie wentylacji czy klimatyzacji. Powstał zakład przy ul. Obywatelskiej, który zajmował się produkcją takich urządzeń, wszystko było więc w toku.

A myślano wtedy o tym, by zmniejszać udział przemysłu w strukturze zatrudnienia, czy Łódź była na nią skazana?

Przed wojną w Łodzi nie było żadnej uczelni wyższej, dopiero - przepraszam za slogan - ludowa władza powołała siedem państwowych wyższych uczelni. Powstało wiele instytutów służących przemysłowi, jak Instytut Włókiennictwa, Centralne Laboratorium Przemysłu Dziewiarskiego, Centralne Laboratorium Przemysłu Wełniarskiego i tak dalej. Ja się nie godzę z dzisiejszymi twierdzeniami, że tamta Łódź to tylko "robole", bo to nieprawda. Było potężne zaplecze naukowe dla przemysłu, ale przecież ktoś musiał produkować. Dzisiaj z przerażeniem patrzę na to, że w Łodzi praktycznie zlikwidowano szkolnictwo zawodowe, a przecież to włókiennictwo nadal stanowi podstawę łódzkiego przemysłu. Za chwilę nie będzie miał kto pracować. To oczywiście nie są wielkie zakłady, ale pracuje w nich 60 tys. ludzi.

Ciąg dalszy rozmowy w Dzienniku Łódzkim: Tamta Łódź nie była tylko miastem "roboli"

Więcej zdjęć: 1 Maja sprzed lat [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto