Szczególnie tłoczno było tam w porze obiadowej.
- Wyskoczyliśmy z żoną na chwilę po burgery, dla odmiany chcieliśmy w weekend zjeść coś innego niż tradycyjnego schabowego z ziemniakami - śmiał się pan Adam, którego spotkaliśmy przy budce z mięsnymi kanapkami. - Zabieramy jedzenie i wracamy do domu.
Bo z racji panujących obostrzeń potrawy były wydawane tylko na wynos, czego skrupulatnie pilnował przechadzający się po całym terenie policyjny patrol. Nie było żadnych stolików, przy których można by skonsumować burgera czy szaszłyk. Niektórzy przysiadali na murkach bądź jedli na stojąco, jednak zdecydowana większość zabierała zakupione smakołyki ze sobą.
A było w czym wybierać. Kuchnie na kółkach oferowały m.in. langosze, czyli węgierskie drożdżowe placki z różnymi dodatkami (w cenie od 20 do 25 zł), begijskie frytki (18 zł), szaszłyki z metra (od 8 zł za 100 gramów), azjatyckie potrawki z kurczakiem i marchewką (26 zł), churrosy, czyli hiszpańskie wypieki w formie pręcików z dodatkiem słodkich sosów (od 14 do 30 zł), a także owoce w czekoladzie (8-14 zł).
- Oferujemy m.in. banany, ananasy, kiwi, gruszki i winogrona zanurzone w białej, mlecznej bądź deserowej czekoladzie - zapraszali właściciele „słodkiego” food trucka. - Najwięcej chętnych jest na truskawki.
W sobotę Street Food Festiwal można odwiedzać do godz. 21. Budki będą czynne jeszcze w niedzielę (25 kwietnia) w godz. 11 – 19.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
