- Zostawiłem auto przed dworcem we wtorek po południu - opowiada jeden z poszkodowanych łodzian. - Jechaliśmy z żoną pociągiem do Warszawy, do znajomych. Mieliśmy wrócić jeszcze tego samego dnia, ale wizyta się przedłużyła się i z powrotem byliśmy dopiero w środę po południu. Na parkingu stało sporo samochodów, więc gdy nie znalazłem własnego, pomyślałem, że coś mi się pomyliło i że zostawiłem go w innym miejscu. Poszukiwania jednak nic nie dały.
Również inni łodzianie, którym skradziono pojazdy, zanim zgłoszą to policji, przeszukują parkingi wte i wewte.
- W listopadzie zaczepiły mnie dwie osoby, którym ukradziono auta - mówi pan Jerzy, taksówkarz spod widzewskiego dworca. - Podpytywali, czy nie widziałem ich samochodów albo kogoś, kto by się przy nich kręcił.
Podkom. Adam Kolasa z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi zapewnia, że poszukiwania sprawców kradzieży trwają.
Według oficera operacyjnego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi, złodzieje nie od razu zabierają skradziony samochód do dziupli, gdzie przebija mu się numery albo rozkłada na części. Najpierw stawiają auto na kilka dni na pobliskim osiedlu. W ten sposób sprawdzają, czy nikt ich przypadkiem nie namierzył albo czy pojazd nie jest wyposażony w system GPS, umożliwiający właścicielowi zlokalizowanie auta.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?