Blokady pabianickiej straży miejskiej od dłuższego czasu kurzyły się na komendzie. Jednak od tygodnia, na ulicach miasta ponownie można spotkać samochody z żółtym potrzaskiem na kole, zalakowaną klamką i karteczką z prośbą o kontakt ze strażnikami. Tomasz Makrocki, komendant służby, zdecydował bowiem o powrocie do tej formy ścigania kierowców, którzy zostawili auto w niedozwolonym miejscu. Jak tłumaczy szef straży, nie ze względu na łatwiejsze zbieranie pieniędzy, ale oszczędzenie czasu funkcjonariuszom.
- Przede wszystkim chcę zaznaczyć, że to nie jest wypowiedzenie kierowcom wojny - przekonuje Tomasz Makrocki. - W tamtym roku mieliśmy 40 nierozwiązanych spraw. Ci kierowcy nie zgłaszali się na nasze wezwania, a później okazywało się np., że auto nie było przerejestrowane, ma innego właściciela itp. To dodawało strażnikom papierkowej roboty, przez co czas spędzali przy biurku, a nie na ulicy.
A czas pabianickich strażników jest obecnie dla ich szefa bezcenny. W ostatnich dwóch latach municypalną służbę opuściło siedmiu funkcjonariuszy. Ogłoszono co prawda nabór na dwóch urzędników, ale doświadczenia straży z Łodzi i Zgierza, gdzie również trwa rekrutacja, pokazują, że nabór nie musi zakończyć się sukcesem. Zainteresowanie jest bardzo umiarkowane.
Jak na razie pierwszy tydzień reaktywacji sześciu blokad przekonał komendanta, że podjął właściwą decyzję. Funkcjonariusze założyli je 10 pojazdom. 7 interwencji zakończyło się wlepieniem 100 zł mandatu oraz wypisaniu trzech pouczeń.
- Sprawa po użyciu blokad jest łatwa i prosta. Przez ten tydzień jeszcze nie zdarzyło się, aby ktoś zwlekał ze zgłoszeniem się do nas. Często strażnicy nie zdążyli odjechać, a kierowca był na miejscu. Sprawa zakończona została błyskawicznie - mówi Tomasz Makrocki.
Co ciekawe, krytyków blokad nie trzeba szukać wśród zwykłych mieszkańców. Dariusz Bereżewski, komendant straży w Zgierzu, wycofał urządzenia z użytku 14 lat temu. I zdania nie zamierza zmienić.
- Blokady są efektowne, ale nie efektywne. Gdyby były skuteczne, kierowcy w Łodzi nie parkowaliby w niedozwolonych miejscach. Tracimy w ten sposób tylko czas na zakładanie i zdejmowanie blokad. A papierkowej roboty nie unikniemy, bo zawsze będą nierozwiązane sprawy. W dodatku, blokowanie kół, to bardzo niepopularna forma karania wśród społeczeństwa. Ja do tego na pewno nie wrócę - zapewnia komendant Bereżewski.
Co na to straż w Łodzi? Marek Marusik z wydziału dowodzenia tłumaczy, że nie da się przesądzać o skuteczności blokad w oderwaniu od miejsca, w którym jest ta metoda stosowana. W Łodzi, zdaniem strażnika, ta metoda jest skuteczna.
- Są u nas takie miejsca, gdzie kierowcy lubią robić sobie parkingi w niedozwolonych miejscach. Nasze wizyty z blokadami, dają sygnał pozostałym kierowcom, że to miejsce objęte jest naszym nadzorem. I wbrew powszechnej opinii, te miejsca nie są najczęściej przez nas wybierane, ale to efekty zgłoszeń od mieszkańców - mówi Marek Marusik.
Efekt widoczny jest najlepiej na statystykach służby. W ubiegłym roku łódzcy strażnicy założyli blisko 7 tys. blokad, o ponad 2,5 tys, więcej, niż w 2015 r. W tym roku - blisko 500.
ZOBACZ | Straż Miejska Łódź. Sprzęt dla Animalsów
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?