Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szefowa biura nieruchomości oskarżona o przywłaszczenie ponad 240 tys. zł

Wiesław Pierzchała
Proces w sprawie szefowej biura prowadzi sędzia Izabela Lewandowska-Sokół
Proces w sprawie szefowej biura prowadzi sędzia Izabela Lewandowska-Sokół fot. Jakub Pokora
Marzyli o większych i wygodniejszych mieszkaniach. Pobrali pożyczki i zaciągnęli kredyty. Z uporem dążyli do celu.

Niestety, na drodze do niego natknęli się na nieuczciwą pośredniczkę. Wzięła od łodzian po kilkadziesiąt tysięcy złotych i nic więcej nie zrobiła. Klienci 31-letniej Sylwii P. są zrozpaczeni - stracili pieniądze i wciąż żyją w starych mieszkaniach.

Łodzianie zaalarmowali prokuraturę, a ta oskarżyła Sylwię P. o oszustwo. Proces rozpoczął się we wtorek w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Śledczy zarzucają szefowej jednego z łódzkich biur nieruchomości, że w latach 2007 - 2009 podczas zamiany mieszkań oszukała dziewięć osób na kwotę 241 tys. zł.

Oskarżona nie przyznała się do winy. Stwierdziła, że podczas zawierania transakcji nie chciała oszukać swych klientów. Zapowiadała nawet, że odda im pieniądze. Ale kiedy nie wie, skoro - jak oznajmiła - pieniądze od poszkodowanych rozeszły się, a teraz ona jest na bezrobociu bez prawa do zasiłku i utrzymuje się jedynie z prac dorywczych, inkasując miesięcznie 400-500 zł. Dostaje też zasiłek na dziecko - 240 zł.

- Pani Sylwia żyje sobie za nasze pieniądze, a ja ledwie wiążę koniec z końcem - mówi Katarzyna Olejnik, która wzięła 30 tys. zł kredytu, aby swoje mieszkanie o powierzchni 26 m kw. w kamienicy zamienić na zadłużony 38-metrowy lokal w bloku przy ul. Traktorowej w Łodzi.

- Sprawa zamiany mieszkania miała być sfinalizowana w ciągu miesiąca - opowiada pani Katarzyna. - Termin minął, ale nic się nie działo. Byłam zaniepokojona. Chciałam się skontaktować z panią P., ale ona nie przychodziła na umówione spotkania i przestała odbierać telefony.

Podobne problemy miała Anna K. (prosi o niepodawanie nazwiska), która jest oskarżycielem posiłkowym. Pani Anna wychowuje troje dzieci, dlatego chciała poprawić warunki mieszkaniowe swojej rodziny i wprowadzić się do nowego mieszkania. Jej wybór padł na lokal przy ul. Łanowej. Umowę podpisała 9 lipca minionego roku.

- Wpłaciłam 30 tys. zł zaliczki, cała transakcja opiewała na 70 tys. zł - mówi pani Anna. - Niestety, pieniądze przepadły, a mieszkania nie otrzymałam. Chciałam skontaktować się z panią Sylwią, aby odzyskać pieniądze, ale ta najpierw unikała kontaktu, a potem oznajmiła, że nie może mi zwrócić gotówki. Na dodatek nic nie zrobiła w mojej sprawie, gdyż w spółdzielni mieszkaniowej powiedziano mi, że nic nie wiedzą o zamianie lokalu przy ul. Łanowej.

Na tym sprawa tego feralnego mieszkania nie kończy się, bowiem oskarżona tego samego dnia przyjęła od dwóch osób po 30 tys. zł na zamianę... tego samego lokalu. Podczas śledztwa Sylwia P. nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego tak uczyniła.

- Prowadzenie biura nieruchomości przerosło mnie - z rozbrajającą szczerością przyznała przed sądem Sylwia P. Wyjaśniła, że ma wykształcenie średnie. Jest informatykiem-ekonomistą. Przez dwa lata pracowała w innym biurze, po czym w grudniu 2006 roku założyła własne. Miała pięciu pracowników, a po otwarciu filii w innym punkcie Łodzi - siedmiu. Zatrudniała znajomych.

- I to był błąd - przyznała oskarżona. Okazało się bowiem, że w biurze był bałagan. Pracownicy przyjmowali od klientów pieniądze, zabierali je do domu i przynosili z powrotem albo i nie. Sylwia P. wskazała na dwie pracownice, które, jak powiedziała, okradły ją na 10-20 tysięcy złotych.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto