Testowaliśmy Łódzki Rower Publiczny. Pierwsze rowery wyjadą na ulice Łodzi 31 lipca. Jak wyglądają rowery publiczne, czy są wygodne? ZDJĘCIA

Wiadomo już jak wyglądają pojazdy Łódzkiego Roweru Publicznego, które od sierpnia wyjadą na łódzkie drogi. Znany jest też harmonogram jego uruchamiania.

Rowery ŁRP mają szarą ramę i czarne osłony kół, a także żółte naklejki z logo systemu. Wyposażone są w regulowane siodełka. Na sztycy można wybrać jedną z pozycji na odcinku aż 19 cm, co pozwala dostosować rowery do osób o różnym wzroście. Mają koła o średnicy 26 cali. W przedniej piaście każdego roweru ukryte jest dynamo, lampki dla bezpieczeństwa świecą się także po zatrzymaniu pojazdu. Na kierownicy znajduje się niewielki koszyk, przewożone przez nas bagaże możemy przycisnąć specjalną gumką. Każdy rower ma też sprężynkę pozwalająca przypiąć go podczas wypożyczenia. Z przodu znajdziemy lekko amortyzowany bolec, którym rower wprowadza się do stacji. Pokonywanie wzniesień i jazdę rowerem ułatwią trzy różne biegi. Zmienia się je manetką obrotową, która nie ma wystających elementów i trudniej ją uszkodzić.

Rowery zostaną też wyposażone w specjalnie zaprojektowany GPS, ukryty w ich konstrukcji, który w razie próby kradzieży bądź wywiezienia poza Łódź wskaże ich miejsce pobytu.

Udało nam się przetestować jeden z rowerów na ulicach Widzewa Wschodu. Wypróbowaliśmy go na płytach chodnikowych, asfalcie i drodze gruntowej. We wszystkich miejscach rower sprawdził się znakomicie, dzięki grubym oponom nie mieliśmy problemów z pokonaniem krawężników i nierówności. Rowerem jeździło się dość lekko, na pierwszym biegu sprawnie wjechaliśmy pod górkę, choć raz zmiana biegu „zaskoczyła” z opóźnieniem. Rower ma niską ramę, więc jazda w sukience nie była problemem. Równie łatwo kobiecą ręką dało się opuścić siodełko. Ma mały promień skrętu, co pozwala łatwo zrobić kółka. W porównaniu z poprzednimi rowerami publicznymi bardziej przypomina zwykły rower ze sklepu. Waga 24 kg nie była w jeździe przeszkodą.

Pierwszy testowy model roweru trafił do Łodzi w tym tygodniu. W czwartek (15 lipca) do magazynu na Widzewie dojedzie kolejna setka jednośladów. Potem rowery będą przyjeżdżać seriami.

Pierwsze 300 sztuk ma być Łodzi do końca lipca. System z pierwszą partią rowerów ma być oficjalnie uruchomiony 31 lipca. Potem w miarę jak rowery będą docierać do Łodzi, będą kolejno dokładane do systemu. To oznacza, że łodzianie nie będą musieli czekać, aż zbierze się większa partia 500 czy tysiąca rowerów.

W sumie do Łodzi przyjechać ma 1500 jednośladów systemu i 100 sztuk rowerów zapasowych. Wszystkie pojazdy, choć wyprodukowane w Azji, są już w Europie. Trwa jeszcze ostateczny montaż, potem konieczne będzie oklejenie ich żółtymi planszami z logo Łódzkiego Roweru Publicznego.

Zanim rowery wyjadą na ulice Łodzi, każdy z nich będzie dwukrotnie testowany: najpierw przez pracowników wykonawcy, potem przez zespół wyznaczonych urzędników.

Szczegóły dotyczące wypożyczania, opłat i cen znajdziemy na działającej już stronie internetowej lodzkirowerpubliczny.pl. Trzeba wpłacić 20 zł, pierwsze 20 minut będzie bezpłatne, następne 40 w cenie 1 zł, kolejne godziny już po 4 zł. Posiadacze migawki będą mieć lepsze warunki. Kradzież roweru ma obciążyć nas kwotą 3690 zł.

Będzie kilka opcji wypożyczenia i rejestracji w systemie. Pierwsza to aplikacja i zeskanowanie kodu QR na ramie roweru. Druga to logowanie się w stacji przy pomocy sparowanej karty bankowej i PIN-u, trzecia to zalogowanie się na stacji przez panel. Pożyczając rower z panelu stacji będzie można wybrać palcem na ekranie, który pokaże miejsce jego postoju, a potem nacisnąć przycisk na zamku.

To już druga edycja Łódzkiego Roweru Publicznego. Ma działać w latach 2021-2024. Wykonawcą jest Homeport Polska, która za montaż i utrzymanie systemu ma dostać 26 mln zł. System ma składać się z 1500 rowerów i 150 stacji. Zamówienie podzielono na dwa etapy po 500 i 1500 osób. Pierwotnie miał działać od maja, potem termin uruchomienia przesunięto na lipiec. Teraz system ma ruszyć w sierpniu. Powodem opóźnień mają być zaburzone przez pandemię łańcuchy dostaw i brak rowerów na rynku. Jednak system miał kłopoty dużo wcześniej. W pierwszym przetargu nie było chętnych, w drugim oferty były za drogie jak na czasy pandemii. Dopiero trzeci przetarg rozstrzygnięto.