Smażenie pączków rozpoczęło się już w środę i skończy w czwartek około godziny 16.
Tomasz Piłat, właściciel cukierni "Barbarella", od lat przed tłustym czwartkiem mobilizuje wszystkich pracowników i zatrudnia dodatkowych, sprawdzonych ludzi, którzy ramię w ramię przez niemal 24 godziny zaczyniają, wyrabiają, smażą i lukrują.
To jedyny dzień w roku, gdy po pączki sięgają nawet ci, którzy kiedy indziej ich nie jadają. Trudno się temu dziwić, bo kuszą w każdym, nawet najmniejszym sklepie. Konkurencja w tej dziedzinie jest ogromna, dlatego cukiernie starają się jak mogą, żeby swoimi pączkami przyciągnąć jak najwięcej klientów.
Michał Miś, współwłaściciel cukierni Miś mówi, że zawsze smaży pączki na smalcu, bo takie są najlepsze. Przede wszystkim przygotowujemy pączki tradycyjne, z dziką różą i powidłami śliwkowymi, bo te łodzianie lubią najbardziej.
Łódzcy cukiernicy przewidują, że w tłusty czwartek sprzedadzą kilkadziesiąt tysięcy pączków, bo oprócz biur i zakładów pracy, które składają zamówienia hurtowe, niemal każdy kupuje ich po 10 sztuk. Do tego doliczyć trzeba jeszcze pączki sprzedawane na rynkach i w hipermarketach. Ceny pączków w cukierniach wahają się od 1,50 do 2,60 zł za sztukę. W supermarketach pączka można kupić nawet za 69 groszy.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?